GoĹÄ: makki29
IP: *.net.perfekt.pl
26.06.07, 12:31
Pod koniec zeszłego roku przeprowadziłem się na Wilanów. Uwielbiam tę okolicę. Jak mawiał jednak
św Augustyn, dobro jest dobrem, gdyż istnieje zło. Drugą stroną medalu jest nasz osiedlowy MarcPol
- niekoronowany król sklepowego dziadostwa lecz, niestety, lokalny monopolista w dziedzinie
?większych? zakupów. (to zawsze jest źródłem arogancji, olewajstwa i beznadziejności.)
Ale po kolei.
Wilanowski MarcPol to unikatowe połączenie najgorszych cech hipermarketu z najgorszymi cechami
małego sklepu osiedlowego.
Wyobraźmy sobie mój dialog z przedstawicielem MarcPola, dajmy na to Panem Sklepowym
Managerem (granatowy brudny t-shirt, w przeciwieństwie do czerwonych brudnych t-shirtów
żołnierek frontowych)
1. - O Którejkolwiek godzinie się nie przyjdę do sklepu widzę gigantyczne kolejki przy kasach.
Połowa z nich jest często zamknięta. Brakuje koszyków.
- Proszę Pana, przecież MarcPol to osiedlowy MARKET! Widział Pan kiedyś małe kolejki w Carrefour
czy Tesco! Ludzie robią tu duże zakupy, a więc dłużej stoją przy kasach. Logiczne, prawda?
2. Jeżeli MP to Market, to gdzie są wszystie specjalne oferty, promocje sprzedaży, marki własne,
wielopaki czy inne formy ?grania cenami??
- Ależ, doprawdy, co też Pan mówi, przecież jesteśmy prestiżowym sklepem dla wymagających!
Proszę spojrzeć, mamy nawet włoskie makarony i hiszpańskie kiełbasy. Marce premium (jak Marks
and Spencer) nie wypada wręcz robić promocji cenowych. Zawsze jednak jakieś mamy. Na przykład
dwie.
3. W sklepie często jest brudno. Wilelokrotnie wśród warzyw i owoców znajdowałem sztuki
nadgniłe lub wręcz spleśniałe.
- Niech Pan nie przesadza! Przecież nie jesteśmy sklepem dla jakiś rozkapryszonych,
rozpieszczonych bogaczy. MarcPol taki sklep osiedlowy, do którego każdemu najbliżej. Nie
wymagajmy za dużo!
4. Czymś absolutnie powalający, w tym beznadziejnym sklepie jest jednak mitologiczny bałagan
jaki panuje na półkach. Nie wiem czy jest to tylko kwestia klasy sklepu czy może nawet zagadnienie
prawne, ale rzadko się zdarza, żeby cena pasowała do tego co jest na półce. Chłodziarka z nabiałem
to modelowy chaos - nic nie pasuje. Chcecie zobaczyć ceny sprzed kilku tygodni ? sprawdźcie półkę
z napojami. Zakład, że nabije wam coś innego.
- Proszę Pana, ale Pan się czepia. Gwarantuję Panu, że wśród kilku tysięcy cen w naszym sklepie
znajdzie Pan takie, które spełnią Pana oczekiwania! Nawiasem rzecz biorąc, na Wilanowie mieszkają
sami bogacze. Ich nie obchodzą ceny! Kupują kierując się jakością, a nie oszczędnością jakiś kilku
groszy!
5. W 99 przypadkach na 100 wymaga się ode mnie powtórnego wyciągnięcia portfela i szukania
końcówki. Co te kasjerki robią z drobnymi, które zbierają od kupujących?! Czy wy macie tam jakiś
konkurs na najcięższą kasę pod koniec dnia?! Absolutną gwiazdą tego rodzaju maniakalnego
nagabywania jest Kasjerka Murzyn. Mam wrażenie, że ktoś ją nakręcił jak jakiegoś bąka, że przeszła
jakieś diabelskie pranie mózgu na zapleczu tego kołchozu, bo sprawia wrażenie osoby totalnie
zafiksowanej na misji zbierania monet! Tylko czekam jak będę miał rachunek 50 złotych i dam
błękitny banknot. Co wtedy zrobi to biedactwo? Zawiesi się i przestanie kasować?
- Znowu Pan się czepia! Przecież MP, to osiedlowy market! Mamy niezwykle korzystną ofertę i niech
to wystarczy! W tyłkach wam się poprzewracało! Wszystko byście chcieli. Macie super towary, świetne
ceny, pełen asortyment! Czego jeszcze!
6. Co oznacza slogan marki: ?Popieraj swoje??
?Swoje?, czyli czyje? Czy ja jestem współwłaścicielem tego bałaganu? Czy ja mam jakikolwiek wpływ
na to co tam się dzieje? Czy jestem choć trochę związany jakimś unikalnym doświadczeniem z tą
marką? Dlaczego mam popierać to ?swoje?? Czy slogan marki nie powinien czasami eksponować
wartości ważnych dla tej marki, a nie bełkotać coś o jakimś ?swoim??
- [dym unosi się z uszu Pana Sklepowego Managera]
Na poważnie.
Rzecz polega na tym, że powinniście zdecydować się w którą stronę chcecie iść. Jeżeli naprawdę
chcecie być marką premium, gdzie wydaje mi się próbujecie nieudolnie iść, to MUSICIE skończyć z
kilometrowymi kolejkami, syfem, bałaganem i arogancją. Kontunujcie wprowadzanie marek
luksusowych, poukładajcie wszystko ładnie na półkach, sprzątnijcie gnój na kasach, przeszkolcie
ludzi w ODPOWIEDNIM odnoszeniu się do klientów i spokojnie możecie wtedy zostawić perwersyjne
ceny, które czasami widzę.
Jeżeli chcecie być jednak osiedlowym dyskontem, to pomyślcie o promocjach cenowych,
pakietowych, specjalnych ofertach. Wtedy możecie darować sobie dbanie o oprawę, gdyż innego
rodzaju motywacją sterowani będą klienci robiący zakupy. Nie wydaje mi się jednak, aby było
sensowne pójście tą drogą.
? kadry jest do wymiany. Jednak Pani obsługująca mnie zawsze na serach to wzór zaangażowanej i
uprzejmej sprzedawczyni. Czasami, pomiędzy półkami przemyka również drobna ślicznotka o rysach
twarzy tatarskiej branki i pięknych, głębokich oczach w których można się utopić.
To są dwa diamenty. Reszta to popiół.
Do dzieła, przed wami dużo pracy.