[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Ignacy Grzegorz vs Józef

07.09.24, 21:58
Bardzo wielowątkowa relacja. Kilka myśli:
- obaj chłopcy zostali niejako postawieni w sytuacji rywalizacji przez własne matki (wprost mówi o tym Ida, ale imo i po stronie Gabrysi jest to widoczne), przy czym Józef z początku nasiąka tym ("ja wygrałem!"), a z czasem traktuje to obojętnie - ma swoje sprawy, a Ignacy Grzegorz odwrotnie (czyżby miało to związek z poziomem zachwytu i wsparcia okazywanego przez kochającą (he he) rodzinę?)
- o ile dobrze rozumiem, początkowo zamysł autorki był taki, żeby zrobić dwa bieguny chłopięcości, a potem męskości, z których każdy czerpie od siebie i się uczy. Imo najsilniej widoczne to jest w "Języku Trolli", gdzie Ignacy Grzegorz "chrzani garniturek" (!!!), a Józef uczy się, że agresja to nie rozwiązanie. W tym tomie Ignacy Grzegorz przejawia jeszcze jakieś poczucie przewagi nad kuzynem w takich obszarach jak imponowanie wiedzą, wysławianie się itd. Chłopcy stają tu na równych prawach. A potem...
- Ignacy Grzegorz zamienia się w jakąś smutną karykaturę :( Robi się niedojrzały, śmieszny (a szkoda, bo to wrażliwy, dobry chłopak, potem młody mężczyzna), a Józef, odautorsko rycerz bez skazy ni zmazy, w zachowaniach staje się przemocowy i prymitywny. Jednocześnie równowaga wyraźnie się chwieje: to Ignacy Grzegorz musi udowadniać swoją wartość wobec Józka, porównuje się z nim, pociesza się, że "chociaż się szanowali", słowem: myśli o ich relacji, usiłuje zdobyć szacunek i uznanie itd. Tymczasem Józef ma własne życie i nie czuje się obowiązku niczego czerpać od Ignacego Grzegorza (a przydałoby się, przydało!).
Czyli tak: relacja "równi ale różni" zmienia się w "męski vs niemęski, ale może się kiedyś poprawi". Przy czym ta "męskość" jest tak stereotypowa, że aż zęby bolą.
Imo smutne.
Obserwuj wątek
    • bupu Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 08.09.24, 13:10
      Mnie najbardziej bawi fakt, że IGS, nad którym za brak męskości wytrząsa się cała rodzina, jest w istocie wierną kopią swego dziada, który prezentowany jest wszakże jako pozytywny wzorzec męski. Ten sam brak ogaru towarzyskiego i oderwanie od rzeczywistości, ta sama skłonność do dyzenterii słownej, ta sama nieporadność w życiu codziennym. A jednak Ignaś to chodząca katastrofa, natomiast Ignac wzór cnót i męskości.
    • azalia02 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 08:42
      Smutne to, ale autorka nie dała swoim bohaterom szansy, żeby się przekonali, że odmienne charaktery i upodobania to nie jest wyłącznie pole do konfliktów. We wczesnym dzieciństwie - czy Ignaś i Józinek w ogóle bawią się razem? Kiedyś bawili się Tomcio i Romcia, do Nutrii i Pulpy przychodziły dzieci z podwórka, bawiły się Róża i Laura (o ile dobrze pamiętam, nawet odgrywały razem przedstawienie teatralne), a obaj chłopcy? Owszem, kilkulatki potrafią się kłócić z byle powodu, ale czy np. babcia Milicja, widząc te scysje, wpadła na pomysł, że można ich zająć czymś, co wymagałoby współdziałania? Niechby kleili razem łańcuch na choinkę albo pomagali przy lepieniu pierogów – jeden wycina kółka z ciasta, drugi nakłada farsz, czy podobnie. Cokolwiek, byleby wspólnie, lecz dorosłych to nie obchodzi, jakby przemocowe dokuczanie było naturalną formą relacji między chłopakami. Potem też nie jest lepiej. Konflikt narasta wraz z pojawieniem się Trolli i to akurat jest naturalne - nawet w wieku dziewięciu czy dziesięciu lat zainteresowanie tą samą dziewczyną nie skłania do zacieśniania więzów braterskich, więc i bójka może się zdarzyć. Ale potem mamy kuriozalne zachowanie Gabrieli, która wyjaśnia Józinkowi, że tak naprawdę, to Ignaś go podziwia. Czy ona kiedykolwiek próbowała wyjaśnić własnemu synowi, że przyklejanie się do kuzyna, który się od niego opędza, nie działa na jego korzyść? Sugerowała, jak można by to zmienić? W marzeniach o własnej firmie detektywistycznej Ignaś widzi Józinka jako współpracownika, lecz nie ma to żadnego przełożenia na rzeczywistość. Silny nie potrzebuje słabszego, słabszy nie potrafi do silniejszego dotrzeć, a nikomu nie zależy, żeby coś z tym zrobić, jakby rozkład sił był rozpisany raz na zawsze. Do tego, stary Ignacy wychowuje ulubionego wnuka na szpicla i donosiciela…
      Game changerem we wzajemnych relacjach miał być chyba ten moment, kiedy Ignacy ratuje tonącego Józwę – Miągwa okazuje się nie taką znowu miągwą, Józwa już nie może nim gardzić. Innego efektu nadal brak. Nie może być inaczej, skoro pani MM nie wykorzystuje okazji, które sama tworzy: Ignacy studiuje historię sztuki, interesują go kościoły drewniane, Józwa studiuje architekturę – na studiach powinien przyswoić porcję wiedzy o historii stylów, problemach konserwatorskich, itp. – mogliby wreszcie obaj o czymś porozmawiać. Nawet niekoniecznie na pierwszym planie, lecz choćby w tle mogłaby przewinąć się informacja, że pół wieczoru przegadali o ochronie dziedzictwa architektonicznego albo o czymś podobnym. Skoro jednak Józwa jest konsekwentnie od samego początku przedstawiany jako totalna niemota, to trudno, żeby nagle prowadził jakieś dyskusje z kuzynem. Nie pogadają o architekturze, nie przejdą od niej do swoich planów na życie, więc znowu brak jakiejś płaszczyzny porozumienia. I tak sobie egzystują, już nie skonfliktowani, ale zupełnie osobni. Szkoda tylko autorsko niewykorzystanych szans.
      • minerwamcg Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 13:17
        W ogóle dużo rzeczy jest takich, jakby autorka napisawszy zapomniała i koniec, nie ma i nie było. Tak choćby z tym Józkowym topieniem się i jak go Ignaś ratował - to nie jest takie zupełne nic i jakoś z tym trzeba żyć dalej: albo się pogodzić albo znienawidzić do reszty, albo nabrać szacunku, albo wyprzeć z pamięci żeby NIE nabrać szacunku, wiecie o czym mówię. Takie zdarzenie powinno było jednak zostawić jakiś ślad. Tymczasem nic, zero. Zmarnowany został sam Ignacy, który pod koniec serii jest postacią w zamierzeniu komiczną (w zamierzeniu, bo nie jest), zmarnowany Józef, który obierany po kawałku z ludzkich cech staje się płaski jak naleśnik i wyrazisty jak manekin na wystawie. Była jakaś szansa dla Ignacego, żeby poznawszy Agnieszkę zadziwił wszystkich swoją dojrzałością - nie, on jak był memejowatym pierdołą tak nim pozostał, była szansa dla Józefa, żeby poznawszy Dorotę stał się jakiś, jakikolwiek - nie, robi się coraz bardziej odrealniony.
        • ako17 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 13:41
          minerwamcg napisała:

          > W ogóle dużo rzeczy jest takich, jakby autorka napisawszy zapomniała i koniec,
          > nie ma i nie było.

          No właśnie! sama zwracałam niedawno uwagę na casus Pyziaka i aż sobie stosowną sygnaturkę przysposobiłam.
          Czemu został potraktowany w McD od samego wejścia jak ostatni złol, skoro w CP jakoś do tej rodziny został wciągnięty i szedł z Łucją za rękę?
          • minerwamcg Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 21:15
            Sygnaturką czuję się zaszczycona, dawno Ci miałam powiedzieć, tylko nie było kontekstu :)
            A tych porzuconych wątków, zdarzeń, szans na ciekawe rozwinięcie postaci, że już o samych postaciach nie wspomnę jest mnóstwo - im bliżej końca, tym wydaje się więcej. MM porzuca jak jakiś Pypypy. Gdyby ktoś to pozbierał, jakaś redakcja na przykład, i kazał Swojej Ulubionej Autorce jakoś to pokotwiczyć, bodaj jednym zdaniem przybić do reszty świata przedstawionego - to już by tak nie powiewało bez sensu, a rozwinięte mogło stać się inspiracją.
      • ako17 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 13:38
        azalia02 napisała:

        Ignacy studiuje historię sztuki,
        > interesują go kościoły drewniane, Józwa studiuje architekturę – na studiach p
        > owinien przyswoić porcję wiedzy o historii stylów, problemach konserwatorskich,
        > itp. – mogliby wreszcie obaj o czymś porozmawiać.

        o rany, rzeczywiście! Bardzo dobry point :)
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 12.09.24, 21:56
        azalia02 napisała:

        > Smutne to, ale autorka nie dała swoim bohaterom szansy, żeby się przekonali, że
        > odmienne charaktery i upodobania to nie jest wyłącznie pole do konfliktów. We
        > wczesnym dzieciństwie - czy Ignaś i Józinek w ogóle bawią się razem? Kiedyś baw
        > ili się Tomcio i Romcia, do Nutrii i Pulpy przychodziły dzieci z podwórka, bawi
        > ły się Róża i Laura (o ile dobrze pamiętam, nawet odgrywały razem przedstawieni
        > e teatralne), a obaj chłopcy? Owszem, kilkulatki potrafią się kłócić z byle pow
        > odu, ale czy np. babcia Milicja, widząc te scysje, wpadła na pomysł, że można
        > ich zająć czymś, co wymagałoby współdziałania? Niechby kleili razem łańcuch na
        > choinkę albo pomagali przy lepieniu pierogów – jeden wycina kółka z ciasta, dru
        > gi nakłada farsz, czy podobnie. Cokolwiek, byleby wspólnie, lecz dorosłych to n
        > ie obchodzi, jakby przemocowe dokuczanie było naturalną formą relacji między ch
        > łopakami. Potem też nie jest lepiej.

        Wydaje mi się, że trafiłaś w sedno. MM wydaje się to traktować jako coś zupełnie normalnego i niegroźnego, przecież nawet prawie dorośli Lelujkowie biją się o Różę jak jakieś przedszkolaki. I widać, że autorce nie robi różnicy poziom brutalności, nawet wciskanie kija między żebra czy uderzenie garnkiem w głowę jest przedstawiane jak taka tam chłopięca przepychanka.

        Masz rację co do tego braku wspólnej zabawy i ogólnie współdziałania, to faktycznie rzuca się w oczy w porównaniu do innych dzieci. Myśmy naprawdę ich widzieli tylko w kontekście wzajemnej wrogości, najwyższy poziom zgody na jaki mogli sobie pozwolić to względnie neutralne pisanie listu czy tam maila do Staszki.


        > (...)
        > W marzeniach o własnej firmie detektywistycznej Ignaś widzi Józinka
        > jako współpracownika, lecz nie ma to żadnego przełożenia na rzeczywistość. Siln
        > y nie potrzebuje słabszego, słabszy nie potrafi do silniejszego dotrzeć, a niko
        > mu nie zależy, żeby coś z tym zrobić, jakby rozkład sił był rozpisany raz na za
        > wsze. Do tego, stary Ignacy wychowuje ulubionego wnuka na szpicla i donosiciela
        > …

        Sytuacja jest o tyle chora, że dorośli nie tylko nie próbują ich dogadać, ale nawet oddzielić od siebie - obaj chłopcy wbrew wszelkiej logice często spędzają ze sobą czas. Dlaczego?
        Wiadomo, że Ignaś nie ma dokąd uciec, ale Jożin? Z jakiego powodu on całymi dniami przesiaduje w mieszkaniu kuzyna, jakby nie miał własnego domu i żadnego twórczego zajęcia? Czemu po obiedzie u dziadków nie może normalnie wrócić do siebie?
        • tt-tka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 13.09.24, 08:39
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała
          > Sytuacja jest o tyle chora, że dorośli nie tylko nie próbują ich dogadać, ale n
          > awet oddzielić od siebie - obaj chłopcy wbrew wszelkiej logice często spędzają
          > ze sobą czas. Dlaczego?
          > Wiadomo, że Ignaś nie ma dokąd uciec, ale Jożin? Z jakiego powodu on całymi dni
          > ami przesiaduje w mieszkaniu kuzyna, jakby nie miał własnego domu i żadnego twó
          > rczego zajęcia? Czemu po obiedzie u dziadków nie może normalnie wrócić do siebi
          > e?

          Bo mieszka w piwnicy z malymi okienkami, za ktorymi widac glownie ludzkie nogi i syf na chodniku. Bo u dziadkow zawsze jest cos do zarcia (poza obiadem, vide ta kielbasa swobodnie wyjmowana przez Jozina z lodowki), a w domu niekoniecznie. Bo Ida salon i kuchnie zamienila w lab lsniacy biela i ostro oswietlony, a u dziadkow taki mily kurz wszedzie i swojsko zalatuje smazona cebula.

          PS poza wszystkim Jozin wychodzi, a to na boisko, a to do Dziuby. Ale jak jest na Rusfelta, to faktycznie na gorze. U siebie tylko syfi i spi.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 13:11
            tt-tka napisała:

            > tajna_kryjowka_pyziaka napisała
            > > Sytuacja jest o tyle chora, że dorośli nie tylko nie próbują ich dogadać,
            > ale n
            > > awet oddzielić od siebie - obaj chłopcy wbrew wszelkiej logice często spę
            > dzają
            > > ze sobą czas. Dlaczego?
            > > Wiadomo, że Ignaś nie ma dokąd uciec, ale Jożin? Z jakiego powodu on cały
            > mi dni
            > > ami przesiaduje w mieszkaniu kuzyna, jakby nie miał własnego domu i żadne
            > go twó
            > > rczego zajęcia? Czemu po obiedzie u dziadków nie może normalnie wrócić do
            > siebi
            > > e?
            >
            > Bo mieszka w piwnicy z malymi okienkami, za ktorymi widac glownie ludzkie nogi
            > i syf na chodniku. Bo u dziadkow zawsze jest cos do zarcia (poza obiadem, vide
            > ta kielbasa swobodnie wyjmowana przez Jozina z lodowki), a w domu niekoniecznie
            > . Bo Ida salon i kuchnie zamienila w lab lsniacy biela i ostro oswietlony, a u
            > dziadkow taki mily kurz wszedzie i swojsko zalatuje smazona cebula.
            >
            > PS poza wszystkim Jozin wychodzi, a to na boisko, a to do Dziuby. Ale jak jest
            > na Rusfelta, to faktycznie na gorze. U siebie tylko syfi i spi.
            >
            >
            >
            >

            Co on ma u tych dziadków to roboty, tak w ogóle? Obiad zje i co dalej? Przecież on się ani nie interesuje tym co oni ględzą, ani nie ma tam żadnej osoby z którą lubi spędzać czas (wielbi babunię i Gabunię, ale nie ma wiele scen kiedy coś razem z nimi robi, więc ich towarzystwo raczej nie jest mu niezbędne).
            I poprawta mnie jeśli źle pamiętam, ale czy w święta w JT on przypadkiem nie spał na górze razem z przyjezdną częścią rodziny? Coś mi się majaczy jak chciano go kłaść w pokoju Larwy z jakiegoś powodu.
            • bupu Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 13:17
              tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

              >
              > I poprawta mnie jeśli źle pamiętam, ale czy w święta w JT on przypadkiem nie sp
              > ał na górze razem z przyjezdną częścią rodziny? Coś mi się majaczy jak chciano
              > go kłaść w pokoju Larwy z jakiegoś powodu.

              Spał, owszem. Albowiem jego rodzice wybyli na bal medyka.
              • ako17 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 13:29
                bupu napisała:


                >
                > Spał, owszem. Albowiem jego rodzice wybyli na bal medyka.

                Co zatem robili rodzice Ani i Nory, że te dziewczynki musiały znaleźć się w strasznym domu na Roosevelta 5?
                • bupu Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 13:40
                  ako17 napisała:

                  > bupu napisała:
                  >
                  >
                  > >
                  > > Spał, owszem. Albowiem jego rodzice wybyli na bal medyka.
                  >
                  > Co zatem robili rodzice Ani i Nory, że te dziewczynki musiały znaleźć się w str
                  > asznym domu na Roosevelta 5?

                  A o Wąsława Obwisłego i jego Mamłalie nie pytasz?
                  • ako17 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 14:15
                    bupu napisała:

                    > ako17 napisała:
                    >
                    > > bupu napisała:
                    > >
                    > >
                    > > >
                    > > > Spał, owszem. Albowiem jego rodzice wybyli na bal medyka.
                    > >
                    > > Co zatem robili rodzice Ani i Nory, że te dziewczynki musiały znaleźć się
                    > w str
                    > > asznym domu na Roosevelta 5?
                    >
                    > A o Wąsława Obwisłego i jego Mamłalie nie pytasz?

                    nie, bo po pierwsze primo, oni chyba wybyli na "bal" do Łodzi czy coś w tym guście (a może to było w innym tomie), a po drugie primo, to Jędrek i Szymon nie byli poddawani szykanom na tym Sylwestrze u babuni.

                    Bardzo mi żal biednej Ani - okropne miała przeżycia z winy babci i dziadka.
                    Najpierw zaserwowali wodę z sokiem w kieliszkach do likieru (to ile tam się tego "szampana" zmieściło, 20 ml???), następnie zupełnie głupio nie zorientowali się, że dziecko nie może wyjąć języka, bo się zassał i uparcie nakazywali jej "natychmiast przestać".
                    Doprawdy, 9-letni chłopak się zorientował w czym rzecz, a nie Bardzo Mądrzy Dziadkowie, którym powierzono opiekę nad dziećmi. Nie wiem, dlaczego, bo jak widać, nie za bardzo się do tej opieki nie nadawali.
                    Powinni byli przewidzieć, że mini-kieliszek i małe dzieci to nie jest dobre połączenie, jak również nieco bardziej bacznie obserwować swoich wnuków.
                    Ale nie, oczywiście dziadunio upajał się dźwiękiem swojego głosu, a babunia zajęta była przyjmowaniem należnych jej honorów.
                    >
                • tt-tka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 14.09.24, 13:59
                  ako17 napisała:

                  > bupu napisała:
                  >
                  >
                  > >
                  > > Spał, owszem. Albowiem jego rodzice wybyli na bal medyka.
                  >
                  > Co zatem robili rodzice Ani i Nory, że te dziewczynki musiały znaleźć się w str
                  > asznym domu na Roosevelta 5?
                  >
                  >
                  >

                  Zapewne tez wybyli gdzies na sylwka, sylwester byl. A rodzinne dzieci mialy swietowac z babunia jej imieniny, 31 jest jak raz Melanii. Bardzo wygodny uklad, dorosli wolni, a dzieci, nawet gdy im zle, nie maja jak prysnac :P

                  PS jozwa prysnal, wiem. ale w zalozeniu mial byc u dziadkow do rana.
    • tt-tka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 10.09.24, 15:33
      Najgorsze (dla postaci i dla czytajacych) jest imo to, ze IGSowi zaproponowano wzorce jak najgorsze - najpierw dziadyga Borej, potem kuzyn przemocowiec. I zadnych innych. Ani nie pokazano, ani sam nie szukal, ani nie znalazl.
      I tu nalezaloby skopac Grzyborza. Jak jestem przeciwna przemocy, tak jego nalezaloby. Chocby po to, by odczul, skoro nie rozumie, jak przez dwadziescia kilka lat swego zycia byl traktowany i czul sie jego syn.
    • minerwamcg Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 14:54
      Czytajcie i zgrzytajcie. Cytat z "Feblika". Z wrażym forumem polemika, przeciw nazywaniu Józka przemocowcem filipika.

      "To akurat Grzegorza nie martwiło. Nie miał najlepszego kontaktu z tym chłopcem. Pomijając już fakt, że Józinek od niemowlęctwa był niezwykle małomówny, co naturalnie kontakt utrudniało, miało się jeszcze świadomość, że ten rudy łobuziak nieźle obrzydzał życie swemu kuzynowi. Cóż za ciężka próba dla subtelnego Ignasia: mieszkać pod jednym dachem z bitnym rywalem i adwersarzem! Co prawda Gabrysia uważała, że wieczne starcia między tymi dwoma więcej im przynoszą pożytku niż szkody. Na przykład fakt, że Józinek od dziecka nazywał Ignasia miągwą, działał na tego ostatniego jak ostroga na zamyślonego rumaka. Dzięki temu właśnie bodźcowi dał się Ignaś na przykład nakłonić do nauki pływania, a także zrobił – on!!! Któż by uwierzył! – prawo jazdy. I tak dalej. Może Gaba miała rację, twierdząc, że to, co sobie dwaj antagoniści nawzajem dawali, nawet gdy budziło popłoch w rodzinie, było bezcenne. Rozwijali się obaj wspaniale utrzymywała Gabrysia: każdy na swój sposób, nie kosztem drugiego, lecz – dzięki drugiemu.

      Tak mówiła. I to była zapewne prawda."

      A tak. Prawda, prawda. Ta trzecia z góralskich prawd ks. Tischnera :)
      • tt-tka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 15:07
        tak, trzecia prawda :D

        a w srodku klamstwo na klamstwie, na przyklad "mieszkanie pod jednym dachem" - dach Jozwy byl podloga igstryby :P

        i coz to antagonisci sobie wzajemnie dawali, a konkretnie co IGS dawal Jozwie wg Gabona ? Siebie w charakterze worka treningowego ?


        PS czuly tatus przez kilkanascie do dwudziestu kilku lat patrzyl, jak jego syn jest bity, kopany, spychany i upokarzany. No i tak sobie patrzyl.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 15:28
          tt-tka napisała:

          > tak, trzecia prawda :D
          >
          > a w srodku klamstwo na klamstwie, na przyklad "mieszkanie pod jednym dachem" -
          > dach Jozwy byl podloga igstryby :P
          >

          Po raz enty się pytam, PO CO Józin tyle przesiadywał u tych dziadków?! Co on tam miał takiego pilnego do roboty poza obiadem?
          Okej, jeszcze zrozumiem, że jako dzieciak lepiej by był pod nadzorem dorosłych (choćby czysto teoretycznym), ale jako nastolatek?

          > i coz to antagonisci sobie wzajemnie dawali, a konkretnie co IGS dawal
          > Jozwie wg Gabona ? Siebie w charakterze worka treningowego ?
          >
          >

          No tak, powiedziałabym, że wręcz rozrywkę, jeśli założymy, że Jożin czerpał jakąś perwersyjną przyjemność z tłuczenia i wyzywania go.
          Dostrzegam takie sugestie w niektórych jego tekstach i wewnętrznych monologach.

          > PS czuly tatus przez kilkanascie do dwudziestu kilku lat patrzyl, jak jego syn
          > jest bity, kopany, spychany i upokarzany. No i tak sobie patrzyl.
          >

          Tatuś, phi! A ja żem całą lekturę myślała, że to jakiś ich rodzinny lokaj czy ktoś. Pozycja i poziom relacji się zgadza.
          • mircja Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 15:34
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


            > Po raz enty się pytam, PO CO Józin tyle przesiadywał u tych dziadków?! Co on ta
            > m miał takiego pilnego do roboty poza obiadem?
            > Okej, jeszcze zrozumiem, że jako dzieciak lepiej by był pod nadzorem dorosłych
            > (choćby czysto teoretycznym), ale jako nastolatek?

            A czy Józwie by wystarczył sam obiad? Wyżerać z lodówki można też między posiłkami, a już zwłaszcza jak się jest nastolatkiem, który intensywnie rośnie.
          • tt-tka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 15:41
            tajna_kryjowka_pyziaka napisała:


            > Po raz enty się pytam, PO CO Józin tyle przesiadywał u tych dziadków?! Co on ta
            > m miał takiego pilnego do roboty poza obiadem?
            > Okej, jeszcze zrozumiem, że jako dzieciak lepiej by był pod nadzorem dorosłych
            > (choćby czysto teoretycznym), ale jako nastolatek?

            Sniadanie. Kolacje. Zerowisko miedzy obiadem a kolacja. I chlopca do bicia. Malo ?


            >
            > > i coz to antagonisci sobie wzajemnie dawali, a konkretnie co IGS
            > dawal
            > > Jozwie wg Gabona ? Siebie w charakterze worka treningowego ?

            > No tak, powiedziałabym, że wręcz rozrywkę, jeśli założymy, że Jożin czerpał jak
            > ąś perwersyjną przyjemność z tłuczenia i wyzywania go.
            > Dostrzegam takie sugestie w niektórych jego tekstach i wewnętrznych monologach.


            powiedzialabym, ze dodatkowo aprobate rodziny (a Jozwa jak na kogos, kto ma w d... innych ludzi zadziwiajaco duzo o tych innych mysli) - babunia nie lubi Miagwy, ciotunia wrecz czeka, a z Jozwa z jej syna zrobi mezczyzne...
      • przymrozki Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 11.10.24, 14:51
        minerwamcg napisała:

        > Dzięki temu właśnie b
        > odźcowi dał się Ignaś na przykład nakłonić do nauki pływania, a także zrobił –
        > on!!! Któż by uwierzył! – prawo jazdy. I tak dalej.

        Ciekawe, że nikomu nie przyszła do głowy myśl, że jeżeli bez Józinka cała wielka kochająca rodzina nie byłaby w stanie znaleźć sposobu na pokonanie lęków Ignasia, to może ta rodzina jest wychowawczo głęboko niewydolna. Świat jest wszak pełen słabych fizycznie i wrażliwych ludzi którzy nauczyli się pływać bez pomocy tłukacych ich kuzynów. Czyli ewidentnie się da.

        No i też zwróćmy uwagę jak Grzegorz myśli o Ignasiu. "Cud, panie tego" myśli Kalarepa "ktoś tak nieudany jak mój syn nauczył się czegoś tak nieslychanego jak jazda samochodem. Bez pomocy lepszego kuzyna nie byłoby to możliwe, na pewno nie, jazda samochodem jest przecież dla Ubermenschów, a nie mojego marnego potomka"(podobnie myśli Patrycja o Ani, jeżeli Ania zdała maturę, to chwała Łucji, wszak sukces nie może być Ani, to przecież oczywiste).

    • mircja Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 15.09.24, 15:44
      fionnuala napisała:

      > Bardzo wielowątkowa relacja. Kilka myśli:
      > - obaj chłopcy zostali niejako postawieni w sytuacji rywalizacji przez własne m
      > atki (wprost mówi o tym Ida, ale imo i po stronie Gabrysi jest to widoczne), pr
      > zy czym Józef z początku nasiąka tym ("ja wygrałem!"), a z czasem traktuje to o
      > bojętnie - ma swoje sprawy, a Ignacy Grzegorz odwrotnie (czyżby miało to związe
      > k z poziomem zachwytu i wsparcia okazywanego przez kochającą (he he) rodzinę?)

      Tak się zastanawiam, jakie jeszcze mogły być przyczyny, dla których Józef tak się zachowywał. Zaniedbany wychowawczo przez rodziców? A może jeszcze dodatkowo był zazdrosny o uczucia ulubionej cioci Gabrysi?
      • catwoman21 Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 16.09.24, 01:08
        Raczej chyba we wczesnym dzieciństwie był sporo porównywany do Ignasia. Bo to mały geniusz itd. Porównywanie właśnie prowadzi do tego, że się dzieciaki nienawidzą. Dziwne, że w ogóle Ania lubi Łucję.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 16.09.24, 07:59
          catwoman21 napisała:

          > Raczej chyba we wczesnym dzieciństwie był sporo porównywany do Ignasia. Bo to m
          > ały geniusz itd. Porównywanie właśnie prowadzi do tego, że się dzieciaki nienawidzą.

          Tak, w CR Ida przecież na okrągło gadała mu nad wózkiem jak to IGS potrafi już powiedzieć więcej słów, itd. W kolejnych tomach dowiadujemy się, że mały geniusz dostał własny komputer w wieku 6 lat i był wielbiony za rysowanie idealnych kółek. Józwa przeszedł na pozycję lepszego z nich dwóch dopiero jak byli w wieku szkolnym, wcześniej dorastał w atmosferze ochów i achów nad genialnym kuzynem. Także teza jak najbardziej uzasadniona.
          Wydaje mi się, że Józef zyskał lepszą pozycję dopiero wtedy, gdy zaczął go w czymś przewyższać (fizycznie, w tradycyjnej męskiej roli). Albo przynajmniej być dla rodziny wygodniejszy w obsłudze niż IGS - był względnie samodzielny i w trudnych sytuacjacjach starał się być "twardzielem", a wrażliwy ciamajdowaty Ignaś raczej dostarczał otoczeniu powodów do reagowania. A że Borejki nie lubią mieć przy dziecku więcej do roboty niż nakarmić i przewinąć i starsze dzieci najchętniej zostawiały by samopas, to przykleiły mu etykietkę nieporadnej beksy.


          > Dziwne, że w ogóle Ania lubi Łucję.
      • fan_lamp_sodowych Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 11.10.24, 10:18
        >
        > Tak się zastanawiam, jakie jeszcze mogły być przyczyny, dla których Józef tak s
        > ię zachowywał. Zaniedbany wychowawczo przez rodziców? A może jeszcze dodatkowo
        > był zazdrosny o uczucia ulubionej cioci Gabrysi?

        On sam był chyba ofiarą tego dziwnego "wychowywania".
        - Faworyzująca go babcia, na każdym kroku wychwalająca go i potępiająca Ignasia,
        - Matka która zachowywała się coraz bardziej nienormalnie z każdym kolejnym tomem,
        - "Moja-ulubiona-ciocia-Gabrysia" która swojego syna nie wspierała przy coraz bardziej pogłębiającym się nękaniu ze strony J, a wręcz dawała znać Józefowi jak bardzo go lubi.
        - Grzegorz też nie reagował, sam może z J nie miał dobrego kontaktu, ale syna nie bronił więc J nie dostał nigdy sygnału że robi źle.
        - A własny ojciec permanentnie śpi lub pracuje.
        Nie wiem czy jakiś normalny chłopak mógłby się wychować dobrze w takich warunkach
        • bupu Re: Ignacy Grzegorz vs Józef 11.10.24, 17:06
          fan_lamp_sodowych napisał:

          > >
          > > Tak się zastanawiam, jakie jeszcze mogły być przyczyny, dla których Józef
          > tak s
          > > ię zachowywał. Zaniedbany wychowawczo przez rodziców? A może jeszcze doda
          > tkowo
          > > był zazdrosny o uczucia ulubionej cioci Gabrysi?
          >
          > On sam był chyba ofiarą tego dziwnego "wychowywania".
          > - Faworyzująca go babcia, na każdym kroku wychwalająca go i potępiająca Ignasia
          > ,
          > - Matka która zachowywała się coraz bardziej nienormalnie z każdym kolejnym tom
          > em,
          > - "Moja-ulubiona-ciocia-Gabrysia" która swojego syna nie wspierała przy coraz b
          > ardziej pogłębiającym się nękaniu ze strony J, a wręcz dawała znać Józefowi jak
          > bardzo go lubi.
          > - Grzegorz też nie reagował, sam może z J nie miał dobrego kontaktu, ale syna n
          > ie bronił więc J nie dostał nigdy sygnału że robi źle.
          > - A własny ojciec permanentnie śpi lub pracuje.
          > Nie wiem czy jakiś normalny chłopak mógłby się wychować dobrze w takich warunka
          > ch

          Nie zapomnij o upiornym dziaduniu, chwalącym Józwę za zwięzłość, gdy powinien był ganić za pastwienie się nad kuzynem.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka