[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii

24.09.23, 12:52
Teoria oryginalna, a zarazem banalna: Nutria prywatnie jest trans.

Trudno rzec czy utożsamia się jako mężczyzna czy może jako osoba niebinarna, zależy jak interpretować jej zachowanie w KK - przeważnie mówiła o sobie w rodzaju męskim, ale w sytuacji dystresu przestawiała się na żeński, pisała też historyjkę o dziewczynce Natalii.
W związku z tym będę o obiekcie rozważań zachowawczo pisać na przemian w różnych zaimkach.

Przypomnijmy sobie historię Nutrii na przestrzeni tomów, może to wszystko jest bardziej spójne niż nam się wydaje?
• Abnegacja i marazm w okresie dojrzewania mogły być reakcją na niechciane zmiany zachodzące w ciele.
• Tłumaczenie, że Nutria przestała upierać się, że jest chłopcem, bo ojciec pragnął "nie takiego" syna, mogło oznaczać, że chciał "prawdziwego" chłopca, a taki… Nutriusz to dla niego tylko imitacja.
• Nagłą przemianę w wiotką dziewoję można interpretować jako poddanie się i decyzję o graniu roli kobiety zgodnie z oczekiwaniami otoczenia. Znamienne jest, że to w tym okresie pojawiają się u Nutrii zachowania typu tłumienie emocji i wybuchanie, skłonność do uciekania przed problemami, itd.
• Pilotowanie wycieczek na Cyprze, prawdziwe czy nie, było idealnym pretekstem by wyjechać zagranicę (gdzie jest większa tolerancja, a nie ma krewnych ani znajomych, którzy mogą rozpoznać) i pożyć trochę jako Natalis/Natan. Kto wie czy nie był to pierwszy etap całego planu korekty płci - rok tranzycji społecznej we względnie bezpiecznym środowisku, przy okazji zarobi pieniądze na hormony i operację, a po powrocie, jeszcze zanim się za to weźmie, wyniesie się do kawalerki, żeby nikt z rodziny nie mógł ingerować w cały proces.
Ale Borejki przejrzały ten plan. Gaba zatrzymała siostrę/brata/osobę rodzeństwową(?) w Warszawie na parę dni, żeby odwieść ją od tego pomysłu. Reszta rodziny wyraziła swoją dezaprobatę poprzez olew na dworcu i na imieninach oraz eksmisję do gorszego pokoju.

A jak ta rodzina, która Natalię zawsze olewała, dowiedziała się o wszystkim? Odpowiedź jest prosta i zaczyna się na Pypypy…
Pamiętamy ten z de wzięty strach przed Pyziakiem, który Nutria sobie wmawia w TiR - może to nie chodziło o jakąś ogólną niechęć do Janusza, a o coś bardziej konkretnego? Np. o to, że Pyziak, kiedy jeszcze mieszkał za Rusfelta, poznał jej tajemnicę? Na pewno nie jest przypadkiem, że te obawy pojawiły się akurat wtedy, kiedy Larwa zaczęła szukać ojca. Gdyby go znalazła, pojawiłaby się okazja, by sekret jej ciotki wyszedł na jaw.

W sumie nawet miotanie się między Filipem a Robwąsiarzem można interpretować pod kątem nutriowej transpłciowości. Jeśli przypuścimy, że Bratek poznał sekret swojej drugiej połówki i wykazał się tolerancją, mamy odpowiedź co ją trzymało przy tym psycholu - "on jeden akceptuje mnie takim, jakim jestem".

Po ślubie Nutriusz znika z życia Borejków i od tej pory jest dla nich gościem, nie zabiegają o jego towarzystwo ani "usługi" (biedna Pulpa…). Wciąż niewyoutowany publicznie, daje upust swojej frustracji, wyżywając się na uczniach piekielnymi kartkówkami. Jeśli prowadzi przy tym podwójne życie (czy to za plecami męża, czy za jego przyzwoleniem), a reszta rodziny o tym wie, to tym bardziej tłumaczy czemu rzadko się widują. Jednocześnie zachowując standardowe minimum w kontaktach, żeby nie wzbudzać podejrzeń w otoczeniu.


P.S. Lojalnie uprzedzam, że jeśli napisałam coś dwuznacznego, to niechcący, ten wątek nie miał być w założeniu jakąś podśmiechujką z osób transpłciowych. I żeby się takową nie stał, zapraszam osoby bardziej w temacie do poprawiania mnie.
Obserwuj wątek
    • fionnuala Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 15:23
      Imo za daleko idąca interpretacja. Męskie zaimki "za dzieciaka" mogły być intuicją wrażliwego dziecka w odpowiedzi na rozczarowanie ze strony ojca. Gdyby opcja "trans" była na rzeczy, byłyby jakieś wzmianki na ten temat w "Nutrii i Nerwusie", a tutaj zgodność płci nadanej i odczuwanej jak najbardziej jest. Dysforia płciowa miewa różne nasilenia, ale jakoś przejawiać się musi. Ponadto, jeszcze w "Córce Robrojka" Natalia ubierała spódnice, a wzmianka o sukienkach pojawia się również w "Imieninach". Nie każda osoba trans się outuje, ale podkreślanie kobiecości bez takiej konieczności nie współgrałoby mi z męską tożsamością płciową. Znaczy no, nie chodzi mi o ten słynny "test realnego życia", który kiedyś musiały przechodzić osoby trans - teraz standardy się zmieniają. Ale chodzi o to, że Natalia zaczęła mocno podkreślać swoją kobiecość w wymiarze niekoniecznym do przeżycia na co dzień.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 15:31
        Nie interpretacja, a teoria spiskowa. Przecież wiadomo, że MM w życiu by czegoś takiego nie napisała
      • bupu Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 18:21
        fionnuala napisała:

        > Imo za daleko idąca interpretacja. Męskie zaimki "za dzieciaka" mogły być intui
        > cją wrażliwego dziecka w odpowiedzi na rozczarowanie ze strony ojca. Gdyby opcj
        > a "trans" była na rzeczy, byłyby jakieś wzmianki na ten temat w "Nutrii i Nerwu
        > sie", a tutaj zgodność płci nadanej i odczuwanej jak najbardziej jest. Dysforia
        > płciowa miewa różne nasilenia, ale jakoś przejawiać się musi. Ponadto, jeszcze
        > w "Córce Robrojka" Natalia ubierała spódnice

        W co?

        ...bardzo przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
        • fionnuala Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 18:42

          > > w "Córce Robrojka" Natalia ubierała spódnice
          >
          > W co?
          >
          > ...bardzo przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

          O ile dobrze pamiętam, to w kwiatki ;)
    • przymrozki Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 18:55
      Mnie w tym wszystkim zastanawia, kto i w jakich okolicznościach poinformował Natalię, że jej płeć była zawodem dla ojca. Bo to może być istotne.Jeżeli Ignacy, Mila lub któraś ze starszych sióstr naprawdę mówili Natalii, że szkoda, że nie jest chłopcem, bo z chłopca ojciec cieszyłby się bardziej, to może to lepiej tłumaczy zachowanie Nutrii.

      A czemu myślę, że to możliwe i faktycznie ktoś w rodzinie mógłby coś podobnego regularnie wtłaczać Nutrii do głowy. Natalia miała dwa lata, kiedy urodziła się Patrycja, czyli była za mała, żeby obserwować i wyciągać wnioski z reakcji Ignaca na czwarte z kolei dziecko z nie takim chromosomem, jaki był zamówiony. Potem dorastała w mocno już nowożytnym Poznaniu, bynajmniej nie wśród Tudorów i Romanowów, więc jeżeli ktoś jej wprost nie poinformował, że jest nieudaną próbą doczekania się syna, to nie bardzo wiem, jak jako kilkulatka nie miałaby jak się tego domyślić. I skąd wiedziała, że może jednak powinna zaprzestać zabawek autami, bo ojciec "wcale nie takiego syna pragnął".
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 19:12
        No właśnie, to wszystko jest co najmniej zastanawiające. Zwłaszcza, że w praktyce nie widzieliśmy ignacowego rozczarowania, nawet subtelnie indukowanego przez jego zachowanie wobec Natalii. I szczerze, nijak nie potrafię sobie wyobrazić jak on jej to okazuje.
        No bo w jaki sposób Ignac musiałby to robić, że Nutria aż postanowiła wcielić się syna?
        • julian_arden Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 22:07
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          > No właśnie, to wszystko jest co najmniej zastanawiające. Zwłaszcza, że w prakty
          > ce nie widzieliśmy ignacowego rozczarowania, nawet subtelnie indukowanego przez
          > jego zachowanie wobec Natalii. I szczerze, nijak nie potrafię sobie wyobrazić
          > jak on jej to okazuje.
          > No bo w jaki sposób Ignac musiałby to robić, że Nutria aż postanowiła wcielić się syna?

          Mógł zaglądać jej w pieluszki i krzywić się z subtelnym niesmakiem. My, jako ludzie bywali w świecie, wiemy już, że krzywienie się z niesmakiem po zajrzeniu w pieluszki, może mieć też powody niezwiązane z brakiem oczekiwanego chromosomu. Ale niemowlę mogło to źle interpretować.
      • kocynder Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 25.09.23, 06:49
        Wiesz, dzieci to niesamowite stworzenia. Wcale nikt jej nie musiał tego regularnie ładować do głowy. Wystarczyło, że WIDZIAŁA iż tatuś z Gabą gada po łacinie, Idusię obchodzi na paluszkach, Pulpetowi słodzi, a ona to takie nie wiadomo co i że RAZ usłyszała, jak np w rozmowie Mili i Felicji padło coś w rodzaju "No, Ignaś tak strasznie czekał na syna po dwóch córkach, badania nawet wykazywały, miał być Marek Aureliusz, tego Marka to ja wywalczyłam, no, ale urodziła się Natalia...". I dosyć. Dziecko niegłupie umie dodać dwa do dwóch: tatuś chciał mieć syna, urodziłam się ja, takie rozczarowanie, trzecia córka... I, dla jasności - wcale nie koniecznie musiało to być prawdą z punktu widzenia dorosłych! Ot, no, Ignacy chciał mieć syna, wielkie mi mecyje, wielu facetów chce, a nie znaczy to, że nie kochają swoich córek, czy że córki są dla nich rozczarowaniem - i z całego kontekstu tej hipotetycznej rozmowy Mili i Feli mogło nawet to być oczywistym, ale wystarczy, że dzieciak usłyszał tylko ten jeden fragment.
        • fionnuala Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 25.09.23, 08:45
          kocynder napisała:

          > Wiesz, dzieci to niesamowite stworzenia. Wcale nikt jej nie musiał tego regular
          > nie ładować do głowy. Wystarczyło, że WIDZIAŁA iż tatuś z Gabą gada po łacinie,
          > Idusię obchodzi na paluszkach, Pulpetowi słodzi, a ona to takie nie wiadomo co
          > i że RAZ usłyszała, jak np w rozmowie Mili i Felicji padło coś w rodzaju "No,
          > Ignaś tak strasznie czekał na syna po dwóch córkach, badania nawet wykazywały,
          > miał być Marek Aureliusz, tego Marka to ja wywalczyłam, no, ale urodziła się Na
          > talia...". I dosyć. Dziecko niegłupie umie dodać dwa do dwóch: tatuś chciał mie
          > ć syna, urodziłam się ja, takie rozczarowanie, trzecia córka... I, dla jasności
          > - wcale nie koniecznie musiało to być prawdą z punktu widzenia dorosłych! Ot,
          > no, Ignacy chciał mieć syna, wielkie mi mecyje, wielu facetów chce, a nie znacz
          > y to, że nie kochają swoich córek, czy że córki są dla nich rozczarowaniem - i
          > z całego kontekstu tej hipotetycznej rozmowy Mili i Feli mogło nawet to być ocz
          > ywistym, ale wystarczy, że dzieciak usłyszał tylko ten jeden fragment.
          >
          O, to, to. Dzieci umieją słuchać i łączyć fakty, nieraz w sposób zadziwiająco spostrzegawczy, ale też nieoczekiwany. Znajoma znajomej za dzieciaka, jak zmarła prababcia, usłyszała wytłumaczenie, że "Ludzie umierają, żeby zrobić miejsce następnym" i wywnioskowała z tego, że prababcia zmarła z jej powodu, żeby ona mogła się urodzić. Więc wystarczyło, że ktoś powiedział, że "Na świecie jest połowa dziewczynek i połowa chłopców", Natalia mogłaby wywnioskować, że powinna była urodzić się chłopcem (bo były już 2 dziewczynki), skojarzyła gadki Ignaca o "męskim umyśle" jako umyśle godnym najwyższej pochwały - no i już.
        • przymrozki Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 25.09.23, 12:16
          kocynder napisała:

          > Wiesz, dzieci to niesamowite stworzenia. Wcale nikt jej nie musiał tego regular
          > nie ładować do głowy. Wystarczyło, że WIDZIAŁA iż tatuś z Gabą gada po łacinie,
          > Idusię obchodzi na paluszkach, Pulpetowi słodzi,

          W sumie w takim układzie Pulpet powinien być czwartym zawodem i to największym, bo ostatniej szansy. Pewnie nawet Ignac ogarniał rozumem, że przy jego pensji nie może sobie pozwolić na próby do skutku. A jednak Patrycja nie wykazywała żadnych obaw w kwestii swojej pozycji w rodzinie - inna rzecz, że w jednej z najpiękniejszych scen Jezycjady (rozmowy, w której Ignacy mówi, że Patrycja powinna mniej jeść, bo otyłe dziewczyny nigdy mu się nie podobały, a nieporuszona tym Pulpa z rozbrajającą szczerością pyta, czemu miałaby się tym przejmować) widzimy, że Patrycja ewidentnie miała wrodzonego wysokie poczucie własnej wartości.

          a ona to takie nie wiadomo co
          > i że RAZ usłyszała, jak np w rozmowie Mili i Felicji padło coś w rodzaju "No,
          > Ignaś tak strasznie czekał na syna po dwóch córkach, badania nawet wykazywały,
          > miał być Marek Aureliusz, tego Marka to ja wywalczyłam, no, ale urodziła się Na
          > talia...".

          Tak by mogło być, tylko że historię o Natalii wynagradzajacej ojcu bolesny zawód i zaprzestającej procederu, gdy okazuje się że Ignacy pragnął nie takiego syna, jakiego Nutria udawała, poznajemy z perspektywy wszystkowiedzącego narratora.
          • mircja Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 25.09.23, 13:10
            przymrozki napisała:

            > bo ostatniej szansy. Pewnie nawet Ignac ogarniał rozumem, że przy jego pensji
            > nie może sobie pozwolić na próby do skutku. A jednak Patrycja nie wykazywała ża
            > dnych obaw w kwestii swojej pozycji w rodzinie - inna rzecz, że w jednej z najp
            > iękniejszych scen Jezycjady (rozmowy, w której Ignacy mówi, że Patrycja powinna
            > mniej jeść, bo otyłe dziewczyny nigdy mu się nie podobały, a nieporuszona tym
            > Pulpa z rozbrajającą szczerością pyta, czemu miałaby się tym przejmować) widzim
            > y, że Patrycja ewidentnie miała wrodzonego wysokie poczucie własnej wartości.
            >
            Patrycja była najmłodszym dzieckiem, w dodatku ślicznym jak aniołek, więc prawdopodobnie jako kilkulatka dostawała dużo uwagi swoich rodziców. Natalia jako jedno ze średnich dzieci mogła być nieco zaniedbywana (jak to z badań wynika, średnie dzieci znacznie częściej mają takie poczucie niż najstarsze czy najmłodsze), więc mogła być nieco przeczulona na punkcie swoich relacji z rodzicami i doszukiwać się przyczyn tego, że poświęcają jej oni mniej czasu niż ona by chciała.
            • przymrozki Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 25.09.23, 15:06
              mircja napisała:

              > Patrycja była najmłodszym dzieckiem, w dodatku ślicznym jak aniołek, więc prawd
              > opodobnie jako kilkulatka dostawała dużo uwagi swoich rodziców.

              Jako kilkulatka lat na pewno, ale później sytuacja już się komplikuje. Patrycja formalnie była najmłodszą Borejkówną, ale z punktu widzenia rodzinnej dynamiki i faktycznego podziału zainteresowania rodziców, też była średnim dzieckiem - miała jakieś osiem lat, gdy została de facto starszą siostrą swojej de iure siostrzenicy, Róży. A potem jeszcze dołożono jej Laurę.

              Natalia jako je
              > dno ze średnich dzieci mogła być nieco zaniedbywana (jak to z badań wynika, śre
              > dnie dzieci znacznie częściej mają takie poczucie niż najstarsze czy najmłodsze
              > ), więc mogła być nieco przeczulona na punkcie swoich relacji z rodzicami i dos
              > zukiwać się przyczyn tego, że poświęcają jej oni mniej czasu niż ona by chciała

              Natalia była też ewidentnie bardziej wrażliwa i mniej pewna siebie niż Patrycja, więc tę różnicę jak najbardziej kupuję. Ale to tym bardziej pokazuje, że gdzieś ktoś musiał najpierw Nutrii podsunąć pomysł, że ojciec wolałby mieć syna, a potem jakoś zaznaczyć, że syna, owszem, ale nie takiego. Wiem, że to nie musiały być słowa jawnej wrogości, ale to jednak znaczy, że córkom dawano do zrozumienia, że miały być synami.
              • mircja Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 26.09.23, 12:04
                przymrozki napisała:

                > mircja napisała:
                >
                > > Patrycja była najmłodszym dzieckiem, w dodatku ślicznym jak aniołek, więc
                > prawd
                > > opodobnie jako kilkulatka dostawała dużo uwagi swoich rodziców.
                >
                > Jako kilkulatka lat na pewno, ale później sytuacja już się komplikuje. Patrycja
                > formalnie była najmłodszą Borejkówną, ale z punktu widzenia rodzinnej dynamiki
                > i faktycznego podziału zainteresowania rodziców, też była średnim dzieckiem -
                > miała jakieś osiem lat, gdy została de facto starszą siostrą swojej d
                > e iure
                siostrzenicy, Róży. A potem jeszcze dołożono jej Laurę.
                >
                Wydaje mi się, że to nie musiało nastąpić od razu z momentem narodzin Róży, jak dziewczynki były rozkosznymi maleństwami to Gabrysia chyba jeszcze im przez jakiś czas matkowała. No a np. dziesięcioletnia, pogodna Patrycja mogła już w jakimś stopniu okrzepnąć w swoim poczuciu własnej wartości, tym bardziej że ciągle słyszała zachwyty na swój temat, nie tylko od najbliższej rodziny. W przypadku Natalii to ona chyba miała dwa lata, gdy na świat przyszła śliczna jak aniołek Patrycja.
    • julian_arden Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 24.09.23, 22:03
      Nutreus.
    • minerwamcg Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 26.09.23, 11:32
      Nadinterpretacja, oczywiście.
      Sama jako paroletni dzieciak chciałam być chłopcem, kazałam się nazywać Piotrusiem, używałam męskich zaimków - pomimo, że cała rodzina cmokała z zachwytem nad kochaną córeczką. Na szczęście to było należycie dawno i nikt też się na mnie nie rzucał z hormonami i skalpelem - rodzice przyjęli to jako fascynację, która minie, i rzeczywiście minęła. Tak więc męskie zaimki Natalii w wieku lat sześciu bynajmniej nie musiały świadczyć ani o transpłciowości, ani o nieakceptacji własnej płci pod wpływem rozczarowań czy oczekiwań ojca. Późniejsze ubieranie się jak oborowy z pegeeru mogło mieć związek z pierdyliardem innych problemów okresu dojrzewania, np. uważaniem się za nie dość atrakcyjną - i też przeszło.
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 26.09.23, 11:44
        minerwamcg napisała:

        > Nadinterpretacja, oczywiście.
        > Sama jako paroletni dzieciak chciałam być chłopcem, kazałam się nazywać Piotrus
        > iem, używałam męskich zaimków - pomimo, że cała rodzina cmokała z zachwytem na
        > d kochaną córeczką. Na szczęście to było należycie dawno i nikt też się na mnie
        > nie rzucał z hormonami i skalpelem - rodzice przyjęli to jako fascynację, któr
        > a minie, i rzeczywiście minęła. Tak więc męskie zaimki Natalii w wieku lat sześ
        > ciu bynajmniej nie musiały świadczyć ani o transpłciowości, ani o nieakceptacji
        > własnej płci pod wpływem rozczarowań czy oczekiwań ojca.

        Akurat oczekiwania ojca są kanonicznym odautorskim wytłumaczeniem tej sytuacji, a nie forumnym wymysłem.
        • minerwamcg Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 26.09.23, 19:41
          Jest to gdzieś otwartym tekstem napisane?..
          • bupu Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 26.09.23, 19:51
            minerwamcg napisała:

            > Jest to gdzieś otwartym tekstem napisane?..
            >


            W NiN.
            • tt-tka Re: Pięćdziesiąta pierwsza twarz Natalii 04.11.23, 12:52
              Wczesniej tez, nie pamietam, w ktorym tomie, ale jeszcze z tych poczatkowych, pada otwarcie, ze Ygnac ubolewal nad monotonia plci swego potomstwa, a pocieszal sie tym, ze cale szczescie, ze nie sa to tylko rude albo tylko blond corki i przynajmniej uwlosienie jest zroznicowane.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka