dominant
19.04.24, 21:00
Wiedziałam już, że nie jest z tego tytułu zadowolony, że tak łatwo ulegał podnieceniu. Puściłam narzędzie tortur, gdy chwycił za rączkę. Musiał mieć przynajmniej tę ułudę kontroli nade mną. Wspięłam się bardziej na kolana, poruszając biodrami na boki, rozkładając ramiona szeroko, delikatnie nimi falując. Uda miałam rozwarte, a moje spojrzenie bezwstydnie utkwione w jego oczy – oczy mojego pana. Poczułam na swoim policzku szpicrutę, jak nią przesuwał po mojej skórze. Lekkie pacnięcie, które przyjęłam na twarzy z godnością. Nie odwróciłam wzroku. Musiał próbować dalej, żebym się ukorzyła. Przesunął zabawką między moje nogi. Pacnął nią i tam, o moją szparkę.
– Podnieś się i obróć tyłem.
To były jego pierwsze słowa dzisiaj do mnie. Zwykle nic nie mówił. Uśmiechnęłam się. Posłusznie spełniłam to polecenie. W tanecznym ruchu wspięłam się wpierw na jedną stopę. Następnie na drugą. W końcu, pochylając się wprzód, by mógł przyjrzeć się moim piersiom, powoli wyprostowałam się i podrygami bioder kusiłam go, by się w końcu ruszył. Obróciłam się, jak kazał, i przesunęłam dłońmi po pośladkach, objęłam się mocniej w talii, podkreślając szerokość bioder. Robiłam nimi delikatne ósemki. Podejrzewałam już, że się im nie oprze.
Zgrzyt przesuwającego się krzesła. Dwa kroki. Trzask. Głośny. Skórzanej szpicruty o moje pośladki. Westchnęłam głośno, nie przerywając swojego tańca. Kolejny trzask. Próbował wybić mnie z rytmu, łojąc moje ciało. Uderzenie płaską dłonią na pośladek. Zniosłam to, zgarniając włosy w górę. Byłam już taka mokra…
Gdy rozbrzmiewały ostatnie nuty, on już zdzierał ze mnie bieliznę. Nie był taki jak zawsze – chłodno opanowany. Metodyczny. Tym razem był jak zwierzę, które dobierało się do ofiary. Ulegałam mu z przyjemnością. Każdemu jego ostremu dotykowi – gdy mnie związywał swoim krawatem. Gdy wymierzał kolejne razy batem… Gdy nie mógł się pohamować… Czułam, że go rozpaliłam. Wiedziałam, że nie myśli o niczym innym, jak tylko o mnie. Dopięłam swego. Wielki pan nagle stał się bestią na moich usługach… I wystarczył tylko jeden taniec. DOMINANT@GAZETA.PL