[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

ciekawostki ze swiata medycyny ;)

26.09.07, 13:23

Obserwuj wątek
    • madziulec pierwszy prywatny szpital w Polsce 26.09.07, 13:25
      ipca 2007 r. uprawomocniło się pozwolenie na budowę szpitala Medicover – pierwszego w Polsce prywatnego szpitala dla dzieci i dorosłych o tak szerokim profilu hospitalizacji oraz opiece medycznej spełniającej najwyższe światowe standardy. Firma rozpocznie prace budowlane jeszcze w tym miesiącu. Obiekt będzie się mieścił na terenie warszawskiego Miasteczka Wilanów. Medicover zainwestuje w projekt blisko 40 milionów Euro.

      Jako pierwszy prywatny szpital świadczący tak szeroką gamę usług medycznych, placówka będzie wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt medyczny dla oddziału kardiologii inwazyjnej, oddziału chorób wewnętrznych, w tym oddziału kardiologii, chirurgii, ginekologii, pediatrii oraz chirurgii dziecięcej. Obiekt będzie posiadał również Centrum Rehabilitacji i Centrum Diagnostyczne wyposażone w nowoczesne pracownie tomografii komputerowej oraz rezonansu magnetycznego. W szpitalu będą się również mieścić specjalistyczne oddziały intensywnej opieki medycznej, oddział położniczy z pododdziałem neonatologii oraz oddziałem intensywnej opieki nad noworodkiem. Placówka będzie funkcjonować w trybie 24 godzin na dobę.

      W szpitalu znajdzie się 5 w pełni wyposażonych sal operacyjnych, w których docelowo będzie przeprowadzanych ponad 4000 operacji rocznie. Obiekt pomieści około 180 łóżek, do czasu zakładanego powiększenia ich liczby do 270. Planowana łączna powierzchnia szpitala wyniesie blisko 16.000 m2.

      Na terenie szpitala powstanie centrum szkoleniowo-naukowe dla kadry lekarskiej i pielęgniarskiej.

      Dzięki zastosowaniu w placówce elektronicznej historii choroby, pacjenci szpitala będą pewni, że ich dane medyczne są zawsze aktualne, bezpieczne a jednocześnie dostępne dla personelu medycznego – wszystko po to, aby nad pacjentem roztoczyć jak najlepszą opiekę.

      Medicover zdecydował się na budowę szpitala w celu zapewnienia pacjentom leczenia na jak najwyższym światowym poziomie. “Uważamy, że dzięki Szpitalowi, Medicover będzie w stanie zaoferować jeszcze wyższą jakość oraz szerszy wachlarz usług niż kiedykolwiek wcześniej. Wzmocni to pozycję firmy jako lidera zarówno w Polsce jak i w Europie Środkowo-Wschodniej.” – mówi Agnieszka Szpara, Prezes Medicover w Polsce.

      W listopadzie 2006 r. Grupa Medicover zarejestrowała w Szwecji spółkę ubezpieczeniową Medicover Forsakrings AB. “W niedalekiej przyszłości Medicover Forsakrings AB wprowadzi na polski rynek prywatne ubezpieczenia zdrowotne oparte na indywidualnej ocenia ryzyka i odpowiadające na potrzeby klientów; wszystko to w oczekiwaniu na oddanie szpitala Medicover.” – mówi Agnieszka Szpara i dodaje “Nasza wizja zakłada stworzenie szpitala najwyższej jakości, dostępnego nie tylko dla klientów Medicover, ale również dla klientów innych towarzystw oferujących ubezpieczenia zdrowotne, a także potencjalnie dla pacjentów z NFZ. Spodziewam się, że zgodnie z planem nasz szpital osiągnie swoją maksymalną wydajność w ciągu pierwszych dwóch lat działania.”

      Z myślą o najwyższym komforcie pacjentów szpitala, do dyspozycji oddane zostaną jedno i dwuosobowe sale z dostępem do Internetu, telefonu oraz telewizji kablowej. Pacjenci będą mogli zadecydować o standardzie pokoju oraz wybrać posiłek z menu. Placówka wyposażona będzie w restaurację, kawiarenkę oraz sklep. „Wiele uwagi poświęciliśmy elementom pozamedycznym. Stworzymy miejsce, które dzięki aranżacji otoczenia, uprzejmej obsłudze i usługom dodatkowym, będzie sprzyjać jak najszybszemu powrotowi do zdrowia.” – podkreśla Marcin Łukasiewicz, Dyrektor Projektu Szpitalnego.

      Budowa szpitala Medicover jest największą inwestycją szpitalną w historii prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce i jedną z największych w Europie Środkowej i Wschodniej. “Ta inwestycja to kolejny ważny dowód na to, że Medicover, obecny na polskim rynku od ponad 12 lat, rozwija się w sposób dynamiczny, przewidywalny i konsekwentny.” – podkreśla Agnieszka Szpara.

      Generalnym Wykonawcą budowy jest firma WARBUD SA, lider na rynku budownictwa kubaturowego, jedna z nielicznych firm z doświadczeniem w zakresie budownictwa szpitali. Spółka należy do jednej z największych na świecie budowlanych grup kapitałowych, francuskiego koncernu VINCI.

      Za proces projektowania oraz nadzór nad realizacją budowy odpowiedzialna jest renomowana brytyjska firma inżynierska OVE ARUP.

      Otwarcie szpitala Medicover nastąpi na początku 2009 r.
    • madziulec 30 wrzesnia - swiatowy dzien serca 26.09.07, 13:30
      W niedzielę 30 września w ponad 120 krajach po raz 8. obchodzony będzie Światowy Dzień Serca. Centralne polskie obchody zaplanowano w Łodzi. Z fachowych porad lekarzy będzie można skorzystać także w Warszawie, Krakowie i wielu innych miastach.

      W Krakowie Światowy Dzień Serca jest obchodzony po raz szósty. Od lat pod hasłem "Pamiętaj o sercu. Miej serce dla serca". W tym roku blisko 300 krakowskich lekarzy, w tym najlepsi polscy kardiolodzy i kardiochirurdzy, będzie radziło, jak dbać o serce. W namiotach ustawionych na Rynku Głównym będzie można zmierzyć ciśnienie, zbadać poziom cholesterolu i poziom cukru.

      Każdego roku na zawał serca zapada ok. 100 tys. osób. Szacuje się, że około 8,5 mln Polaków ma nadciśnienie tętnicze, co oznacza, że co trzeci dorosły Polak ma z tego powodu problemy. Choć coraz więcej osób wie, że sercu szkodzi: nadwaga, palenie papierosów, wysoki poziom cholesterolu i nadciśnienie tętnicze, jednak nie zawsze idzie za tym zmiana stylu życia.

      "Światowy Dzień Serca to okazja, by zapoznać ludzi z najnowocześniejszymi metodami diagnostyki i terapii" - mówiła podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Krakowie prof. Wiesława Tracz, dyrektor Instytutu Kardiologii Collegium Medium UJ.

      Zdaniem specjalistów ważnym efektem akcji takich, jak Światowy Dzień Serca jest to, że ludzie zaczynają myśleć o swoim zdrowiu i częściej zgłaszają się do specjalistów, a dzięki postępowi w diagnostyce rośnie wykrywalność niektórych chorób.

      Podczas tegorocznych obchodów lekarze chcą zwrócić szczególną uwagę na problematykę przeszczepów. Jak mówił w poniedziałek prof. Jerzy Sadowski, szef Kliniki Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii Instytutu Kardiologii Collegium Medium UJ, w tym roku w Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie wykonano tylko pięć przeszczepów serca. Wcześniej było to ok. 20 przeszczepów rocznie, a w rekordowym okresie 1997-98 - ok. 70.

      W niedzielę o swoich doświadczeniach opowiadać będą członkowie Stowarzyszenia Operowanych na Serce "SONS", wśród nich ludzie po przeszczepach.

      Krakowskie obchody rozpocznie spacer dla "poratowania zdrowia". Ci, którzy zdecydują się na rzucenie palenia i na odchudzanie będą mogli wpisać się do ksiąg: "Ostatni dymek" i "Motylem będę!". Tradycyjnie już na Wieży Mariackiej będzie działał Kardiologiczny Posterunek Medyczny, gdzie będzie można sprawdzić kondycję serca po wysiłku.

      Do dbania o serce zachęcać będą także artyści m.in. Jacek Wójcicki, Andrzej Sikorowski z "Pod Budą", artyści "Piwnicy Pod Baranami, Krzysztof Piasecki i Paulina Bisztyga.

      Podczas pięciu przednich edycji Światowego Dnia Serca w Krakowie na Rynek Główny przyszło ok. 275 tys. osób, a lekarze udzielili około 50 tys. porad. (PAP)
    • madziulec zanieczyszczone mleko dla niemowląt 06.10.07, 13:53
      Mleko dla niemowląt zanieczyszczone owadami

      W jednej z partii Nutramigenu, preparatu dla niemowląt, znaleziono
      liczne zanieczyszczenia. Okazało się, że były to m.in. fragmenty
      owadów. Główny Inspektor Farmaceutyczny wiedział o nieprawidłowości,
      ale poinformował o niej tylko na swojej stronie internetowej -
      pisze "Dziennik". "To skandal" - komentują lekarze.

      Nutramigenem karmi się noworodki, które nie mogą pić mleka matki i
      cierpią na alergię na białko. We wrześniu Narodowy Instytut Leków
      zbadał jedną z partii gotowego do sprzedaży preparatu. Okazało się,
      że seria Nutramigenu nr S 701320 nie odpowiadała rygorystycznym
      normom jakości. Zawierała bowiem - jak można przeczytać w raporcie
      kontrolnym - "liczne zanieczyszczenia w postaci brunatnych i
      czarnych cząstek oraz pojedynczych włókien".

      "Ta seria Nutramigenu została wyprodukowana w naszej fabryce w
      Holandii. Partia produktu to standardowo kilkadziesiąt tysięcy
      puszek. Nie wiemy, ile z nich zostało sprzedanych. Z protokołu GIF
      dowiedzieliśmy się o wykryciu w Nutramigenie zanieczyszczeń, nie
      wiemy jednak, jakiego były rodzaju i skąd się wzięły" - mówi
      Elżbieta Zawiślak, rzecznik koncernu Mead Johnson Nutritionals
      Bristol-Myers Squibb Sp. z o.o. z Warszawy.

      Co było w leku? "Fragmenty owadów i inne zanieczyszczenia
      organiczne" - ujawnił "Dziennikowi" Paweł Trzciński, rzecznik
      Ministerstwa Zdrowia. "GIF zakazał sprzedaży podejrzanej serii
      Nutramigenu w puszkach po 425 g" - dodaje. GIF nie wszczął jednak
      alarmu na szeroką skalę, zamieścił tylko informację o
      zanieczyszczonym mleku na swojej stronie internetowej.

      Doc. dr hab. Anna Dobrzańska, konsultant krajowy w dziedzinie
      pediatrii, szefowa Kliniki Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka
      Centrum Zdrowia Dziecka jest oburzona. "Taka wiadomość powinna
      dotrzeć natychmiast do wszystkich zainteresowanych - rodziców,
      lekarzy i aptek. Na moje biurko nie trafiła żadna informacja o
      wycofaniu z obrotu partii Nutramigenu. Powinniśmy ją dostać, bo
      przecież podajemy w CZD ten lek dzieciom, a ja jestem konsultantem
      krajowym" - mówi.

      Jak się dowiedzieliśmy, hurtownia farmaceutyczna, która rozprowadza
      Nutramigen, powiadomiła apteki o partii preparatu, który został
      wycofany z obrotu. Producent preparatu przeprowadza teraz swoje
      wewnętrzne śledztwo, które ma wyjaśnić, jak doszło do
      zanieczyszczenia. Rodzice, którzy podają swoim dzieciom Nutramigen,
      powinni sprawdzić numer serii na opakowaniu i jeśli jest to seria S
      701320, oddać lek do apteki.("Dziennik")
    • madziulec leki za grosz i karty rabatowe znikają z aptek 06.10.07, 13:54
      Wielu producentów leków, hurtowni farmaceutycznych oraz same apteki
      stosują różne zachęty dla kupujących. Są to m.in. rabaty i bonusy
      dla stałych klientów. Dzięki temu niektóre leki można kupić taniej.
      Wiele aptek sprzedaje je też za przysłowiowy grosz. Teraz ulega to
      zmianie. 29 września weszła w życie nowelizacja ustawy z 24 sierpnia
      2007 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków
      publicznych oraz niektórych innych ustaw (DzU nr 166, poz. 1172).

      Co wynika z przepisów

      - Nowelizacja zawiera regulacje antykorupcyjne - w tym szczególnie
      kontrowersyjne art. 63a i c - mówi Magdalena Przygodzka z firmy
      KPMG. - Są one bardzo niejasno sformułowane.

      Pierwszy mówi, że osoby prowadzące obrót lekami lub wyrobami
      medycznymi, a także świadczące usługi farmaceutyczne nie mogą żądać
      lub przyjmować nieuzasadnionych korzyści majątkowych dla siebie lub
      osób trzecich w zamian za powstrzymywanie się lub wykonanie
      obowiązku służbowego. Chodzi o takie korzyści, które mają wpływ na
      obrót lekami refundowanymi, np. zwiększają ich sprzedaż. Natomiast
      drugi dotyczy m.in. sprzedaży leków przez producenta hurtowniom. Ma
      się ona odbywać na jednolitych zasadach.

      Z rabatem czy bez rabatu

      Za nieprzestrzeganie tych dwóch przepisów może grozić kara
      pozbawienia wolności nawet do pięciu lat. Firmom działającym na
      rynku farmaceutycznym grożą także sankcje z ustawy o
      odpowiedzialności podmiotów zbiorowych zaczyny zabronione pod groźbą
      kary, takie jak kary finansowe do 10 proc. przychodów firmy, zakaz
      reklamowania się, uczestniczenia w przetargach itd.

      Teraz aptekarze, firmy farmaceutyczne oraz hurtownie w całej Polsce
      zastanawiają się, co jest nieuzasadnioną korzyścią, a co nie.
      Dodatkowo producenci i dystrybutorzy muszą rozstrzygnąć, czy teraz
      wszystkim hurtowniom mają sprzedawać leki na tych samych zasadach i
      za taką samą cenę.

      Zdaniem Przygodzkiej nie wszystkie zgłaszane obawy są zasadne. -
      Sformułowanie art. 63 a wskazuje, że dotyczy tylko osób fizycznych,
      a nie firm (w przepisie użyto sformułowania "obowiązek służbowy").
      Przedsiębiorca takim obowiązkom nie podlega. Poza tym przepis
      wyraźnie mówi - dodaje Przygodzka - o nieuzasadnionych korzyściach.
      Udzielanie rabatu hurtowni czy aptece w zamian za zwiększenie obrotu
      nie ma takiego charakteru. To typowa praktyka handlowa.

      - Przepis będzie miał więc raczej zastosowanie do działań o
      charakterze korupcyjnym, jak np. przyjęcie przez farmaceutę łapówki
      za działania, do których i tak jest zobowiązany (np. informowanie
      pacjentów o możliwości nabycia innego niż wskazany na recepcie leku,
      który mieści się w limitach refundacyjnych) -uważa Przygodzka.

      Bez leków za "półdarmo"

      - Nowelizacja zabrania ponadto sprzedawania leków za grosz -uważa
      Krystian Szulc, radca prawny ze śląskiej izby aptekarskiej. Ich
      sprzedaż jest nieuzasadnioną korzyścią majątkową. Klient kupuje
      farmaceutyki z bardzo wysokim rabatem, jednocześnie dopłaca do nich
      państwo. To się nawzajem wyklucza. Apteki powinny, jego zdaniem,
      przestać je sprzedawać. Coraz więcej z nich wycofuje się z tego.

      Jednolicie, a nie tak samo

      - Natomiast art. 63 c ma ograniczyć różnicowanie cen leków
      refundowanych oraz doprowadzić do tego, żeby producenci stosowali
      jednolite zasady sprzedaży tych farmaceutyków dla hurtowni -
      stwierdził Marcin Kolasiński z kancelarii prawnej Baker & McKenzie.
      Nie oznacza to jednak, że muszą być one takie same dla każdego.

      - Jeżeli więc np. producent - wyjaśnił Kolasiński - ustali jednakowe
      zasady stosowania rabatów ilościowych dla wszystkich hurtowni, to
      zachowany zostanie wymóg jednolitości, choć wartość rabatów dla
      każdej z nich może się różnić ze względu na inny wolumen ich zakupów.
      ("Rzeczpospolita")
    • madziulec tajemnicze E iles... 07.10.07, 22:08
      Konserwanty

      Substancje chemiczne, które przedłużają wartość konsumpcyjną żywności poprzez zapobieganie zmianom wywołanym przez czynniki biologiczne (drobnoustroje) i fizykochemiczne. Chronią przed rozwojem pleśni lub fermentacją.

      E 200 Kwas sorbowy (kwas sorbinowy)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Występuje również jako naturalny kwas w produktach spożywczych. Jest grzybo-, pleśnio- i drożdżobójczy. Stosuje się go tam, gdzie zachodzi niebezpieczeństwo rozwoju niekorzystnych mikroorganizmów, np. w marmoladach, margarynach i na powierzchni dojrzewających serów. Wykazuje słabe działanie alergenne, ale ogólnie uważany jest za nieszkodliwy.

      E 201 Sorbinian sodu (sól sodowa kwasu sorbowego)

      Syntetyczny konserwant dodawany do serów i margaryn. Uważany
      za nieszkodliwy.

      E 202 Sorbinian potasu (sól potasowa kwasu sorbowego)

      Syntetyczny konserwant dodawany do serów i margaryn. Uważany za nieszkodliwy.

      E 203 Sorbinian wapnia (sól wapniowa kwasu sorbowego)

      Syntetyczny konserwant dodawany do serów i margaryn. Uważany za nieszkodliwy.

      E 210 Kwas benzoesowy

      Konserwant syntetyczny, występujący także jako naturalna substancja w artykułach spożywczych. Powstrzymuje rozwój wielu mikroorganizmów. Używany przede wszystkim w przetworach rybnych, sałatkach, napojach gazowanych z sokami owocowymi, majonezach, koncentracie pomidorowym, marynatach, konserwach warzywnych i owocowych. Może zmieniać smak gotowych produktów. Po jego spożyciu osoby wrażliwe, chorujące na astmę, katar sienny lub alergie skórne, mogą odczuwać zaostrzenie stanów chorobowych. Ludzie uczuleni na kwas acetylosalicylowy, czyli aspirynę, reagują na ogół wysypką również na kwas benzoesowy, stąd odradza się jego częste spożywanie.

      E 211 Benzoesan sodu (sól sodowa kwasu benzoesowego)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Działa podobne jak E210. Różni się sposobem dodawania do produktu. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 212 Benzoesan potasu (sól potasowa kwasu benzoesowego)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Działa podobne jak E210. Różni się sposobem dodawania do produktu. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 213 Benzoesan wapnia (sól wapniowa kwasu benzoesowego)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Działa podobne jak E210. Różni się sposobem dodawania do produktu. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 214 Ester etylowy kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Konserwant otrzymywany syntetycznie. Producenci żywności dodają go najczęściej do przetworów rybnych, warzywnych i owocowych, margaryny oraz żelatyny spożywczej. Szeroko stosowany również w preparatach farmaceutycznych, a także w niektórych pastach do zębów. Może powodować zmiany smaku potraw. Odnotowano jego działanie jako środka odurzającego, rozszerzającego naczynia i wywołującego skurcze mięśni, stąd nie należy go zbyt często spożywać. Alergicy powinni uważać.

      E 215 Sól sodowa estru kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 216 Ester propylowy kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 217 Sól sodowa estru propylowego kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Syntetycznie otrzymywany konserwant. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 218 Ester metylowy kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Syntetycznie otrzymywany konserwant szczególnie skuteczny w przeciwdziałaniu rozwojowi grzybów i pleśni wytwarzających trujące toksyny. Może powodować reakcje alergiczne, dlatego odradza się częste spożywanie.

      E 219 Sól sodowa estru metylowego kwasu p-hydroksybenzoesowego

      Syntetycznie otrzymywany konserwant, według niektórych źródeł rakotwórczy. Odradza się częste spożywanie. Uwaga alergicy.

      E 220 Dwutlenek siarki (bezwodnik kwasu siarkawego)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Dodawany do czerwonego wina, gdzie stabilizuje jego barwę, zapobiega rozwojowi dzikich drożdży i neutralizuje smak ubocznych produktów fermentacji. Służy również do konserwowania naturalnych soków owocowych i ich koncentratów, chrzanu, owoców suszonych i przetworów ziemniaczanych. Powoduje straty witaminy B12 w artykułach spożywczych. U osób wrażliwych może wywoływać nudności i bóle głowy. U astmatyków może być przyczyną tzw. astmy siarczynowej. Ze względów zdrowotnych nie powinien być często spożywany.

      E 221 Siarczyn sodu

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy.

      E 222 Wodorosiarczyn sodu (kwaśny siarczyn sodu)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy

      E 223 Pirosiarczyn sodu

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy.

      E 224 Pirosiarczyn potasu

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Zakłóca czynności jelit. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy

      E 226 Siarczyn wapnia

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy.

      E 227 Wodorosiarczyn wapnia (kwaśny siarczyn wapnia)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy.

      E 228 Wodorosiarczyn potasu (kwaśny siarczyn potasu)

      Syntetycznie otrzymywany konserwant i przeciwutleniacz. Odradza się częste spożywanie. Uwaga osoby wrażliwe i astmatycy.

      E 230 Bifenyl (diphenyl, 1,1 biphenyl)

      Związek syntetyczny stosowany do impregnowania skórek owoców, szczególnie cytrusowych, które zabezpiecza przed rozwojem pleśni i grzybów. Używany także jako pestycyd. Zakłóca czynności skóry. Może wywoływać alergię kontaktową, dlatego alergicy powinni uważać.

      E 231 Ortofenylofenol (o-phenylphenol)

      Syntetyczny związek insektobójczy i odstraszający insekty, takie jak muszka owocowa. Stosowany do impregnowania skórek owoców cytrusowych, bananów. Uwaga alergicy, może wywoływać alergię kontaktową.

      E 232 Ortofenylofenolan sodu (sól sodowa ortofenylofenolu)

      Syntetyczny środek stosowany do impregnowania skórek cytrusów. Uwaga alergicy, może wywoływać alergię kontaktową.

      E 233 Thiabendazol

      Syntetyczny preparat do zabezpieczania owoców cytrusowych i bananów przed atakiem insektów w czasie magazynowania i transportu. Stosowany także jako pestycyd, m.in. w uprawie ziemniaków i owoców pestkowych oraz jako lek, np. przeciwko pasożytom jelitowym. Brak pełnych danych na jego temat uniemożliwia wydanie jednoznacznej opinii.

      E 234 Nizyna

      Polipeptyd, antybiotyk produkowany przez mikroorganizmy. Dozwolony do stosowania m.in. w budyniach z kaszki manny i tapioki oraz w dojrzewających serach i serkach topionych. U osób spożywających go zbyt często z żywnością może stracić swoje działanie lecznicze poprzez uodpornienie się bakterii. Odradza się częste spożywanie.

      E 235 Natamycyna

      Syntetycznie otrzymywany antybiotyk o działaniu konserwującym, wytwarzany przez pleśnie. Używany do zabezpieczania powierzchni serów i suszonych kiełbas. Stosowany także jako lek przeciwko infekcjom grzybiczym skóry. Przy zbyt częstym spożywaniu z żywnością antybiotyk może stracić swoje działanie lecznicze. Uodpornione bakterie są bardzo trudne do zwalczenia. Odradza się częste spożywanie.

      E 236 Kwas mrówkowy

      Syntetyczny, nieszkodliwy, mało toksyczny dodatek do różnych produktów. Zabezpiecza je przed bakteriami i grzybami. Dodawany do wędzonych ryb, surowych soków owocowych, soków owocowych o dużej zawartości cukru, żelatyny i podpuszczki w płynie.

      E 237 Mrówczan sodu (sól sodowa kwasu mrówkowego)
      Syntetyczny, nieszkodliwy konserwant.

      E 238 Mrówczan wapnia (sól wapniowa kwasu mrówkowego)
      Syntetyczny, nieszkodliwy konserwant.

      E 239 Urotropina (heksametylenotetraamina, heksa
    • madziulec niebezpieczne krzesełka dla dzieci 08.10.07, 22:53
      Spośród 16 przebadanych modeli krzeseł dla dzieci tylko 7 można było ocenić jako dobre. Laboratorium wykryło w lakierze niektórych modeli niebezpieczne ftalany. Ponadto część krzeseł okazała się zbyt chwiejna lub tak skonstruowana, że dziecko może się wyślizgnąć i wypaść.

      To wynik testu wykonanego przez niemiecką Fundację Warentest i opublikowanego przez miesięcznik "Świat Konsumenta" (nr 10/2007).

      W testowanych wysokich krzesłach, dostępnych również na polskim rynku, wykryto w badaniach laboratoryjnych ftalany (zmiękczacze) - substancje szkodliwe dla zdrowia, z którymi szczególnie małe dzieci nie powinny mieć styczności.

      W lakierze lub tapicerce modeli: Jedynak Babywelt, Storchenmühle Happy Baby i Recaro Young Home znajdował się ftalan dwuizononylu (DINP) - związek, którego stosowanie jest zakazane w niektórych zabawkach.

      W badanych krzesłach wykryto również inne wady: w siedzeniu modelu Chicco Polly 2 in 1 (TPP), w lakierze krzesła Gulliver zakupionego w Ikei (TBEP) oraz w krzesłach Herlag Kombi-Set, Herlag Tipp Topp III i Moizi 2 (DIBP). Ponieważ oddziaływanie tych trzech związków na człowieka nie jest wystarczająco zbadane, w teście nie oceniono ich szkodliwości.

      Pełne wyniki badań w "Świecie Konsumenta" nr 10/2007.
    • madziulec 20% dzieci w wieku szkolnym z wadami słuchu 08.10.07, 22:55
      Aż 20 proc. polskich dzieci w wieku szkolnym cierpi na wady słuchu - alarmowali specjaliści na ubiegłopiątkowej konferencji prasowej zorganizowanej w Warszawie. Z powodu tych wad, dzieci mogą mieć problemy w nauce i trudności w mówieniu, czytaniu i pisaniu, dlatego bardzo ważne jest ich wczesne wykrywanie i leczenie.

      Specjaliści oceniają, że problem wad słuchu dotyczy też 0,2-0,4 proc. noworodków i 0,5-1 proc. rocznych dzieci. Tymczasem, podczas gdy w Polsce realizowany jest bardzo skutecznie program przesiewowych badań słuchu u noworodków, to nie prowadzi się powszechnych badań przesiewowych u starszych dzieci, powiedziała dr Małgorzata Mueller-Malesińska, kierownik Kliniki Audiologii Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach k. Warszawy. Wiadomo natomiast, że wiele wad słuchu pojawia się w późniejszym okresie życia dziecka i mogą one wywierać silny wpływ na dalszy rozwój inteligencji dziecka i powodować trudności w nauce.

      Według badaczki, za wzrost liczby wad słuchu u dzieci w szkolnym wieku z wadami słuchu odpowiada aż w 50 proc. hałas środowiskowy, np. głośne słuchanie muzyki z silnym wzmocnieniem tonów niskich. "Dostarczanie narządowi słuchu stałych bodźców w postaci bardzo głośnej muzyki jest dla niego bardzo szkodliwe, zwłaszcza że są to bodźce długotrwale działające" - podkreśliła specjalistka. Jej zdaniem, nie chodzi wcale o to, by przebywać w absolutnej ciszy, bo człowiek dla zdrowia psychicznego potrzebuje bodźców dźwiękowych, ale mają to być przyjazne dźwięki - najlepiej dźwięki natury.

      Inna przyczyną zaburzeń słuchu są problemy z centralnym przetwarzaniem dźwięku w mózgu. Zdaniem Mueller-Malesińskiej, dotyczą one bardzo wielu dzieci z dysleksją oraz zaburzeniami rozumienia i uczenia się, np. czytania, pisania. "W leczeniu tych wad dobre efekty przynoszą ćwiczenia. Warunkiem tego jest jednak wczesna diagnostyka oraz określenie ich przyczyn" - wyjaśniała specjalistka.

      Takie wczesne rozpoznanie stawia się na podstawie szerokiego spektrum objawów, np. nierozumienie poleceń, problemy z koncentracją uwagi, które w szkole często uważa się za charakterystyczne dla dziecka "niegrzecznego". Tymczasem, aż w 60 proc. przypadków, takie objawy dotyczą dzieci z zaburzeniami słuchu. Niestety, nauczyciele i rodzice nie zdają sobie z tego sprawy.

      Wyniki badań przeprowadzonych w Polsce w 1999 roku wskazują, że co czwarte dziecko, które ma problemy ze słuchem, powtarza klasę, a więcej niż co czwarte - ma mierne wyniki w nauce. Ponad 40 proc. niedosłyszących uczniów ma problemy w komunikacji ze swoimi rówieśnikami. To budzi nerwowość i agresję - wśród młodocianych przestępców większość ma problemy ze słuchem.

      Wczesne wykrywanie jest również bardzo ważne w przypadku wad słuchu spowodowanych stanami zapalnymi uszu i dróg oddechowych - jak przewlekłe, wysiękowe zapalenia ucha, zapalenia o podłożu alergicznym, czy związane z przerostem migdałków. Aż 70 proc. niedosłuchów typu przewodzeniowego, czyli związanych z zaburzeniami czynności ucha środkowego, jest właśnie spowodowanych stanami zapalnymi. "Jeśli wady te będą wcześnie rozpoznane, to można je całkowicie wyleczyć" - podkreślała dr Mueller-Malesińska.

      Według badaczki, 30 proc. wszystkich niedosłuchów w wieku dziecięcym jest spowodowane mutacjami genetycznymi. Najczęstszą z nich jest mutacja w genie koneksyny 26. Nosicielem mutacji w jeden kopii tego genu jest co 25 osoba w populacji polskiej.

      Jedną z prób poprawy wczesnej diagnostyki wad słuchu u dzieci w wieku szkolnym jest przedstawiony na konferencji projekt badań przesiewowych, które mają objąć 105 tys. siedmiolatków z terenów wiejskich i małych miast w województwach Polski wschodniej.

      Z kolei prof. Frans Coninx z Uniwersytetu w Kolonii zaprezentował europejski projekt, którego celem jest stworzenie schematu procedur służących do wykrywania wad słuchu u dzieci w wieku 12 miesięcy. Jest on finansowany z grantu europejskiego HearingTreat.

      Jak wyjaśniał prof. Coninx, program będzie realizowany przez lekarzy pediatrów, a jego głównym narzędziem będzie ankieta wypełniana przez rodziców. Rodzice będą odpowiadać na 20 pytań dotyczących zachowania swoich pociech. Analiza tych odpowiedzi umożliwi wykrycie grupy dzieci z niedosłuchem. Do tej pory w ramach programu zostało już przebadanych 1000 dzieci w Niemczech.

      Jak podkreślił dr inż Artur Lorens z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, Polska jest drugim krajem w Europie, w którym metoda ta jest wdrażana. "Kończymy żmudną pracę nad adaptacją ankiety do warunków polskich oraz jej walidacją. Dzięki temu narzędzie to będzie miało taką sama wartość jak oryginalna ankieta niemiecka" - podkreślił specjalista. Kolejnym krajem, w którym program będzie wprowadzany, ma być Holandia.

      "Wprowadzenie tego programu jest o tyle ważne, że liczba dzieci w wieku przedszkolnym, u których wykrywa się wady słuchu jest wyższa, niż liczba noworodków z niedosłuchami. Oznacza to, że u dużej grupy dzieci wady słuchu rozwijają się w ciągu pierwszego roku życia i nie da się ich wykryć za pomocą skriningu noworodków" - podkreślił dr Lorens.

      Według specjalistów obecnych na konferencji, wczesną wykrywalność wad słuchu u dzieci można też poprawić dzięki systematycznej edukacji rodziców. Informacje na temat rozwoju zmysłu słuchu u dziecka powinny być dostępne u pediatrów.

      Jak podsumował prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, wczesne wykrycie wady słuchu 10-krotnie obniża koszty jej leczenia w okresie 1-1,5 roku.(PAP)
    • madziulec ulgi podatkowe 16.10.07, 09:50
      Jak odliczyć od podatku leki i wydatki na rehabilitację

      Jesteś honorowym dawcą? Masz gromadkę dzieci i zatrudniasz
      opiekunkę? Jeśli tak, możesz na tym skorzystać finansowo. Jeszcze
      tylko niecałe trzy miesiące zostały, by podatnicy skorzystali z ulg
      i w przyszłym roku mogli dostać zwrot pieniędzy. Co i ile możemy
      odliczyć od podatku? O tym w dzisiejszym poradniku "Życia Warszawy".

      INTERNET

      Za korzystanie z internetu w domu możemy odliczyć od podstawy
      opodatkowania kwotę nieprzekraczającą 760 zł. Takie wydatki musimy
      mieć udokumentowane na fakturach. Odpis nie dotyczy lokalu, lecz
      podatnika. Jeżeli w lokalu zamieszkuje kilka osób, i każda z nich
      swoje wydatki udokumentuje prawidłową fakturą VAT wystawioną na
      osobę korzystającą z ulgi, to każda z osób może skorzystać z
      możliwości odpisu. Ulgę wykazuje się w załączniku do zeznania
      rocznego PIT-O.

      NA DZIECI

      Ulga podatkowa na dzieci dotyczy rodzin, które wychowują zarówno
      własne potomstwo, jak i dzieci adoptowane.

      Ulga należy nam się gdy wychowujemy:
      - dzieci małoletnie (do 18. roku życia), dzieci w każdym wieku,
      które otrzymują zasiłek pielęgnacyjny,
      - uczniów i studentów, którzy nie skończyli jeszcze 26 lat i w tym
      roku podatkowym nie mają dochodów (z wyjątkiem dochodów wolnych od
      podatku dochodowego do kwoty 3013 zł, renty rodzinnej lub dochodów w
      wysokości niepowodującej obowiązku zapłaty podatku).

      Ulga dotyczy wszystkich rodzin, niezależnie od liczby dzieci i
      wysokości rocznego dochodu. Z odpisu mogą skorzystać również
      rozwiedzeni rodzice. Wtedy jednak pieniądze należą się tylko jednemu
      z nich - temu, z którym dziecko mieszka. A jeśli przez kilka
      miesięcy jest u jednego z rodziców, a przez resztę roku u drugiego,
      wówczas odliczenie będzie przysługiwało proporcjonalnie do czasu
      pobytu dziecka u rodzica.

      Rodzice, którzy chcą skorzystać z ulgi, muszą być opodatkowani
      według skali podatkowej, na zasadach ogólnych. Wykluczeni są ci,
      którzy nie płacą podatku dochodowego od osób fizycznych oraz matki i
      ojcowie, jeśli każde z nich prowadzi działalność gospodarczą i oboje
      zdecydowali się na opodatkowanie w uproszczonej formie albo opłacają
      19-proc. podatek liniowy.

      Rodzice mają prawo odliczyć 1145 zł od podstawy obliczenia podatku
      za każde dziecko. Tę kwotę opiekunowie będą mogli odliczyć od
      podstawy obliczenia podatku.

      ULGA ZA REHABILITACJĘ

      Przysługuje niepełnosprawnym bądź podatnikom, którzy mają na
      utrzymaniu osoby niepełnosprawne.Mogą oni odliczyć od dochodu,
      stanowiącego podstawę obliczenia podatku, wydatki na cele
      rehabilitacyjne oraz wydatki związane z ułatwieniami dla osób
      niepełnosprawnych. Ulga przysługuje opiekunom i niepełnosprawnym,
      gdy ich roczny dochód (tj. osób niepełnosprawnych) nie przekracza
      9120 zł w roku 2007.

      Za cele rehabilitacyjne uznaje się:
      - adaptację i wyposażenie mieszkania oraz budynków mieszkalnych
      stosownie do potrzeb wynikających z niepełnosprawności;
      - zakup wydawnictw i materiałów (pomocy) szkoleniowych, stosownie do
      potrzeb wynikających z niepełnosprawności;
      - odpłatność za pobyt na turnusie rehabilitacyjnym;
      - opiekę pielęgniarską w domu nad osobą niepełnosprawną w okresie
      przewlekłej choroby uniemożliwiającej poruszanie się oraz usługi
      opiekuńcze świadczone dla osób niepełnosprawnych zaliczonych do I
      grupy inwalidztwa;
      - opłacenie tłumacza języka migowego;
      - kolonie i obozy dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej oraz
      dzieci osób niepełnosprawnych, które nie ukończyły 25. roku życia;
      - zakup i naprawę indywidualnego sprzętu, urządzeń i narzędzi
      technicznych niezbędnych w rehabilitacji oraz ułatwiających
      wykonywanie czynności życiowych, stosownie do potrzeb wynikających z
      niepełnosprawności, z wyjątkiem sprzętu gospodarstwa domowego;
      - opłaty za pobyt na leczeniu w zakładzie lecznictwa uzdrowiskowego,
      za pobyt w zakładzie rehabilitacji leczniczej, zakładach opiekuńczo-
      leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych oraz odpłatność za zabiegi
      rehabilitacyjne;
      - opłacanie przewodników osób niewidomych I lub II grupy inwalidztwa
      oraz osób z niepełnosprawnością narządu ruchu, zaliczanych do I
      grupy inwalidztwa, w kwocie nieprzekraczającej w roku podatkowym
      2280 zł;
      - utrzymanie przez osoby niewidome (I lub II grupa) psa przewodnika -
      w wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 2280 zł;
      przystosowanie pojazdów mechanicznych do potrzeb wynikających z
      niepełnosprawności; odpłatny, konieczny przewóz na niezbędne zabiegi
      leczniczo-rehabilitacyjne:osoby niepełnosprawnej - karetką
      transportu sanitarnego; osoby niepełnosprawnej, zaliczonej do I lub
      II grupy inwalidztwa, oraz dzieci niepełnosprawnych do lat 16 -
      również innymi środkami transportu niż karetka transportu
      sanitarnego; używanie samochodu osobowego, stanowiącego własność
      (współwłasność) osoby niepełnosprawnej zaliczonej do I lub II grupy
      inwalidztwa lub podatnika mającego na utrzymaniu osobę
      niepełnosprawną zaliczoną do I lub II grupy inwalidztwa albo dzieci
      niepełnosprawne, które nie ukończyły 16. roku życia, dla potrzeb
      związanych z koniecznym przewozem na niezbędne zabiegi leczniczo-
      rehabilitacyjne w wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym
      kwoty 2280 zł; odpłatne przejazdy środkami transportu publicznego,
      związane z pobytem: na turnusie rehabilitacyjnym; w zakładach
      lecznictwa uzdrowiskowego, zakładach rehabilitacji leczniczej,
      zakładach opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych; na
      koloniach i obozach dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej oraz
      dzieci osób niepełnosprawnych, które nie ukończyły 25. roku życia.

      Wydatki na cele rehabilitacyjne można odliczyć pod warunkiem, że nie
      były finansowane ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób
      Niepełnosprawnych (PFRON), zakładowego funduszu rehabilitacji osób
      niepełnosprawnych, Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), zakładowego
      funduszu świadczeń socjalnych. Lub w przypadku gdy poniesione
      wydatki nie zostały zwrócone w jakiejkolwiek innej formie. Gdy
      wydatki w jakiejś części zostały pokryte przez którąkolwiek z ww.
      instytucji, odlicza się różnicę pomiędzy poniesionymi wydatkami a
      kwotą dofinansowania. Odliczamy tylko te wydatki, które pokryliśmy
      sami.

      Jeżeli chcemy skorzystać z ulgi rehabilitacyjnej, musimy posiadać
      następujące dokumenty: orzeczenie o zakwalifikowaniu do jednego z
      trzech stopni niepełnosprawności; decyzję o przyznaniu renty z
      tytułu całkowitej lub częściowej niezdolności do pracy, rentę
      szkoleniową albo socjalną; orzeczenie o niepełnosprawności dziecka
      do 16. roku życia, wydane przez powiatowy zespół ds. orzekania o
      stopniu niepełnosprawności.

      Według przepisów, osoby zaliczone do I grupy inwalidztwa to takie, u
      których stwierdzono:
      - całkowitą niezdolność do pracy oraz niezdolność do samodzielnej
      egzystencji;
      - znaczny stopień niepełnosprawności;
      Osoby zaliczone do II grupy inwalidztwa to takie, u których
      stwierdzono: całkowitą niezdolność do pracy; umiarkowany stopień
      niepełnosprawności.

      DAROWIZNY

      Darowizny mogą być przekazane organizacjom pozarządowym, jednostkom,
      których celem jest działalność służąca pożytkowi publicznemu
      (kompletny spis w art. 3 ustawy o działalności pożytku publicznego i
      wolontariacie) lub równoważnym organizacjom określonym w przepisach
      regulujących działalność pożytku publicznego, obowiązujących w innym
      niż Rzeczpospolita Polska państwie członkowskim Unii Europejskiej
      lub innym państwie należącym do Europejskiego Obszaru Gospodarczego,
      prowadzącym działalność pożytku publicznego w sferze zadań
      publicznych i realizującym te cele.

      Darowizna nie może być przekazana m.in.: na rzecz partii
      politycznych, związków zawodowych, fundacji, których jedynym
      fundatorem jest Skarb Państwa, soby fizycznej lub osoby prawnej
      prowadzącej działalność gospodarczą polegającą na wytwarzaniu
      wyrobów przemysłu tytoniowego.

      Jeżeli p
      • madziulec Re: ulgi podatkowe 16.10.07, 09:52
        Jeżeli przedmiotem darowizny są towary opodatkowane podatkiem od
        towarów i usług. Za kwotę darowizny uważa się wartość towaru wraz z
        podatkiem od towarów i usług, ustalonym zgodnie z odrębnymi
        przepisami (wartość rynkową określa się na podstawie cen rynkowych
        stosowanych w obrocie rzeczami lub prawami tego samego rodzaju i
        gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia
        zużycia oraz czasu i miejsca odpłatnego zbycia).

        W zeznaniu rocznym należy wykazać kwotę przekazanej darowizny, kwotę
        odliczonej darowizny oraz dane obdarowanego poprzez podanie,
        określić jego nazwę i dane teleadresowe. Wymagane jest pokwitowanie
        odbioru darowizny oraz w okresie dwóch lat od dnia przekazania
        darowizny - sprawozdanie o przeznaczeniu jej na tę działalność.

        W przypadku zwrotu dokonanej darowizny obdarowany jest obowiązany
        przekazać urzędowi skarbowemu informację o zwróconej podatnikowi
        darowiźnie, w terminie miesiąca od dnia dokonania zwrotu. Darowiznę
        można przekazać na cele kultu religijnego. Kwota odliczenia nie może
        w sumie przekroczyć 6 proc. dochodu.

        HONOROWI DAWCY KRWI

        Ulga podatkowa należy się również honorowym dawcom krwi. Takie
        oddawanie krwi jest traktowane jak darowizna na cele działalności
        pożytku publicznego.

        Przepisy podatkowe odnoszą się do rozporządzenia ministra zdrowia i
        każą ustalić wysokość darowizny na takich samych zasadach, jak
        ustala się ekwiwalent pieniężny wypłacany dawcom rzadkich grup krwi
        (choć ulga dotyczy wszystkich honorowych dawców krwi bez względu na
        grupę krwi, jaką posiadają). Wynosi on 130 zł za litr. Ponieważ
        honorowe krwiodawstwo traktuje się jak darowiznę, kwota odliczenia
        nie może w sumie przekroczyć 6 proc. dochodu.

        Podstawą do skorzystania z ulgi jest dokument wystawiony przez
        stację krwiodawstwa, w którym zostanie określona wartość oddanej
        honorowo krwi.

        ULGA Z TYTUŁU PRAW NABYTYCH

        Wydatki na spłatę odsetek od kredytu

        Na tzw. prawa nabyte składają się: wydatki na spłatę odsetek od
        kredytu (pożyczki), udzielonego podatnikowi na sfinansowanie
        inwestycji mającej na celu zaspokojenie własnych potrzeb
        mieszkaniowych związanych z:
        - budową budynku mieszkalnego;
        - wniesieniem wkładu budowlanego lub mieszkaniowego do spółdzielni
        mieszkaniowej na nabycie prawa do nowo budowanego budynku
        mieszkalnego albo lokalu mieszkalnego w takim budynku;
        - zakupem nowo wybudowanego budynku mieszkalnego lub lokalu
        mieszkalnego (od gminy albo od osoby, która wybudowała ten budynek);
        - nadbudową albo rozbudową budynku na cele mieszkalne lub przebudową
        (przystosowaniem) budynku niemieszkalnego, jego części lub
        pomieszczenia niemieszkalnego na cele mieszkalne, w wyniku których
        powstanie samodzielne mieszkanie.

        Odliczeniu podlegają odsetki od tej części kredytu, która nie
        przekracza kwoty odpowiadającej 189 tys. zł. Prawo do odliczania
        wydatków na spłatę odsetek od tego kredytu (pożyczki) przysługuje do
        upływu terminu spłaty, określonego w umowie o kredyt (pożyczkę),
        zawartej przed dniem 1 stycznia 2007 r., nie dłużej jednak niż do
        dnia 31 grudnia 2027 r.

        Podstawowym warunkiem skorzystania z omawianej ulgi, na zasadzie
        praw nabytych, jest podpisanie z kredytodawcą (pożyczkodawcą) umowy
        kredytu (pożyczki) do końca 2006 r. Moment podpisania umowy
        kredytowej (pożyczkowej) jest równoznaczny z udzieleniem kredytu
        przez bank lub SKOK.

        Wydatki na systematyczne oszczędzanie w kasie mieszkaniowej

        W ramach tzw. praw nabytych znajdują się także wydatki na
        systematyczne oszczędzanie w kasie mieszkaniowej. Przysługuje nam
        odliczenie 30 proc. poniesionych wydatków. Limit roczny odliczenia
        wynosi 11 340 zł (co stanowi 6 proc. ze 189 tys.).

        Odliczenie przysługuje podatnikom, którzy przed dniem 1 stycznia
        2002 r. nabyli prawo do odliczeń z tego tytułu i po tym dniu
        dokonują dalszych wpłat na kontynuację systematycznego gromadzenia
        oszczędności wyłącznie na tym samym rachunku i w tym samym banku
        prowadzącym kasę mieszkaniową.

        Opłacanie z własnych środków składek na ubezpieczenia społeczne
        osoby zatrudnionej w ramach umowy aktywizacyjnej

        Tzw. prawami nabytymi określa się również wydatki poniesione przez
        osobę prowadzącą gospodarstwo domowe z tytułu opłacenia z własnych
        środków składek na ubezpieczenia społeczne osoby zatrudnionej w
        ramach umowy aktywizacyjnej.

        Umowa aktywizacyjna jest umową cywilno-prawną o świadczenie usług.
        Polega na pracy zarobkowej w gospodarstwie domowym, tj. wykonywaniu
        na rzecz osób wspólnie zamieszkujących i gospodarujących w takim
        gospodarstwie czynności związanych z prowadzeniem gospodarstwa
        domowego lub opieką nad osobą zamieszkującą w gospodarstwie domowym.
        W ramach umowy aktywizacyjnej zatrudnieni mogą zostać m.in.:
        opiekunka do dzieci, osób starszych czy chorych, kucharka, gosposia
        lub inna pomoc domowa, sprzątaczka, pokojówka, lokaj, ogrodnik,
        złota rączka.
        • madziulec Re: ulgi podatkowe 16.10.07, 09:53
          Odpis do wysokości udokumentowanej dowodami kwoty wydatków dotyczy
          wydatków ponoszonych do końca obowiązywania umowy zawartej przed
          dniem 1 stycznia 2007 r. Nie dotyczy wydatków ponoszonych w związku
          z przedłużeniem umowy, dokonanym po dniu 31 grudnia 2006 r.

          ULGI NA NOWE TECHNOLOGIE

          Dotyczą wydatków poniesionych przez podatnika uzyskującego przychody
          z pozarolniczej działalności gospodarczej na nabycie nowych
          technologii.

          Za nowe technologie uważa się wiedzę technologiczną w postaci
          wartości niematerialnych i prawnych, w szczególności wyniki badań i
          prac rozwojowych, które umożliwiają wytwarzanie nowych lub
          udoskonalenia wyrobów lub usług, które nie są stosowane na świecie
          przez okres dłuższy niż ostatnie 5 lat. Wymagane jest potwierdzenie
          przez niezależną od podatnika jednostkę naukową.

          Wydatki odlicza się od podstawy obliczenia podatku (opodatkowania).

          Odliczenia dokonuje się w zeznaniu za rok podatkowy, w którym
          poniesiono wydatki na nabycie nowej technologii. W sytuacji gdy
          podatnik osiąga za rok podatkowy stratę lub wielkość dochodu z
          pozarolniczej działalności podatnika jest niższa od kwoty
          przysługujących mu odliczeń, odliczenia odpowiednio w całej kwocie
          lub w pozostałej części dokonuje się w zeznaniach za kolejno
          następujące po sobie trzy lata podatkowe, licząc od końca, w którym
          nową technologię wprowadzono do ewidencji środków trwałych oraz
          wartości niematerialnych i prawnych.

          Można stracić prawo do odliczeń, jeżeli przed upływem trzech lat
          podatkowych, licząc od końca roku podatkowego, w którym wprowadzono
          nową technologię do ewidencji środków trwałych oraz wartości
          niematerialnych i prawnych:
          - podatnik udzieli w jakiejkolwiek formie lub części innym podmiotom
          prawa do nowej technologii (nie dotyczy to przeniesienia prawa w
          wyniku przekształcenia formy prawnej oraz łączenia lub podziału
          dotychczasowych przedsiębiorców, dokonywanych na podstawie przepisów
          Kodeksu spółek handlowych), zostanie ogłoszona upadłość podatnika,
          obejmująca likwidację majątku, lub zostanie postawiony w stan
          likwidacji, podatnik otrzyma zwrot wydatków na tę technologię w
          jakiejkolwiek formie.

          W razie wystąpienia ww. okoliczności, podatnik jest obowiązany w
          zeznaniu podatkowym składanym za rok, w którym wystąpiły te
          okoliczności, do zwiększenia podstawy obliczenia podatku o kwotę
          dokonanych odliczeń, do których stracił prawo (w razie straty - do
          jej zmniejszenia o tę kwotę).

          Jeśli podatnik otrzymał zwrot wydatków na technologię w innej
          formie, kwotę odliczeń, do której podatnik stracił prawo, określa
          się proporcjonalnie do udziału zwróconych wydatków w wartości
          początkowej nowej technologii.

          Odliczenia związane z nabyciem nowej technologii nie mogą
          przekroczyć połowy poniesionych wydatków i nie mogą przekroczyć
          kwoty dochodu z pozarolniczej działalności gospodarczej.

          Wydatki na leki

          Odliczyć możemy również wydatki związane z zakupem leków, których
          stosowanie zalecił lekarz specjalista. Odliczamy nadwyżkę wydatków
          (ponad 100 zł, czyli jeśli wydaliśmy 150 zł, to możemy odliczyć 50
          zł) z każdego miesiąca.("Życie Warszawy")
    • madziulec NFZ zostanie zlikwidowany 26.10.07, 09:25
      Likwidacja NFZ jest już przesądzona. Najwcześniej w przyszłym roku
      sami wybierzemy, gdzie chcemy przekazywać nasze obowiązkowe składki
      zdrowotne. Na rynku ubezpieczeń pojawi się bowiem 5 - 6 nowych
      ubezpieczalni - donosi "Dziennik".

      Nowe ubezpieczalnie przejmą dotychczasowe zadania Narodowego
      Funduszu Zdrowia. - Każdy będzie mógł wybrać, gdzie chce się leczyć,
      i w jakiej ubezpieczalni się ubezpieczyć - tłumaczy przewodnicząca
      sejmowej komisji zdrowia z PO Ewa Kopacz. Jeśli reforma służby
      zdrowia, nad którą pracuje Platforma wejdzie w życie, to zniknie
      przymus odprowadzania składek do ubezpieczalni ze swojego terenu.
      Jeśli np. chory z Pomorza uzna, że lepsi lekarze są na Śląsku, może
      tam podjąć leczenie, jego pieniądze ze składki powędrują za nim.

      Teraz NFZ tylko w wyjątkowych sytuacjach zgadza się na płacenie
      szpitalom za pacjentów spoza regionu. Obowiązkowe ubezpieczenie,
      które będziemy odprowadzać do nowych kas, nie obejmie jednak
      wszystkich świadczeń zdrowotnych. Te, które są świadczone ze
      składki, znajdą się w pakiecie świadczeń podstawowych. Za zabiegi,
      które nie znajdą się w tym wykazie, będziemy musieli zapłacić sami
      lub ubezpieczymy się dodatkowo. Przykład: po operacji stawu
      biodrowego w ramach obowiązkowego ubezpieczenia dostaniemy zwykłą
      protezę. Jeśli jednak będziemy chcieli wszczepić sobie bardzo drogi
      implant tytanowy, zapłacimy za niego dodatkowo z własnej kieszeni -
      wyjaśnia gazeta.

      Kontrolę nad nowymi ubezpieczycielami sprawować będzie nowo
      utworzony Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Zmiany w systemie
      mają następować stopniowo. Poprzedzi je roczny program pilotażowy.
      ("Dziennik")
    • madziulec srednia wieku pediatrow to 59 lat!!! 06.11.07, 09:46
      Aż 70% lekarzy, do których trafiają dzieci, to interniści, a nie
      pediatrzy. Stąd problemy z rozpoznaniem nowotworów i zbyt późne
      kierowanie małych pacjentów na specjalistyczne badania. Pediatrzy
      biją na alarm: Przegrywamy walkę z rakiem! Konkretne przykłady
      podaje "Życie Warszawy".

      - Ile matek jest przekonanych o konieczności kilkakrotnego badania
      USG u dzieci, a ilu lekarzy zleca takie badanie? - pyta prof. Alicja
      Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. I odpowiada:
      niewiele.

      Niewiedza i wstyd

      A tymczasem to badanie w wielu przypadkach mogłoby pomóc. Nie
      wiedziała o tym mama trzyletniej Marty. Dziewczynka w pewnym
      momencie przestała chcieć chodzić. - Do wózeczka - popłakiwała
      mamie. Coraz częściej zdarzały się infekcje, dziecko wymiotowało,
      skarżyło się na bóle brzuszka. Lekarze w przychodni tłumaczyli, że
      może znowu rotawirus, bo akurat jest jesień, że przewlekłe
      przeziębienie. Podczas kolejnej wizyty usłyszała natomiast, że jest
      przewrażliwiona, ale tak mają wszystkie młode matki. Po kilku
      miesiącach takiego kolędowania od lekarza do lekarza pani Alicja
      trafiła do prywatnego gabinetu. Tam zlecono badanie USG. Później
      kolejne badania i okazało się to, co najgorsze: rak, konkretnie
      neuroblastoma, czyli złośliwy guz komórek cewy nerwowej. Rozpoczęto
      leczenie. Niestety, było już za późno.

      Inny przypadek. Do onkologa trafił 14-letni chłopak. Typowy
      nastolatek, w spodniach z krokiem w kolanach. Podczas badania
      okazało się, że jego jedno jądro waży ok. dwóch kilogramów.
      Diagnoza: rak jądra. Dlaczego tak późno? - zapytał lekarz matkę. -
      No przecież to prawie mężczyzna, ja go nie rozbieram -
      odpowiedziała. Chłopak przegrał z rakiem.

      Ważny jest każdy dzień

      - W ostatnich latach obserwujemy stały wzrost liczby zachorowań na
      nowotwory - mówi prof. Jerzy Kowalczyk, krajowy konsultant ds.
      hematoonkologii dziecięcej. Rocznie jest to ok. 1200 nowych
      przypadków, w tym ok. 350 białaczek, 150 chłoniaków, ok. 600 guzów.
      U prawie co czwartego dziecka w Polsce rozpoznaje się raka w
      najbardziej zaawansowanym klinicznie stadium. Dla porównania w
      Europie Zachodniej odsetek ten wynosi sześć proc.

      Jakie są tego przyczyny? Profesor wskazuje na źle działającą
      podstawową opiekę zdrowotną. Chodzi o lekarzy pierwszego kontaktu,
      do których trafia dziecko. - Ok. 70 procent z nich to interniści,
      nie pediatrzy. Nie są oni przygotowani do leczenia dziecka. Badają
      je jak dorosłą osobę, ich uwadze umyka wiele objawów - mówi prof.
      Chybicka.

      - Tymczasem w przypadku nowotworów u dzieci najważniejsze jest ich
      wczesne wykrycie - dodaje prof. Kowalczyk. - U dorosłego człowieka
      rak rozwija się miesiącami, latami. U dziecka liczy się każdy dzień,
      tak szybko nowotwór wzrasta.

      Nad poprawą sytuacji dyskutują właśnie w Warszawie pediatrzy. Chcą,
      by w Ministerstwie Zdrowia powstał specjalny departament opieki nad
      dzieckiem. A także, by kształcić więcej pediatrów. W tej chwili ich
      średnia wieku to 59 lat.("Życie Warszawy")
    • madziulec Bayer wycofuje Trasylol 07.11.07, 15:33
      Bayer - choć firma podała wczoraj kwartalne wyniki lepsze od
      oczekiwanych, postanowiła wycofać z półek sklepowych lek o groźnych
      skutkach ubocznych.

      Wycofany ze sprzedaży lek Trasylol podejrzewany był o powodowanie
      chorób nerek, wylewów, a nawet zwiększanie ryzyka śmierci pacjentów
      podczas operacji wszczepienia by-passów.

      Bayer zdecydował się na przeprowadzenie testów BART, czyli ponownych
      prób trasylolu na wybranej grupie pacjentów. Na pocieszenie
      niemieckiej firmie pozostaje, że zdaniem analityków wycofanie leku
      nie będzie miało wpływu na prognozy zysku koncernu w tym i przyszłym
      roku.

      A Bayer miał się czym pochwalić w III kwartale roku. Z
      opublikowanych wczoraj danych wynika, że zysk przed opodatkowaniem
      wyniósł 953 mln euro wobec oczekiwanych 911 mln. Najsilniejszym
      działem Bayera jest dziś farmacja przynosząca połowę zysku.
      MaterialScience - produkcja plastików - ma 29-procentowy udział.
      Reszta to środki ochrony roślin.

      Na wczorajszej konferencji prasowej w Leverkusen prezes firmy Werner
      Wenning tłumaczył, że MaterialScience to dział najbardziej
      wystawiony na konkurencję (BASF, Dow Chemical), a do tego dziedzina
      energochłonna, kolejne utrudnienia to tani i taniejący dolar.
      Dlatego uznał za niezbędne zmniejszenie zatrudnienia o 1500 osób, w
      tym 400 - 500 w Niemczech. Ograniczenie miejsc pracy ma się
      odbyć "łagodnie", głównie poprzez odejścia na emeryturę.

      Koszt realizacji tej decyzji to 150 - 200 mln euro do końca 2009
      roku, oszczędności zaś mają być w tym samym czasie dwukrotnie
      wyższe.Najlepiej sprzedające się leki Bayera to środek
      antykoncepcyjny Yasmin (wzrost o 34 proc.) i przeciwrakowy Nexavar,
      którego sprzedaż się podwoiła.

      Najsilniejszą częścią Bayera jest farmacja, drugą z kolei - chemia.
      Koncern wciąż ma lepsze wyniki niż konkurencja. ("Rzeczpospolita")
    • madziulec dramaty małych Polek i Polaków 07.11.07, 15:33
      W poradniach dziecięcych dramatycznie brakuje pediatrów. Skutek?
      Choroby dzieci rozpoznawane są zbyt późno. Nikt nie pilnuje ich
      badań, a jeśli zachorują, na pomoc specjalisty muszą czekać w
      długich kolejkach - donosi "Metro".

      W poradni dziecięcej przy ul. Soczi w Warszawie zapisanych jest 4,5
      tys. pacjentów. Zajmuje się nimi zaledwie dwóch pediatrów. Tylko do
      południa w tutejszych gabinetach pojawia się ponad 60 chorych
      dzieci, których wizyty trwają nie więcej niż kilka minut. - Dwóch
      pediatrów nie jest w stanie zadbać o profilaktykę dzieci zdrowych,
      ani na czas rozpoznać choroby - ocenia prof. Alicja Chybicka, prezes
      Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Co prawda placówka chętnie
      zatrudniłaby lekarzy, na ofertę pracy nikt jednak nie odpowiada. -
      My pilnie poszukujemy trzech specjalistów. Niestety, znalezienie
      pediatrów jest niezwykle trudne - mówi Aleksandra Kucińska z Zakładu
      Opieki Zdrowotnej w Warszawie, któremu podlega kilka przepełnionych
      poradni dla dzieci.

      W publicznych placówkach zdrowia zatrudnionych jest w Polsce ok. 6,5
      tys. pediatrów, których średnia wieku to aż 59 lat. - Oznacza to, że
      za kilka lat zabraknie nam nowych specjalistów - prognozuje prof.
      Anna Dobrzańska, krajowy konsultant ds. pediatrii. Nie może być
      inaczej, skoro Ministerstwo Zdrowia opłaca corocznie zaledwie kilka
      miejsc dla stażystów na oddziałach pediatrycznych. - Ale to
      niejedyny powód. Taka specjalizacja nie przyniesie w przyszłości
      kokosów. Wśród moich znajomych nikt nawet nie myśli o
      specjalizowaniu się w pediatrii - mówi Anna Murawska, lekarka
      stażystka z Gdańska.

      Od kilku lat ciężar opieki medycznej nad dziećmi przejęli od
      pediatrów lekarze rodzinni. Zdaniem Polskiego Towarzystwa
      Pediatrycznego to błąd. - Potrzeba wieloletniej praktyki
      pediatrycznej, by szybko i prawidłowo rozpoznać chorobę u dziecka.
      Lekarze rodzinni jej nie mają - mówi prof. Chybicka.

      Na zbyt późną diagnozę narażonych jest obecnie w Polsce ponad 8,5
      tys. dzieci, które na wizytę w poradni neurologicznej czekać muszą
      ponad 50 dni. Jeszcze gorzej ma ponad 5,5 tys. małych pacjentów z
      problemami hormonalnymi, którzy na konsultacje z endokrynologiem
      czekają ponad trzy miesiące.

      Zaniedbań i kolejek w poradniach mogłoby być mniej, gdyby do
      żłobków, przedszkoli i szkół powrócili pediatrzy na bieżąco
      kontrolujący stan zdrowia dzieci. Według naszych rozmówców sytuację
      mogłoby uzdrowić utworzenie w każdym mieście dziennych oddziałów
      pediatrycznych, których rolą byłoby m.in. przeprowadzenie corocznych
      badań dzieci we wszystkich szkołach. Polskie Towarzystwo
      Pediatryczne nie ma wątpliwości, że są potrzebne - dzisiaj nikt nie
      pilnuje kalendarza szczepień najmłodszych, nie prowadzi się bilansów
      zdrowia, a lekarz pediatra interweniuje dopiero w wypadku
      zachorowania. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych wśród 5
      tysięcy dzieci we Wrocławiu, gdzie zaledwie 3 proc. najmłodszych
      pacjentów nie ma żadnych odchyleń od prawidłowego stanu zdrowia. -
      Skoro tak wygląda zdrowie dzieci w dużym mieście, to w małych
      miejscowościach, gdzie o pediatrę jeszcze trudniej, musi być
      znacznie gorzej - mówi prof. Chybicka. ("Metro")
    • madziulec zmarła kobieta po przeszczepie nerki z rakiem 07.11.07, 15:36
      Zmarła Magda Biesiadzińska, której przeszczepiono nerkę od mężczyzny
      chorego na raka. Osiem miesięcy wcześniej, gdy stało się jasne, że
      dawca miał nowotwór, lekarze zaproponowali jej usunięcie
      przeszczepionej nerki, ale kobieta nie zgodziła się - pisze "Gazeta
      Wyborcza".

      38-letnia kobieta przez 15 lat zmagała się z chorobą. Nerkę dostała
      od zmarłego mężczyzny z Radomia. Operacja przeprowadzona w Warszawie
      się powiodła, ale dwa tygodnie po przeszczepie Magda Biesiadzińska
      dowiedziała się, że dawca miał raka - wykazała to sekcja zwłok.
      Lekarze chcieli usunąć nerkę, ale kobieta nie zgodziła się. Uznała,
      że skoro na pierwszą czekała kilkanaście lat, szansa że dożyje do
      kolejnego przeszczepu jest bliska zeru. Już kilka miesięcy po
      przeszczepie było wiadomo, że ona także ma nowotwór.

      Od dwóch miesięcy leżała w Szpitalu Uniwersyteckim w Bydgoszczy.
      Walczyła o życie. We wtorek zmarła na oddziale intensywnej terapii.
      Medycy podejrzewają, że przyczyną śmierci była rozsiana choroba
      nowotworowa. Ostatecznie tą diagnozę ma potwierdzić sekcja zwłok.
      Jak mogło dojść do przeszczepienia pacjentce narządu od chorego
      mężczyzny? - Trudno mi komentować działania moich kolegów. Mogę
      tylko wyjaśnić, jak to wygląda w mojej klinice - mówi prof. Zbigniew
      Włodarczyk, szef kliniki transplantologii i chirurgii ogólnej
      Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy. - Zanim podejmiemy decyzję o
      pobraniu narządu od zmarłego dawcy prowadzimy wywiad z rodziną,
      sprawdzamy dokumentację medyczną, wykonujemy USG zmarłemu,
      sprawdzamy markery nowotworowe oraz wirusowe - żeby wykluczyć
      zakażenia żółtaczką, HIV czy innymi chorobami zakaźnymi. Jeśli
      chirurg ma podejrzenia, że z narządem jest coś nie tak, badamy
      wycinek i póki nie ma wyników nie przeszczepiamy. Kilka razy
      zdarzyło się, że takie sytuacje mieliśmy w święta, gdy nie można
      było zbadać wycinka, w takim przypadku rezygnujemy z przeszczepu,
      a "podejrzany" narząd jest niszczony - wyjaśnia.

      Jak to się stało, że przeszczepiono organ od chorego mężczyzny,
      skoro procedury są takie restrykcyjne?

      - Nowotwór był niewielki i mimo badań nie udało się go wykryć -
      tłumaczy prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant w dziedzinie
      transplantologii. - Dopiero badanie pośmiertne ujawniło, że pacjent
      cierpiał na raka. Kiedy tylko dowiedziałem się o tym, zwołałem
      konsylium i zaproponowałem pacjentce z Bydgoszczy usuniecie nerki.
      Nie zgodziła się. Dwie kolejne osoby, które dostały organy od tego
      samego dawcy, czują się dobrze. Ale i tak zamierzam namawiać drugą z
      kobiet, która ma nerkę od tego samego dawcy, żeby zgodziła się na
      jej usunięcie. Przeszczepionej wątroby usunąć już nie możemy.

      Profesor Rowiński uważa, że w przypadku bydgoskiej pacjentki leki
      immunosupresyjne podawane chorym po przeszczepach, mogły uaktywnić
      raka. - Osłabiają one odporność i może dlatego rozwinął się u tej
      pacjentki nowotwór - zastanawia się.

      Żeby do podobnych zdarzeń nie dochodziło, prof. Rowiński oraz prof.
      Janusz Wałaszewski, szef Poltransplantu uważają, że konieczna jest
      sekcja zwłok osób, których narządy trafiają do przeszczepu. - Nawet
      najdokładniejsze badanie nie zastąpi sekcji. Tylko ona daje
      gwarancję, że narządy są bezpieczne. Nawet jeśli ktoś umiera z
      powodu wylewu, to nie wiemy, czy nie był on spowodowany zmianami
      nowotworowymi - mówi prof. Wałaszewski. - Badanie pośmiertne można
      przeprowadzić w ciągu kilku godzin. To wystarczy, żeby móc jeszcze
      przeszczepić organy. Jedyny problem tkwi w tym, że na sekcję musi
      zgodzić się rodzina dawcy.

      Rocznie na całym świecie zdarza się nieco ponad 200 takich
      przypadków, jak ten który dotknął bydgoszczankę. ("Gazeta Wyborcza
      Bydgoszcz")
    • madziulec Nie ma wystarczającej liczby miejsc do ratowania 13.11.07, 10:08
      Nie ma wystarczającej liczby miejsc do ratowania wcześniaków!

      Z kraju; 2007-11-12 ["Rzeczpospolita"]


      Specjaliści biją na alarm: - Tylko na Mazowszu brakuje 20-30 miejsc
      do intensywnej terapii noworodków. Dotkliwe braki są na Śląsku i w
      województwie łódzkim. W Częstochowie noworodki leżą na jednym
      oddziale ze starszymi dziećmi, co zwiększa ryzyko zakażenia groźnymi
      bakteriami - wylicza prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds.
      neonatologii.

      Bardzo małych dzieci jest w Polsce coraz więcej. Powodem jest postęp
      medycyny: lekarze ratują maleństwa, które kiedyś nie miałyby szansy
      na przeżycie. Rodzi się też coraz więcej cztero- i pięcioraczków, a
      to z reguły wcześniaki. Liczba dzieci wzrasta też z powodu baby-
      boomu. Dzieci, które powinny trafić do specjalistycznego szpitala,
      muszą czekać w kolejce.

      - W tej chwili na miejsce na moim oddziale czeka dziecko urodzone w
      26. tygodniu ciąży w Radomiu i inne, urodzone na jednym z oddziałów
      naszego szpitala. Lekarze robią, co mogą, ale nie ma co ukrywać: te
      noworodki nie mają właściwej opieki - dodaje prof. Helwich. Zdarzało
      się już, że z Warszawy kobiety przed porodem były wywożone np. do
      Ostrołęki, bo tylko tam było miejsce dla dziecka, które miało się
      urodzić. Wszystkie, nawet niewielkie szpitale mają inkubatory i
      potrafią ratować życie wcześniaków. Ale to nie to samo, co szpitalna
      opieka nad nim przez długi czas. Tu już potrzeba wiedzy
      specjalistów, którzy będą umieli np. dozować ilość tlenu tak, by nie
      uszkodzić płuc wcześniaka. Trzeba wkłuć bardzo cienką igłę w niemal
      niewidoczne żyły dziecka, by podać mu leki i pożywienie. Potrzebne
      jest laboratorium na tyle doświadczone, by zrobić analizy z bardzo
      niewielkiej ilości krwi.

      W tej chwili w Polsce pracuje 730 lekarzy ze specjalizacją
      neonatologiczną. - Za 3 - 5 lat zabraknie 200 lekarzy tej
      specjalności - ostrzega konsultant. - Jeszcze chwila, a pojawi się
      dziura pokoleniowa: część lekarzy jest przed emeryturą, a młodzi nie
      wybierają tej specjalizacji - dodaje prof. Katarzyna Kornacka,
      mazowiecki konsultant wojewódzki ds. neonatologii. Na 40 miejsc na
      Mazowszu, w których młodzi lekarze mogą robić specjalizację z
      neonatologii, 13 jest wolne. W zeszłym roku startowało na nie sześć
      osób. - Przez dwa lata nikt nie zgłaszał się do naszego szpitala, by
      robić specjalizację - opowiada Tomasz Opala, dyrektor Szpitala
      Ginekologiczno-Położniczego w Poznaniu. - Teraz mamy jedną osobę na
      specjalizacji, ale gdy na początku roku wejdą w życie przepisy
      unijne o czasie pracy, może zacząć brakować lekarzy dramatycznie.

      Tymczasem na innych specjalizacjach panuje tłok. Dlaczego? - To
      specjalizacja niekomercyjna. My nie mamy prywatnych gabinetów. A
      obok pracują położnicy, często na granicy prywatnej i publicznej
      służby zdrowia. Kontrast jest bardzo duży - przyznaje Helwich. Czy
      tak jak kiedyś anestezjolodzy, lekarze zajmujący się małymi dziećmi
      wywalczą strajkami podwyżki? - Nie wierzę w to. W naszej dziedzinie
      żadnych strajków nigdy nie było, bo my nie możemy zostawić dzieci.
      Moi asystenci zarabiają 2,5 tysiąca brutto - mówi prof. Helwich.
      ("Rzeczpospolita")
    • madziulec Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii 13.11.07, 10:08
      W 2013 roku Warszawa będzie miała jeden z najnowocześniejszych
      ośrodków badań biomedycznych w Europie. W kwadracie ulic Żwirki i
      Wigury, Wawelskiej i Księcia Trojdena powstanie Centrum Badań
      Przedklinicznych i Technologii (CePT) - poinformowała PAP rzecznik
      Akademii Medycznej w Warszawie, Marta Wojtach. Umowę wstępną, która
      rozpoczyna prace nad tym - wartym 100 mln euro - projektem,
      podpisali rektor Akademii Medycznej profesor Leszek Pączek i
      wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Olaf Gajl.

      "Unikalny w skali kraju ośrodek, jakim będzie CePT, połączy rozwój
      nowoczesnych technologii z kształceniem na najwyższym poziomie -
      mówi Marta Wojtach, rzecznik warszawskiej AM. - Stworzy warunki dla
      skutecznego leczenia trudnych i nieuleczalnych chorób. Jednocześnie
      umożliwi rozwój nowoczesnych firm dostarczających technologie i
      usługi medyczne".

      Umowa wstępna pozwala na rozpoczęcie prac związanych z
      przygotowaniem do realizacji projektu. "Teraz mamy już otwartą drogę
      do rozpoczęcia całej procedury przygotowania inwestycji. Możemy
      występować o plany zagospodarowania przestrzennego, warunki
      zabudowy. Tak naprawdę teraz ruszą prace, które umożliwią nam
      przygotowanie umowy, a potem realizację całego przedsięwzięcia" -
      wyjaśnia rzeczniczka.

      Pierwszy etap - przygotowanie inwestycji - potrwa do końca 2008
      roku. W 2009 podpisana zostanie natomiast umowa, która da gwarancje
      finansowania. Wówczas też rozpocznie się budowa. Centrum ma być
      gotowe w 2013 roku.

      CePT ma charakter interdyscyplinarny. Będą w nim współpracować
      lekarze, inżynierowie oraz naukowcy. Jest unikalnym przedsięwzięciem
      realizowanym wspólnie przez Akademię Medyczną w Warszawie, Polską
      Akademię Nauk, Politechnikę Warszawską oraz Uniwersytet Warszawski.

      "Niezwykle ważnym celem projektu jest integracja ośrodków naukowo-
      badawczych stolicy. Wspólne działania dotyczyć będą zarówno programu
      badawczego, strategii rozwoju, jak również inwestycji i eksploatacji
      Centrum" - tłumaczy Wojtach.

      Projekt zakłada budowę i wyposażenie 10 laboratoriów środowiskowych,
      czyli centrów badawczych wraz z pracowniami. W ramach
      przedsięwzięcia powstaną:

      - Centrum Neurobiologii - Instytut Biologii Doświadczalnej PAN,
      - Centrum Badań Przedklinicznych - Akademia Medyczna w Warszawie,
      - Centrum Medycyny Doświadczalnej - Instytut Medycyny Doświadczalnej
      i Klinicznej PAN,
      - Centrum Analizy Struktury i Funkcji Białek - Międzynarodowy
      Instytut Biologii Doświadczalnej i Komórkowej UNESCO,
      - Centrum Biotechnologii Molekularnej - Instytut Biotechnologii i
      Biofizyki PAN,
      - Centrum Badań Fizyko-Chemicznych Układów i Materiałów o Znaczeniu
      Biologicznym - Uniwersytet Warszawski,
      - Centrum Wielkoskalowego Modelowania i Przetwarzania Danych
      Biomedycznych - Interdyscyplinarne Centrum Modelowania
      Matematycznego i Komputerowego UW,
      - Centrum Akceleracji Cząstek i Tomografii Pozytonowej -
      Środowiskowe Laboratorium Ciężkich Jonów UW,
      - Centrum Bio-nanomateriałów - CAMAT - konsorcjum AGH, PAN i
      Instytutu Wysokich Ciśnień PW,
      - Centrum Technologii Biomedycznych - BIOFIM PW.

      Jak wyjaśnia Wojtach, prowadzone w CePT badania przyczynią się do
      postępu w leczeniu chorób, mających niezwykle istotny wpływ na
      zdrowie całego społeczeństwa, a wiec schorzeń ośrodkowego układu
      nerwowego, chorób cywilizacyjnych związanych ze starzeniem,
      nowotworów, zmian zwyrodnieniowych układu krążenia,
      nadciśnienia. "Niezwykle ważną częścią projektu będzie zastosowanie
      nano-biotechnologii dla radykalnego przyspieszenia regeneracji
      uszkodzonych tkanek i zwiększenie żywotności implantów" - dodaje
      rzeczniczka AM.

      "Badania biomedyczne, w połączeniu z badaniami fizyko-chemicznymi i
      bio-nanomateriałowymi, wspomagane przez najnowsze technologie
      informacyjne, to najintensywniej rozwijający się sektor badań
      naukowych na świecie. Polska nie może zostawać w tyle. Mamy
      doskonałych naukowców, lekarzy, inżynierów. Teraz dzięki wspólnemu
      projektowi - Centrum Badań Przedklinicznych i Technologii - połączą
      swój potencjał dla rozwoju technologicznego Polski i Europy" -
      podsumowuje Marta Wojtach.

      Projekt CePT realizowany jest w ramach Programu Operacyjnego
      Innowacyjna Gospodarka, priorytet 2: Infrastruktura sfery B+R,
      działanie 2.1: Rozwój ośrodków o wysokim potencjale badawczym.
      Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest instytucją
      pośredniczącą projektu CePT. (PAP)
    • madziulec spór o polskie porody za granicą 13.11.07, 10:09
      Ostry spór finansowy powstał między niemieckimi kasami chorych a
      polskim Narodowym Funduszem Zdrowia.Powodem tego konfliktu są
      dziesiątki urodzeń polskich dzieci w ostatnich latach w
      brandenburskiej klinice w Schwedt.

      Według kierownictwa szpitala Uckemark z nadodrzańskiego Schwedt,
      chodzi o kwotę 250 tysięcy euro. Polski Narodowy Fundusz Zdrowia
      uważa, że wiele porodów odebranych w niemieckim szpitalu, to
      przypadki z góry zaplanowane przez Polki, spodziewające się lepszych
      warunków opieki niż w Polsce. Koszty porodowe we wschodnich
      Niemczech wynoszą średnio około 3 tysięcy euro, trzy - cztery razy
      więcej niż w Polsce.

      Od lat, w odległym od dwa kilometry od granicy polsko-niemieckiej,
      szpitalu rodzi się bardzo dużo polskich dzieci. Co ciekawe w innych
      szpitalach w nadgranicznych niemieckich miastach nie odnotowuje się
      na taką skalę tego zjawiska.

      Niemieckie kasy chorych, które w myśl unijnych przepisów, są
      zobowiązane do pokrywania kosztów porodów polskich obywatelek,
      przestały to robić bo z kolei polski NFZ nie chce zwracać pieniędzy
      za porody, co do których zachodzi podejrzenie, że były planowane w
      niemieckim szpitalu. Kasa chorych Brandenburgii nie dostała do dziś
      pieniędzy za prawie 100 odebranych porodów Polek na 180 przyjętych w
      szpitalu w Schwedt.(IAR)
    • madziulec pobyt rodzicow chorego dziecka w szpitalu 13.11.07, 10:10
      Całodobowy pobyt rodziców z ich chorymi dziećmi na oddziałach
      szpitalnych nie jest finansowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, bo
      nie należy do świadczeń opieki zdrowotnej - czytamy w liście NFZ do
      Rzecznika Praw Obywatelskich.

      RPO poprosił o stanowisko w sprawie wprowadzenia przez niektóre
      szpitale opłat za całodobowe przebywanie rodziców z ich chorymi
      dziećmi.

      Prezes NFZ Andrzej Sośnierz (stanowisko w tej sprawie prezes zajął
      zanim złożył dymisję z tej funkcji-PAP) wyjaśnił, że ponieważ pobyt
      rodziców w szpitalu nie należy do usług medycznych, NFZ nie ma
      kompetencji, by oceniać, czy szpitale mogą pobierać takie opłaty.
      Dodał, że w uzasadnionych przypadkach NFZ bada te kwestie w trakcie
      kontroli realizacji umów.

      "... kontrolerzy analizują tryb pobierania od świadczeniobiorców
      opłat, tj. czy dokonane na rzecz szpitala wpłaty mają charakter
      darowizn, czy też pacjent otrzymuje uwzględniony w cenniku,
      wprowadzonym zarządzeniem dyrektora szpitala, określony ekwiwalent w
      postaci dodatkowego świadczenia. W tym ostatnim przypadku
      świadczeniodawca jest wzywany do zwrotu "darczyńcy" nienależnie
      pobranych kwot i nakładana jest kara..." - czytamy w piśmie
      Sośnierza.

      Według niego, zasadnym byłoby ustawowe określenie wysokości
      odpłatności za usługi pozamedyczne ponoszone przez szpitale.

      Wicedyrektor Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia w resorcie
      zdrowia Dagmara Korbasińska powiedziała, że zgodnie z ustawą o
      Zakładach Opieki Zdrowotnej (ZOZ), pacjent ma prawo do dodatkowej
      opieki sprawowanej przez jego bliskiego. Koszty realizacji tego
      prawa nie mogą jednak obciążać ZOZ-u.

      - Zakład Opieki Zdrowotnej może pobierać opłatę, ale opłatę zależną
      od kosztów, jakie ponosi. Nie może być to opłata dowolna. Czyli,
      jeżeli szpital zapewnia łóżko, pościel, wyżywienie, możliwość
      korzystania z kuchni oddziałowej, to wtedy opłata to uwzględnia. Ale
      jeżeli jest to fotel przy łóżku chorego, to opłaty pobierać nie
      można - wyjaśniła.

      Korbasińska podkreśliła, że ta opłata ma rekompensować koszty, które
      ponosi ZOZ na realizację tego typu uprawnienia osoby bliskiej.
      Dodała, że był moment, ok. 1,5 roku temu, gdy szpitale zaczęły
      masowo pobierać opłaty, także za np. fotel. "Po interwencjach
      ministerstwa zdrowia prawo jest stosowane właściwie" - zapewniła.

      Skargi na pobieranie opłat przez szpitale za pobyt rodziców z
      chorymi dziećmi wpływają do Biura Praw Pacjenta przy resorcie. Jak
      powiedziała jego dyrektor Krystyna Barbara Kozłowska, skarg jest
      teraz stosunkowo niewiele i dotyczą rodziców, których nie stać na
      taką opłatę. W uzasadnionych przypadkach biuro interweniuje u
      dyrektora placówki i prosi rodziców, bliskich dziecka o
      przedstawienie mu zaświadczeń o dochodach rodziny.

      W przygotowywanej przez resort nowej ustawie o ZOZ-ach miał być
      zapis uszczegóławiający kwestie opłat za pobyt rodziców z dzieckiem
      w szpitalu. Projekt jest we wstępnej fazie przygotowań, a kadencja
      obecnego ministra zdrowia dobiega końca.

      W 1988 r. na I Europejskiej Konferencji Stowarzyszeń na rzecz Dzieci
      w Szpitalu 13 krajów zaaprobowało Europejską Kartę Dziecka w
      Szpitalu opracowaną przez brytyjskie Stowarzyszenie na rzecz Opieki
      nad Dziećmi w Szpitalu (National Association for the Welfare of
      Children in hospital - NAWCH). Karta mówi m.in., że dzieci powinny
      mieć prawo do tego, aby cały czas w szpitalu przebywali razem z nimi
      rodzice lub stali opiekunowie. Karta mówi także, że pobyt rodziców w
      szpitalu nie powinien narażać ich na dodatkowe koszty lub utratę
      dochodów.("Gazeta Prawna")
    • madziulec sepsa wciąż atakuje 23.11.07, 16:19
      12:58, 22.11.2007 /TVN24
      Sepsa wciąż atakuje
      OBJAWY CHOROBY WYKRYTO U 6-LETNIEJ DZIEWCZYNKI

      Dziecko niedługo opuści już szpital
      TVN24 Kolejny przypadek sepsy wykryto u 6-letniej dziewczynki z
      Borzejewic (powiat mogileński). Dziecko po zgłoszeniu do lekarza
      trafiło do szpitala w Strzelnie, następnie zostało skierowane do
      szpitala zakaźnego w Bydgoszczy. Obecnie dziewczynka jest w stanie
      dobrym, niedługo opuści szpital.
      Wystąpienie sepsy potwierdził Sanepid w Mogilnie.

      Dziecko uczęszcza do zerówki w miejscowości Wielki Sławsk w powiecie
      Inowrocławskim. Miejscowy burmistrz planuje w szkole szczepienia
      dzieci.

      Wśród objawów sepsy lekarze wymieniają m.in. wysoką gorączkę, bóle
      mięśni, osłabienie, bladość. Chory może tracić przytomność, jest też
      narażony na pojawienie się zatorów w naczyniach krwionośnych, co
      objawia się wybroczynami na ciele. Nieleczona sepsa postępuje bardzo
      szybko. W krótkim czasie może doprowadzić do niewydolności narządów
      wewnętrznych, a w konsekwencji nawet do śmierci. Ryzyko zgonu
      dotyczy 30 proc. pacjentów z sepsą.
    • madziulec za 5 tygodni paraliz sluzby zdrowia 27.11.07, 16:26
      Za pięć tygodni czeka nas paraliż służby zdrowia. Pacjenci będą
      czekać w jeszcze dłuższych kolejkach na operacje i wizytę u
      specjalisty - alarmuje "Rzeczpospolita".

      Wszystko przez zmianę przepisów, która zacznie obowiązywać od nowego
      roku. Lekarze od stycznia będą pracować tylko 48 godzin tygodniowo,
      czyli średnio dyżurować jeden raz w tygodniu. Teraz pracują nawet
      dwa razy dłużej, np. anestezjolodzy w pracy spędzają od 400 do 500
      godzin miesięcznie.

      Unijne normy oznaczają katastrofę dla warszawskich pacjentów.
      Dyrektorzy lecznic boją się, że będą zmuszeni odłożyć planowane
      operacje i zmniejszać obsadę na dyżurach, a nawet zamknąć oddziały.

      - Zlikwiduję co trzeci gabinet, bo nie będzie miał tam kto
      przyjmować - opowiada dyrektor jednej z przychodni. Nowe normy
      oznaczają też, że dyrektorzy szpitali będą musieli zatrudnić
      dodatkowy personel. A z tym może być problem, bo lekarzy nie ma. Są
      tylko emeryci, ale w wielu miejskich placówkach już stanowią oni
      ponad 30 proc. zatrudnionych.

      Warszawski ratusz, któremu podlega dziesięć szpitali i ponad 30
      przychodni, podliczył, ilu lekarzy mu zabraknie: we wszystkich
      placówkach ok. 500 specjalistów.

      Lekarzy najbardziej potrzebują szpitale Bielański - aż 67 i Praski -
      39. Tak jak w całej stolicy szczególnie poszukiwani są specjaliści z
      dziedzin już teraz deficytowych. Miejskie placówki muszą zatrudnić
      np. 23 anestezjologów, 17 ortopedów i chirurgów i 12 ginekologów.
      Zapaść czeka też stomatologię i pediatrię. A w szpitalu na Bielanach
      na największym stołecznym oddziale ratunkowym zabraknie dziesięciu
      specjalistów. Do liczenia kadry wzięli się też dyrektorzy pięciu
      warszawskich szpitali akademickich. W lecznicy przy ul. Banacha
      zabraknie 116 medyków. Obecnie jest ich tam ok. 600. Szpitalowi przy
      ul. Lindleya potrzeba 50 - 60 lekarzy.

      Szefowie szpitali zastanawiają się, w jaki sposób załatać kadrowe
      dziury. - Jeśli lekarze podpiszą zgody na pracę dłużej niż 48 godzin
      tygodniowo, mamy zapewnioną obsadę dyżurów, ale musimy zwiększyć
      wydatki na pensje -mówi dyrektor szpitala przy Lindleya dr Artur
      Tomaszewski.

      Tylko na jednym oddziale szpital będzie musiał przeznaczyć na
      wynagrodzenia kilkanaście tysięcy złotych więcej.

      - Niestety, NFZ nie uwzględnia w przyszłorocznych kontraktach
      większych wydatków na płace - mówi Anna Sukmanowska, rzeczniczka
      placówki przy Banacha.

      W tamtejszej placówce medycy otrzymali propozycję pracy na zmiany.
      Na takie rozwiązanie nie chcą się jednak zgodzić przedstawiciele
      związków zawodowych. - To oznacza nie tylko redukcję obsady dziennej
      o połowę i przesunięcie pozostałych lekarzy do pracy w nocy, ale
      także wykonywanie planowych operacji o trzeciej nad ranem -
      ironizuje przewodniczący mazowieckiego OZZL i pracownik szpitala
      przy Banacha dr Maciej Jędrzejowski.

      Stołeczny ratusz ma inny pomysł na rozwiązanie kłopotu. Urzędnicy
      będą szukać pracowników na targach pracy oraz w innych regionach
      Polski. Lekarze będą kuszeni wysokimi zarobkami.

      - Nie możemy dopuścić do paraliżu w szpitalach, dlatego szukamy
      różnych sposobów rozwiązania tej sytuacji - przyznaje dyrektor
      miejskiego Biura Polityki Zdrowotnej Elżbieta Wierzchowska.

      Na poprzednich targach pracy dyrektorowi szpitala położniczego przy
      ul. Inflanckiej udało się złowić trzech ginekologów.

      500 lekarzy zabraknie w dziesięciu szpitalach podlegających urzędowi
      miasta ("Rzeczpospolita").
    • madziulec Przemysław Saleta oddał córce nerkę 11.12.07, 13:59
      "Nigdy nie myślałem, że problem przeszczepów narządów może mnie
      dotknąć. Dotknął przez dziecko" - mówił kilka miesięcy temu
      Przemysław Saleta, gdy postanowił wesprzeć akcję "Życia
      Warszawy" "Miej serce dla innych". Opowiadał wówczas, że jego córka,
      13-letnia Nikola, czeka właśnie na przeszczep nerki.

      Wczoraj Saleta oddał jej swoją nerkę. Narząd pobrali od boksera
      lekarze ze szpitala przy Lindleya. Nikolę operowano zaś w Centrum
      Zdrowia Dziecka. Po południu lekarze mówili, że oboje czują się
      dobrze. Sportowiec opuści szpital za pięć dni. Brak nerki nie
      powinien mu przeszkadzać w dalszym życiu. Przeszczepy nerki są
      najczęściej wykonywanymi. Nasze prawo pozwala na transplantacje od
      dawców spokrewnionych lub osób zmarłych.("Życie Warszawy")
      • kaha1 Re: Przemysław Saleta oddał córce nerkę 13.12.07, 08:46
        ale co było tej córce?
        • madziulec Re: Przemysław Saleta oddał córce nerkę 13.12.07, 09:50
          "Operacja usunięcia nerki Salecie odbyła się 5 grudnia. Bokser oddał
          ją swojej córce Nicole, która cierpi na niewydolność nerek i
          dotychczas skazana była na dializy."

          (za www.tvn24.pl/-1,1531721,wiadomosc.html)
    • madziulec kurcze blade 13.12.07, 10:42
      H5N1 nadal atakuje. Nasączone chemikaliami maty, postacie w
      plastikowych kokonach, sztaby kryzysowe i setki tysięcy gazowanych
      kur to teraz codzienny widok z frontu walki z ptasią grypą -
      pisze "Trybuna".

      Zdaniem gazety, w Polsce owa śmiertelna dla drobiu (nie dla ludzi)
      choroba pojawia się ostatnio, gdy nowy premier obejmuje urząd. Tak
      było w marcu 2006 r. za premierostwa Kazimierza Marcinkiewicza, gdy
      zdechły w Toruniu łabędź postawił na nogi służby sanitarne i
      weterynaryjne grodu Kopernika. Tak jest teraz, gdy w kolejnych
      gminach i powiatach województwa mazowieckiego ogłaszane są "strefy
      zapowietrzone". Jest to okazja, by powołane do tego celu służby
      zaprezentowały swą dziarskość w zwalczaniu plagi.

      Ptasią grypę po raz pierwszy zidentyfikowano we Włoszech ponad 100
      lat temu. Od tego czasu rozpoznano ponad 140 szczepów wirusa
      Orthomyxoviridae, rodzaju Influenzavirus A. Za nagroźniejszy uważany
      jest słynny wirus H5N1. Obawy przed ptasią grypą biorą się stąd, że
      naukowcy przypuszczają, iż kiedyś może pojawić się mutacja wirusa,
      która będzie przenosiła się między ludźmi drogą kropelkową, a nie,
      jak dotychczas, w wyniku bezpośredniego kontaktu z zarażonym
      ptactwem. Mówiąc po ludzku, dziś najłatwiej złapać ptasią grypę,
      jedząc niedogotowany drób, co w Europie praktycznie się nie zdarza.
      Za to często w Chinach, Indonezji czy Wietnamie.

      Jak bronić się przed ptasią grypą? Przede wszystkim należy zachować
      zdrowy rozsądek. Smażenie czy pieczenie w wysokiej temperaturze
      mięsa drobiowego praktycznie eliminuje ryzyko zakażenia. Tak jak
      gotowanie jaj na twardo. Masowe gazowanie drobiu i utylizacja
      padliny ma raczej znaczenie psychologiczne. Wiadomo, że i tak nikt
      tego nie będzie jadł.

      Rozkładanie na drogach nasączonych chemikaliami mat czy prezentacja
      w telewizji "zapakowanych" w szczelne kombinezony ludzi trąci -
      zdaniem gazety - cyrkiem. I niepotrzebnie wywołuje u
      niezorientowanych osób strach. Dlatego "Trybuna" jest pewna, że
      jeśli pewnego dnia jakaś firma farmaceutyczna opracuje skuteczną
      szczepionkę - zarobi na tym miliardy dolarów. I bynajmniej nie w
      krajach najbardziej narażonych na atak wirusa, lecz w Stanach
      Zjednoczonych i Europie.("Trybuna")
    • madziulec prywatne firmy budują szpitale 18.12.07, 13:08
      W najbliższych latach w Warszawie powstaną cztery nowe komercyjne szpitale za kwotę 500 milionów złotych. W ten sposób przybędzie prawie 500 łóżek. Głównie dla ludzi bogatych. Działające od lat na warszawskim rynku największe firmy medyczne - Carolina Center, Medicover, Lux Med i Centrum Medyczne Enel-Med - są zainteresowane budową szpitali. I to tych pełnoprofilowych, z salami operacyjnymi jak w każdej publicznej placówce. Nowe lecznice powstaną na Mokotowie, Ursynowie i w Wilanowie.

      Carolina Medical Center właśnie otwiera swoją klinikę przy ul. Pory. Pięciopiętrowy budynek jest doskonale wyposażony i przygotowany do najbardziej specjalistycznych operacji. Główną specjalnością liczącej 35 łóżek kliniki będzie ortopedia. Firma doskonale odnajdzie się na warszawskim rynku. Na ortopedii w publicznych szpitalach od lat jest tłok.

      Z kolei Medicover buduje na terenie Miasteczka Wilanów szpital, który pomieści 180 łóżek. Znajdą się tam oddziały kardiologii, chirurgii i bardzo potrzebnej w stolicy pediatrii. Placówka ma się specjalizować w opiece nad kobietami w ciąży. Pierwsi pacjenci będą w niej leczeni w 2009 roku, a planowany koszt inwestycji wynosi 30 mln euro.

      W mniej więcej tym samym czasie zostanie otwarta nowa siedziba Lux Medu. Co prawda firma nie zdradza jeszcze lokalizacji nowego obiektu, ale wiadomo już, że będzie on kosztować co najmniej 120-130 mln zł. Ma to być pełnoprofilowy szpital na 180 łóżek. Znajdą się tam m.in. cztery sale operacyjne.

      Budowę nowego szpitala rozważa także Enel-Med. Jednak nie jest pewne, czy będzie to nowo wybudowany obiekt czy też firma przejmie jeden z istniejących szpitali. W grę wchodzi Szpital Sióstr Elżbietanek mieszczący się przy ul. Goszczyńskiego, od ponad roku stojący pusty.

      Ale to nie koniec. Jedna z największych firm w branży medycznej - Swissmed Centrum Zdrowia - także myśli o swoim szpitalu. Znalazłoby się tam od 70 do 90 łóżek. Firma poszukuje lokalizacji.

      Ale za jakość trzeba będzie słono zapłacić. Np. operacja żylaków kosztuje minimum 1000 zł, operacja przepukliny - od 1,5 do 2,8 tys. zł. Do tego koszty hospitalizacji - 300 zł za dobę.("Życie Warszawy")
    • madziulec Rodzice zapominają o szczepieniach u dzieci 20.12.07, 14:47
      Mniej niż połowa polskich dzieci poddaje się szczepieniom. To skutek decyzji Ministerstwa Zdrowia, które uznało, że o profilaktyce najmłodszych mają pamiętać rodzice, a nie szkoły. Resort przyznaje się do błędu - donosi "Metro".

      W zeszłym roku szkolnym wszystko było jasne. Kontrolę nad kalendarzem szczepień sprawowały szkolne pielęgniarki. Dzięki temu zastrzyki chroniące np. przed żółtaczką typu B dostawały niemal wszystkie dzieci w Polsce. Ale w kwietniu tego roku ministerstwo uznało, że o profilaktyce chorób zakaźnych muszą pamiętać rodzice. I to na nich zrzuciło obowiązek, by prowadzili swoje pociechy do przychodni i tam je szczepili.

      Efekt? Polskie Towarzystwo Pediatryczne otrzymało sygnały, że w województwie lubelskim na szczepienia zgłosiło się zaledwie 40 proc. dzieci. Jeszcze gorzej było w Warszawie, gdzie szczepił się zaledwie co trzeci młody pacjent.

      Pediatrzy alarmują, że rezygnacja z kontroli szczepień przez pielęgniarki szkolne nie pozostanie bez śladu na zdrowiu dzieci. - Rodzice dzisiaj są coraz bardziej zabiegani, trudno im pamiętać o każdym obowiązkowym szczepieniu dziecka. Takie zaniedbanie może mieć okrutne konsekwencje dla zdrowia młodych ludzi. Mówimy przecież o przeciwdziałaniu zakaźnym chorobom, których powikłania są groźne dla zdrowia i życia - przestrzega prof. Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

      Dlatego niektóre poradnie dziecięce same nie czekają, aż dzieci same się do nich zgłoszą. - Kiedy weszły nowe zasady, rodzice rzeczywiście zapominali o tym, by przyprowadzić dziecko do nas na szczepienie. Dlatego zaczęłam wzywać telefonicznie wszystkie dzieci podlegające pod naszą placówkę, a gdy i to nie przynosiło efektu - zdecydowałam, że będę chodzić do szkół i tam każdemu dziecku przypominać o tym obowiązku - opowiada Krystyna Hładko, pielęgniarka z przychodni w Lublinie.

      Sposób na zapominalskich rodziców znalazły też stołeczne poradnie. - W porozumieniu z sanepidem zdecydowaliśmy, że zwrócimy karty szczepień z powrotem do szkół, by tam pielęgniarki i lekarze z naszej poradni na miejscu szczepili dzieci. I rzeczywiście - zaszczepieni są niemal wszyscy - mówi Beata Przybysz z SPZZLO Żoliborz.

      To jednak tylko półśrodki, a Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że jego decyzja była nietrafiona. - Przeniesienie szczepień ze szkół do poradni było błędem, co widać w niskich wskaźnikach wyszczepialności. Nowe kierownictwo resortu pracuje już nad przywróceniem przynajmniej opieki pielęgniarskiej, a gdzie się da, także lekarskiej do szkół. Program taki ruszy w 2008 roku - mówi Jan Bondar z biura prasowego Ministerstwa Zdrowia. ("Metro")
    • madziulec Niemal połowa wcześniaków ma kłopoty z nauką 20.12.07, 14:49
      Ponad 40 proc. dzieci urodzonych zbyt wcześnie ma potem trudności z koncentracją i z nauką. Dzięki postępom medycyny coraz mniej wcześniaków umiera, ale do tej pory nauka nie umiała poradzić sobie z ich późniejszymi kłopotami. Odkrycie zespołu prof. Olle Hernella stwarza taką szansę.

      Organizmy za wcześnie urodzonych dzieci z dużym trudem przyswajają tłuszcz z pożywienia. Ostatnio udało się wyodrębnić z mleka matki proteinę, która ułatwia ten proces. Zwiększenie zawartości tych protein w pokarmie wcześniaków umożliwi im więc przyswajanie większych ilości tłuszczów. Sa one z kolei bardzo ważne dla rozwoju ludzkiego mózgu.

      Odkrycia dokonano właściwie przypadkowo. Jak stwierdził, kierujący badaniami prof Olle Hernell z Norlandzkiego Szpitala Uniwersyteckiego związanego z Uniwersytetem w Umea - "Zaczęło się to wiele lat temu, kiedy zainteresowały mnie właściwości mleka kobiecego. Teraz poszukiwałem w nim zupełnie innej proteiny i niespodziewanie odnaleźliśmy właśnie tę."

      Komentując odkrycie zespołu prof. Hernella, inny naukowiec szwedzki, prof. Hugo Lagercrantz, specjalista w dziedzinie pediatrii ze sztokholmskiego Instytutu Karolińskiego powiedział, że opracowany w oparciu o nowo poznaną proteinę specyfik odegra ogromną rolę w opiece nad wcześniakami.

      "Myślę, że stanie się on znaczącą pomocą dla nas. Musimy przecież pilnować, by dzieci te, otrzymywały wystarczające ilości wartościowych substancji w pożywieniu. Ich rozwój poza organizmem matki nie przebiega zupełnie normalnie. A w kształtowania się ich mózgów właśnie tłuszcze mają wielkie znaczenie."(PAP)

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka