kod_matrixa
27.08.18, 15:52
Bo rozmową nikt nikogo nie uleczył, a co najwyżej spowodował, że rozmówca usnął ze znużenia.
Mona zarzuca mi dewaluację całej dziedziny przez moją historię. Otóż nie. Ta dziedzina w moich oczach zdewaluowała się w moim odczuciu na samym początku, ponieważ spodziewałem się jakichś skutecznych technik relaksacyjnych na nerwicę, a tymczasem terapia ograniczała się praktycznie do pogawędek.
Gdyby tak tylko się skończyło nie uznałbym tej dziedziny co prawda za skuteczną, ale i nie czułbym powodu aby rozdzierać o coś szaty. W końcu pogawędki jako wsparcie, czemu nie? Nie pomoże, ale i nie zaszkodzi.
Moja historia jednak spowodowała że chcę ustrzec innych. W przeciwnym razie byłoby mi to obojętne, ponieważ uznałbym tę dziedzinę wyłącznie za obojętną. Taka, jak już wspomniałem, która nie pomoże, ale i nie zaszkodzi.
Jednak moja historia dowodzi że niestety może również zaszkodzić i nie jest to bez znaczenia dla innych.