wiecznie_zagubiona77
13.01.13, 18:25
Witam. Muszę to z siebie gdzieś wyrzucić. Jak w tytule. Przyjaźniłam się z nim 6 lat. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo. Był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam. Ja wiem o nim chyba wszystko, on o mnie również. Wczoraj powiedział mi, że on dłużej tak nie potrafi. Wyznał mi, że kocha mnie od wielu lat. Przeszłam z nim wszystko, jego niepowodzenia z kobietami. Doradzałam mu w tych sprawach. On również przeżył moich facetów. Na wycieczkach zdarzało się, że spaliśmy w jednym łóżku( oczywiście do niczego nie doszło). Rozmawialiśmy na najbardziej intymne tematy- łącznie z seksem. On nawet wie jaka jestem w łóżku (w tym sensie, że zwierzyłam mu się jaka ze mnie kłoda, że lubię tylko 2 pozycje i że mój facet-obecie były, na to narzeka). Każdy normalny mężczyzna chyba uciekłby po takim wyznaniu. Biję się teraz z myślami. Jestem sama od dłuższego już czasu, on również. Spotykamy się prawie codziennie. Nigdy nie widziałam w nim mężczyzny. Tak brzydko powiem, że od pasa w dół dla mnie nie istniał. Myślałam, że to uczucie obustronne. Oczywiście potrafiłam zauważyć, że to inteligentny, przystojny mężczyzna i nierzadko mówiłam mu komplementy, ale to była czysto przyjacielska sympatia. Wczoraj powiedział mi, że jestem dla niego mądrą, piękną kobietą i on nie wyobraża sobie życia z kimś innym. To był dla mnie ogromy szok, dlatego że wczesniej nie dostałam żadnych sygnałów, które mogłyby świadczyć o jego uczuciu. Nigdy go nie uwodziłam, gdyby ktoś chciał zarzucić, żę prowadziłam typowo babską gierkę. Zawsze spotykając się z nim miałam minimalny makijaż i skromne ubrania. Nie wiem co robić. Czy jeśli dam mu szansę, to nie będzie to jak kazirodztwo? Może byłyście w takiej sytuacji? albo byliście? (bo wiem, że mężczyźni też się tu wypowiadają). Boję się, że jak się nam nie uda to stracę pzyjaciela na zawsze a to by był cios.
Przepraszam za tak długi i nieskładny post, ale jestem bardzo rozemocjonowana.