GoĹÄ: suzy
IP: *.waw.cdp.pl, / 172.30.1.*
01.07.03, 11:12
Jestem w trakcie wychodzenia z małżeństwa,
które było jedną wielką pomyłką z mojej strony.
skrzywdziłam męża i sibie, dłużej nie potrafię już oszukiwac.
Z moje strony od dawna nie ma miłości, nie ma seksu, niczego.
Próbowałąm odejść wcześniej, ale bałam się, że sobie nie poradzę (głównie
finasowo),
teraz też się tego boję, ale z drugiej strony rozpaczliwie potrzebuję uczucia,
chciałabym mieć normalne szczęśliwe życie - i boję się że na wszystko już za
póżno.
Mam 30 lat, w tym związku nigdy nie chciałam mieć dzieci, a teraz wiem, że
gdybym była z kimś kogo kocham pewnie bym je miała.
Niedawno spotkałam kogoś, z mojej stony zaczęło się rodzić uczucie,
wiedziałam, ze się podobam - ale nie powiedziałam mu od razu w jakiej jestem
sytuacji. To był błąd, ale czułam, że gdy mu powiem prawdę natychmiast się
wycofa. Łudziłam się, że gdy trochę się zaangażuje byc może zaakceptuje mnie,
zwłaszcza, że mam szansę na uniewaznienie ślubu.
Niestety, gdy mu powiedziałam o wszystkim stwierdził, że jestem złą kobieta,
że muszę wrócić do mężą, bo za błędy trzeba płacić, że nei mam szansy na
ułożenie sobie życia, itp. itd wiele gorzkich słów od człowieka którego
zaczęłam kochać.
Nie potrafię sobie z tym poradzic. Nie jestem nastolatką, nie mam już sił an
przeżywanie nieszczęśliwych miłości.
Jesli nie mam szansy na ułożenie sobie życia, to jaki sens ma takie samotne
życie? Bardzo się tego boję.
Dlaczego nie mogę dostac jeszcze jednej szansy, wszystko czego chcę od życia
to jeszcze jedna szansa,
czy rzeczywiście jestem tak zła, ze nie mam do tego prawa...