gdanska_stokrotka
22.01.09, 03:15
Witam, jesteście moją chyba ostatnią szansą na pomoc i poradę, bo nigdzie nie
mogę znaleźć konkretnej i wyczerpującej odpowiedzi, a problem przerasta mnie
mocno.
Byłam w związku z moim chłopakiem od 3 lat, oboje mamy po dwadzieścia kilka
lat. Zawsze było dobrze i stabilnie,całkiem szczęśliwy i w miarę
bezkonfliktowy związek. Mój chłopak ma dosyć trudny charakter i zawsze był
pesymistą(+ ciężka przeszłość w sensie nieudane związki w przeszłości) ale
rozmowy, małe przyjemności w stylu podróży, kina i radziliśmy sobie jakoś z
czarnymi myślami, smutkami itp. Ale od pół roku pojawiły się problem, bo on
stracił pracę i w rodzinnym domu chorowali rodzice. Przyznam, że wtedy trochę
zawiodłam, bo sama sporo pracowałam+pisałam magisterkę i może nie spędzałam z
nim tyle czasu co trzeba, ale było względnie dobrze, z tym zastrzeżeniem, że
on zamykał się w sobie, tracił energię na cokolwiek i "gasł w oczach".
Starałam się wyciągać go z domu, brać do teatru czy na imprezy (bo wcześniej
bardzo to lubił), ale nie chciał, i zamykał się w domu i tylko słuchał smutnej
muzyki i patrzył w sufit. Myślałam że to przejściowa reakcja na złe chwile, że
przeczeka się i znów będzie jak dawniej. Niestety było coraz gorzej,a około
1,5 miesiąca temu nagle zerwał ze mną bliższe relacje tłumacząc że w smutku
nie jest w stanie układać satysfakcjonującego związku, nie ma siły i nie chce
już nic, a ja jestem młoda i znajdę sobie kogoś "normalnego", i on musi mnie
chronić przed swoimi "wariactwami". Nie pomogło tłumaczenie, że sobie
poradzimy i że ważne są uczucia. Wiem od osób trzecich z jego rodziny, że
leczy się od 3 miesięcy u psychiatry z powodu ciężkiej depresji i zażywa leki
uspokajające i psychotropowe(nie znam nazw). Nie przeraża mnie to wcale,
martwię się tylko jego zdrowiem, bardzo go kocham i nie chcę by piękny związek
przez to się rozpadł, tym bardziej, że wyczytałam że w depresji bardzo ważne
jest wsparcie bliskich osób. Ale on ewidentnie tego nie chce, odtrąca mnie,
jest zimny i momentami nawet agresywny w słowach. A ja nie wiem jak rozmawiać,
skutecznie wspierać i przekonać go, że możemy dalej tworzyć dobrą relacje.
Proszę przetłumaczcie mi, dlaczego on tak postępuje, i co mogę zrobić, jak
pomóc. Powoli tracę już siły, a zależy mi bardzo.
Z góry dziękuję za każdą pomoc.