[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Kierowcy w lodowej pułapce

IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.03.06, 20:05
Trzeba było jechać afffffftobusem
Obserwuj wątek
    • Gość: wodnik żenua... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.03.06, 00:10
      "Jedną z pierwszych ofiar wody był Krzysztof" ...topielec w zwykłej kałuży?

      A tak powaznie to ten bzdurny reportaż o wielkiej wodzie i pięciu ofiarach losu
      zajął chyba cała strone gazety a prawdziwa tragedia (śmierć kilkuosobowej
      rodziny pod Biskupcem)została załatwiona pięciozdaniową notką. O co chodzi?!
      • Gość: melon Re: żenua... IP: *.ols.vectranet.pl / 62.29.133.* 21.03.06, 10:03
        zgadzam sie. Szkoda papieru na takie rewelacje. Temat godny pisma Skandale lub
        wątkowi filmu Miś. Parówkowym skrytożercom mówimy NIE! Ta kałuża to policzek
        wymieżony w polskiego studenta. W zasadzie powinno byc no comment :(
    • Gość: cd ... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.03.06, 00:13
      "Po naszej interwencji kałuża znikła"
      Jakieś czary czy autorka wypiła wode jako ten smok wawelski? ;>)
      • Gość: tas Re: ... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.03.06, 09:36
        Nawet ogólnokrajowa Rzeczpospolita napisała znacznie więcej (zresztą także
        mądrzej i ciekawiej) o tragedii niz "lokalna" GW


        Sąd: nie nasza wina
        Mężczyzna skazany za znęcanie się nad rodziną prawdopodobnie zabił żonę, córki
        i siebie
        Dom rodziny B. w Stryjewie. To w nim doszło do rodzinnej tragedii. Policję
        zaalarmowali sąsiedzi
        Przedwojenny murowany dom rodziny B. stoi w szeregu innych domów w Stryjewie,
        na granicy Warmii i Mazur. Dziesięć metrów dalej mieszka rodzina Grajewskich.
        To oni w poniedziałek rano powiadomili policję.
        - Mama zobaczyła, że u sąsiadów szyba w oknie jest zbita, firanki leżą na
        podwórzu, a ściana wokół jest zadymiona. Nie wchodziliśmy tam, tylko
        zadzwoniliśmy na komisariat - opowiada Jacek Grajewski.
        Policjanci znaleźli w domu martwą rodzinę - 42-letniego Edwarda B., jego żonę
        Beatę i dwie córki - 15- i 9-letnią. Ciało kobiety leżało pod oknem i, zdaniem
        policji, to ona wybiła szybę, żeby ratować siebie i dzieci.
        Według policyjnych ekspertów Edward B. nocą, gdy żona i dziecispały, starannie
        uszczelnił okna i drzwi, wylał na podłogę benzynę i podpalił pokój.
        - Spalające się opary benzyny powodowały odsysanie tlenu z powietrza, a
        wydzielanie tlenku węgla. Gdy żona wybiła okno, by przewietrzyć pokój, nastąpił
        wybuch. Fala uderzeniowa przesunęła cały regał pod ścianą i samoistnie ugasiła
        ogień. Jednak na ratunek musiało być już za późno - tłumaczy w rozmowie z "Rz"
        Mariusz Kurowski, policyjny ekspert z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w
        Olsztynie.
        Edward B. był dobrze znany policji. W 2003 r. dostał nadzór policyjny za
        znęcanie się nad rodziną. Dzielnicowy odwiedzał wtedy Stryjewo raz w miesiącu.
        Państwo B. oboje pracowali w Biskupcu - on w warsztacie elektrycznym, ona w
        masarni. Dojeżdżali razem swoim oplem kadetem. - Beata nigdy się nie skarżyła.
        Była bardzo skryta - opowiada jedna z mieszkanek Stryjewa.
        - Widziałem Edwarda pijanego wiele razy, szczególnie w dni wolne, ale awantur
        nie słyszeliśmy - dodaje Jacek Grajewski.
        W marcu 2004 r. Beata B. poprosiła policjantów, by zaniechali wizyt.
        Zapewniała, że mąż się uspokoił i w domu jest "już dobrze".
        - Nasz dzielnicowy napisał jednak wniosek o przymusowe leczenie Edwarda B. z
        choroby alkoholowej. Mężczyzna był bowiem po pijanemu szczególnie agresywny -
        opowiada Anna Siwek, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie.
        Spokój trwał krótko. We wrześniu 2005 r. Beata B. złożyła doniesienie do
        prokuratury. Skarżyła się, że mąż znęca się nad nią i dziewczynkami.
        Dochodzenie potwierdziło jej słowa. W styczniu sąd w Biskupcu skazał Edwarda B.
        na półtora roku więzienia. Wykonanie kary zawiesił na 5 lat. Ustanowił też nad
        rodziną kuratora.
        W lutym kurator poinformował policję, że mężczyzna dalej grozi rodzinie.
        Miesiąc później policja i kurator wspólnie postanowili wystąpić do sądu o
        uchylenie zawieszenia kary.
        Edward B. nie zjawił się jednak ani na wezwanie kuratora, ani na sądowe
        posiedzenie wyznaczone na 16 marca, na którym miało nastąpić odwieszenie kary.
        Nikt nie sprawdził, dlaczego B. nie przyszedł do sądu. W cztery dni później
        rodzina nie żyła.
        Prezes sądu w Biskupcu Leszek Wojtuń stwierdził, że za tragedię "organy
        państwowe raczej nie ponoszą odpowiedzialności".
        Prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie Leon Popiel zapowiedział w rozmowie z "Rz",
        że postępowanie biskupieckiego sądu zostanie zbadane.
        IWONA TRUSEWICZ

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka