yen_z_vengerbergu
23.05.23, 16:21
Ktoś pamięta tutejsze forum O perfumach, to sprzed wielu (10, jak nie 15) lat, kiedy to i inne fora gazeciane tętniły życiem? Bywałam na nim, pisywałam nawet, chociaż rzadko, bo raczkowałam dopiero w świecie olfaktorycznych uniesień (hah), a forum z kolei było pełne ludzi mających o tym znacznie większe pojęcie (i, takoż, kolekcje zapachów). Pamiętam, jak byłam zdjęta grozą i podziwem, oglądając zdjęcia użytkowniczek i użytkowników pokazujące w.w. kolekcje liczące 100 i więcej flakonów (bywało i 300), często niszowych marek (wtedy w Polsce trudno dostępnych, kwitły eBaye zagraniczne i inne). Lud perfumowy czcił Le Feu (bodaj Issey Miyake?).
Ale do czego zmierzam. Miałyście albo macie perfumiarskiego hysia? Swoje "signature scents"? Wielkie rozczarowania, co to miał być dla Was, a zapach z Wami nie zagrał? Tęsknicie za perfumami, które zostały wycofane? A może w ogóle Wam perfu-hyś minął? Czy są zapachy, które czci lud, a Wam się zbiera na wymioty od nich (albo nos odpada)?
Ja, już dawno, po kilkuletnim okresie jakiegoś perfumiarskiego oczadzenia i posiadania chyba z 70 flakonów, pozbyłam się ponad połowy stanu magazynowego bez bólu, zostając podówczas z około 30. Ostatnio - drogą sprzedaży na olx - zeszłam już do poniżej 15 (i dobrze mi z tym).
Mam kilka tęsknot, zdecydowanie. Wszystkie za wycofanymi (dlaczego!?) zapachami. Najmocniej nieodżałowana jest Theorema Fendi, klasyczna. Nie śni mi się po nocach może, ale prawie. Czasem mignie gdzieś na Allegro czy innym aukcyjnym, ale boję się kupić, bo ceny oscylują w okolicach 1000 PLN, a cholera wie, jak flakon był przechowywany i czy pachnie tak bosko, jak kiedyś, czy jak zepsute bógwieco. Z innych nieodżałowańców: Black Cashmere, Organza Indecence, stara wersja edp Nu YSL…
Rozczarowania miewam regularnie, głównie poszukując zastępców / następców tych wycofanych cholerstw. Na przykład: wielbiłam L de Lolita Lempickiej - ale praktycznie identycznie pachnąca, niszowa Casamorati Lira znika na mnie po godzinie, rozmywa się, no szlag ją trafia. Albo Ford i Tobacco Vanille - piękne, ale na mnie to już nie to.
Za to gram w jednej drużynie z klasycznymi Molekułami, Myrrh & Tonka, Elixir des Merveilles, Angelem (klasycznym, wiem, podobno niektórym pachnie trupem?), Tuscan Leather (to jest wielkie "ooooooch"), by rzucić przykładami.
A Wy, ematki matki i lambadziary, ematki faceci?