[go: up one dir, main page]

Dodaj do ulubionych

Urodziłam i zostałam "naznaczona"

27.07.10, 09:32
Cały poród przebiegał dość sprawnie. Bolało okrutnie (czy natura naprawdę nie
mogła tego delikatniej rozwiązać? jaki jest sens tego cierpienia? argumenty
typu 'na końcu bólu czeka na mnie dziecko' nie są przekonujące..). Położna
była młoda, konkretna i miła, obiecała chronić moje krocze, pod warunkiem, że
poród skończy się przed poranną zmianą. Wtedy jeszcze nie rozumiałam o co
chodzi. Gdy zbliżała się 7 rano, a ja byłam bliska finału, do sali weszła
przełożona (nowa zmiana) -spojrzała na przebieg porodu i bez najmniejszych
skrupułów i bez pytania o zgodę mnie nacięła! Nie spodziewałam się takiego
zachowania po osobie, która nie uczestniczyła w całej akcji od początku, byłam
otępiała bólem i miałam najwyraźniej spóźniony czas reakcji, bo teraz myślę,
że mogłam ją kopnąć, odepchnąć! Nie widziałam, że bierze nożyczek, ufałam
położnej, z którą współpracowałam przez całą noc. W moim przypadku zwyciężyła
rutyna i hierarchia szpitalna -moja położna wystraszyła się przełożonej i
zabrakło jej odwagi by się przeciwstawić.
Mam 8 szwów i poranioną psychikę. Dzidzia jest śliczna, zdrowa, najwspanialsza
na świecie, ale to nie wystarcza, aby usprawiedliwić sposób jej przyjścia na
świat.
Żegnam to forum na zawsze, bo wątpię, abym kiedykolwiek zdecydowała się na
drugie dziecko. Z dzisiejszej perspektywy mam wrażenie, że obolałe krocze już
nigdy nie da mi satysfakcji seksualnej (tak, na przekór wszystkim
matkom-polkom, jest to ważna sfera mojego życia). Ale to moja zawiedziona
wiara w uniknięcie nacięcia (bo naprawdę uwierzyłam, że w Polsce można urodzić
normalnie, bez socjalistycznej rutyny) boli najbardziej.
Obserwuj wątek
    • mloda0242 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 12:36
      "z dzisiejszej perspektywy" jesteś rozwalona po naturalnym porodzie, za kilka
      miesięcy wszystko się zmieni - zobaczysz;

      nie warto tego teraz rozpamiętywać, daj sobie czas...

      > Mam 8 szwów i poranioną psychikę. Dzidzia jest śliczna, zdrowa,
      > najwspanialsza
      > na świecie, ale to nie wystarcza, aby usprawiedliwić sposób jej
      > przyjścia na
      > świat.

      heh... z całego serca, szczerze i bez złośliwości życzę Ci, żeby Twoje
      spojrzenie na narodziny Twojego dziecka uległo zmianie;

      pozdrawiam;
    • dziewczynka1979 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 13:44
      Dla mnie bez urazy gadasz głupoty. Rozumiem twoją złość i
      rozczarowanie nie chciałaś nacięcia a cię nacieli. Ale skąd w tobie
      przekonanie, że po nacięciu nie ma satysfakcji seksualnej?? Kto ci
      takich głupot nagadał??? Ja mam dwoje dzieci, dwa razy cięta.
      Ostatni poród 8 m-cy temu, po którym mam obniżone narządy rodne i
      problemy z trzymaniem moczu i bynajmniej, nie ma to wpływu na jakość
      pożycia, a jest wręcz przeciwnie ( za każdym razem orgazm, wcześniej
      raz na 10 stosunków). Nie wiadomo, jak będzie u ciebie. Może być
      lepiej, może być gorzej, tak naprawdę to chyba jest ruletka. Nie
      nakręcaj się !!! Myśl pozytywnie. Stalo się, trudno i wcale nie
      jest powiedziane, że seks przestanie być dla ciebie przyjemny.
    • 1.monik Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 13:46
      Rozumiem twoje rozgoryczenie zaistniałą sytuacją, bo byłaś nastawiona na trochę
      inny przebieg porodu. W chwili obecnej nie ma sensu się zadręczać, stało się i
      już. Masz śliczne dzieciątko, a za 2, 3 miesiące twoja pochwa będzie wyglądać
      jak przed ciążą.
    • miska83 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 14:45
      troszke z abardzo sie nakrecilas moim zdaniem.rozumiem zlosc ze
      przyszla i nie pytajac o zdanie naciela.ja tez bylam nacieta-nie
      mialam takiego mega postanowienia ze nie dam sie naciac, bardziej na
      zasadzie jak trzeba bedzie to tnijcie byle by sie skonczylo.lek
      super mnie zszyl,nastepnego dnia moglam siedziec-jeszcze uwazalam
      przy siadaniu ale bez wiekszych trudnosci sie to odbywalo.bardzo
      obnizyla mis ie macica i gdyby mnie nie nacieli bylo by jeszcze
      gorzej-polozna stwierdzila ze wygladam jak po 3 porodzie a nie po
      pierwszym i ze jej zdaniem byloz a male naciecie.nie wiem jak bedzie
      teraz.juz czuje ze znowu zaczyna sie obnizac wszystko a do porodu
      jeszcze daleko.bede prosic o cohrone krocza jesli to mozliwe ale nie
      za wszelka cene.rana bardzo szybko sie zagoila i w ogole o niej nie
      pamietam a sex jest dokaldnie taki jak przed 1 ciaza-skad te
      informacje ze "juz nigdy nie bedzie tak samo"? ja mialam baby blusa
      po porodzie i dlugo rozpamietywalam jak to zle bylo ale teraz...w
      zyciu bym sobie nie zrobila cesarki na zadanie -mam zamiar rodzic
      naturalnie-mam nadzieje z ebedzie mi to dane bo przy pierwszym
      porodzie o malo nie skonczylos ie wlasnie na cc.
      ochloniesz i spojrzysz na to z innej strony.to nic zlego!
      • miska83 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 14:46
        aha wszystko zalezy od nastawienia!!psychika naprawde moze bardzo
        duzo zdzialac:)tylko trzeba chciec pozytywnie myslec:)
        trzymam kciuki bys poczula sie lepiej psychicznie
        • nutrisse Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 15:36
          JulkaCebulka gratuluję narodzin dzidzi! :)

          Jestem 3 tyg. po porodzie (z naznaczeniem) i powiem szczerze, że w
          ogóle nie czuję, że rodziłam! Naprawdę, zdejmą Ci szwy, wszystko się
          wygoi i będzie jak przed ciążą :)

          Pozdrowienia dla Ciebie i maleństwa
    • kropkaa Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 16:05
      Szkoda, że tak łądnie szło i w ostatnim momencie ktoś sp... cały
      wysiłek Twój i położnej:(
      Wbrew głosom poprzedniczek rozumiem Twoje rozgoryczenie i
      współczuję - wcale nie gadasz farmazonów i nie uważam, być się
      niepotrzebnie nakręcała - miałaś prawo do porodu z ochroną krocza i
      nic nie usprawiedliwia zachowania tej okropnej baby, która przyszła
      na poranną zmianę! Dziewczyny, nie każdy chce być pocięty, bo tak
      się robi (w imię czego???) i pisanie, żeby się nie marwić i nie
      przejmować, wbrew dobym intencjom, nie działa cudotwórczo.
      Choć jedno jest prawdą - jakoś życia seksualnego nie musi być
      katastrofą.
      Gratuluję ślicznej, zdrowej dzidzi i życzę jej szczęśliwego życia!
      • mloda0242 kropkaa... 27.07.10, 16:34
        > nie uważam, być się niepotrzebnie nakręcała

        lepiej nie pozwolić sobie maksymalnie szybko dojść do sprawności pozytywnym
        nastawieniem i czystą radością z dziecka rozpamiętując krzywdę nacięcia?

        czasu julka nie cofnie, może siedzieć i płakać nad rozlanym mlekiem pielęgnując
        w sobie zadrę albo podnieść głowę i cieszyć się z macierzyństwa...
        • ognista998 Re: kropkaa... 27.07.10, 16:51
          mnie też nikt nie pytał o zgodę. ale najważnejsze było dla mnie dobro dziecka,
          więc przecierpiałam to nacięcie. ćwicz Kegla, to pomoże na krocze, ale na
          czynnik psychologiczny nie ma rad, więc podpisuję się pod mloda0242
          • miska83 Re: kropkaa... 27.07.10, 20:58
            zeby bylo jasne...ja nie uwazam ze to co sie stalo to NIC.na bank bym
            sie wkurzyla-malo powiedziane ze calutki wasz wysilek poszedl na
            marne ale...tak jak pisze mloda...moze siedziec i plakac i sie
            dolowac co sieodbije na maluszku tez bo na tym etapie maluch bardzo
            mocno odczuwa nastroje mmay ale sie wezmie i zapomni jak najszybciej
            by moc cieszyc sie macierzynstwem i dlatego mysle dziewczyny pisaly
            ze tez to przeszly i da sie z tym zyc-wcale niczym sie to nie rozni
            niz to co byly przed!
            kochana naprawde zapomnij o tym jak najszybciej bo inaczej nie
            bedziesz mogla sobie z tym poradzic a jak jeszcze maluch bedzie miec
            kolki,bedziesz spac po 4 godz na dobe i te 4 godz bede przerywane po
            15 min to czeka cie baby blus albo depresja...przeszlam wiem ze nie
            warto tracic czasu na takie rzeczy.trzeba sie cieszyc maluche a o
            reszcie zapomniec:)
            pozdrawiam!
      • asia-fb Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 28.07.10, 00:14
        wyjęłaś mi to z ust/ klawiatury... :)
    • kalamara Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 18:44
      Sama mialam ciecie i to nie male bo 3-ego stopnia i prawde mowiac
      wolalam zeby zrobil to profesjonalista niz zebym sama popekala na
      wszystkie strony swiata! Krocze wygoilo mi sie juz po uplywie
      tygodnia. Nic sie nie zmienilo od tamtej pory, moze mam tam jakas
      blizne ale nie jestem aktorka porno, wiec nawet jezeli to to olewam.
    • hydrazine Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.07.10, 19:22
      Julka, ja Cię rozumiem. Nie ma usprawiedliwienia dla takich praktyk. Ja też zostałam nacięta, tylko, że byłam o wszystkim informowana i pytana o zgodę. Też od początku mówiłam, że nie chcę nacięcia, też zapewniano mnie, że zrobimy wszystko, żeby go uniknąć. Szło świetnie, ale końcówka porodu zaczęła wymykać mi się spod kontroli - traciłam siły i świadomość jakby też. Położna parę razy mówiła mi, że "chyba nie damy rady". W końcu się poddałam. Pozwoliłam na to. Nie mogłam uwierzyć w to, że słyszę siebie, jak mówię "nie mam już siły, zgadzam się na to nacięcie". Ale zrobiłam to. Do dziś nie wiem czy to naprawdę było potrzebne. Fakt, moje dziecko rodziło się z rączką przytuloną do twarzy, a ja czułam, że odpływam, kompletnie tracę siły. Ale ciągle się zastanawiam. I nie potrafię się z tym do końca pogodzić nawet mimo tego, że nacięcie zagoiło się szybko i bez śladu, a życie seksualne mam tak samo udane, jak przed porodem. Ślad w głowie pozostał i tyle.

      PS A argumenty typu "przecierpiałam nacięcie, bo dobro dziecka było dla mnie ważniejsze" jak któraś tu napisała, są wg mnie nie na miejscu - sugerowanie, że kobieta, która nie zgadza się na cięcie nie myśli o dobru dziecka to kompletny idiotyzm.
      • mloda0242 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 28.07.10, 12:27
        > PS A argumenty typu "przecierpiałam nacięcie, bo dobro dziecka było dla mnie
        ważniejsze" jak któraś tu napisała, są wg mnie nie na miejscu > - sugerowanie, że k
        > obieta, która nie zgadza się na cięcie nie myśli o dobru dziecka to kompletny i
        > diotyzm.

        nie chodzi o sugerowanie niczego tylko o to, że rozpamiętując traumę nacięcia
        kobieta w niczym sobie nie pomaga a wprost przeciwnie: utrudnia i wydłuża
        rekonwalescencję po porodzie, fizyczną, a bardziej nawet - psychiczną;

        jaki cel ma rozpamiętywanie nacięcia? ja widzę jeden - pielęgnowanie zadry,
        bólu, poczucia żalu, "zdrady" położnej... po co?
        • hydrazine Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 28.07.10, 13:34
          Mloda, nie o to mi chodziło, patrz na dokładny cytat: mnie też nikt nie pytał o zgodę. ale najważnejsze było dla mnie dobro dziecka,
          więc przecierpiałam to nacięcie.
          . Tu jest wyraźnie powiedziane, że cięcie robi się dla dobra dziecka i matka dlatego ma się z tym pogodzić.

          A Ty piszesz o czym innym - o powrocie do siebie po tym wydarzeniu, niezależnie od jego przyczyny. Częściowo się zgadzam z Tobą, wiadomo, że rozpamiętywanie do końca życia nic nie da. Ale kobiety są różne, więc dajmy sobie prawo do tej, nazwijmy to, "żałoby". Sama jestem na etapie radzenia sobie z tym i powiem Ci, że też nie jest mi łatwo, chociaż doskonale rozumiem, że nie mogę wiecznie się umartwiać.

          I jeszcze jedno - przyznasz, że łatwiej byłoby kobietom pogodzić się z koniecznością nacięcia, gdyby wykonywano je w Polsce rzeczywiście wtedy, kiedy sytuacja tego wymaga? W tej chwili znakomita większość przypadków to niestety rutyna i widzimisię personelu, a to raczej nie pomaga w powrocie do dobrego samopoczucia, nie sądzisz?
          • mloda0242 hydrazine 28.07.10, 16:03
            ok, napisałaś "argumenty typu..." więc faktycznie uogólniłam sądząc że nie
            odpowiadasz konkretnej osobie - przepraszam;

            co do rutyny w nacinaniu... wiesz, ja wyznaję trochę niepopularny pogląd w tej
            kwestii: uznaję, że obie strony są tu właściwie równie winne; personel, bo być
            może często tnie jak leci - tak, ale prawdą też jest, że poziom histerii
            okołoporodowej u ciężarnych wzrósł do tego stopnia, że naprawdę trudno to
            ogarnąć i dojść, kiedy to nacięcie było naprawdę konieczne;

            skoro taki jest poziom (nie)zaufania do położnych to może lepiej rodzić w domu?
            albo za granicą, gdzie liczba nacięć jest podobno dużo mniejsza? iść na
            porodówkę ze świętym przekonaniem, że na pewno nacięcie wykonane zostanie
            rutynowo... heh;

            jedno jest pewne: odrobinę większe zaufanie do położnych i odrobinę mniej
            przekonania, że każda położna czeka tylko żeby ciachnąć krocze; jestem zdania że
            zawsze można się porozumieć i osiągnąć kompromis - pod warunkiem, że obu stronom
            na tym zależy...
            • betty842 mloda,nic dodać nic ująć n/t 29.07.10, 09:50
            • kropkaa Re: hydrazine 29.07.10, 22:05
              mloda0242 napisała:
              > skoro taki jest poziom (nie)zaufania do położnych to może lepiej
              rodzić w domu?

              A w domu to z kim niby rodzisz jak nie z położną?


              > jedno jest pewne: odrobinę większe zaufanie do położnych i
              odrobinę mniej przekonania, że każda położna czeka tylko żeby
              ciachnąć krocze; jestem zdania że zawsze można się porozumieć i
              osiągnąć kompromis - pod warunkiem, że obu stronom na tym zależy...

              Problem w tym, że zwykle na dobrym porodzie zależy tylko jednej
              stronie, drugiej zaś, na tym, by w spokoju wypić kawę i obejrzeć
              2876. odcinek "Mody na sukces"...
              Nie wiem czemu tak się składa, ale bezwzględna większość historii
              porodów szpitalnych (także z tych najsłynniejszych szpitali) to
              właśnie nacięcia, dolagran, cc, wydzieranie się na rodzącą, po
              porodzie zaś "pomoc" sprowadzająca się do podania dziecku butelki z
              mm lub glukozą - oczywiście bez wiedzy/zgody matki.
              • vanilia_cz Re: hydrazine 29.07.10, 23:10
                naciecie to zadno okaleczenie!! ja nie mam nawet sladu!! nic nie zmienilo w
                zyciu seksualnym, kochalismy sie nawet 2 tygodnie po porodzie i nic mi nie
                przeszkadzalo, a porod zakonczyl sie szybciutko. juz raz pisalam i jeszcze raz
                to napisze, tym razem tez chce naciecia, nie chce peknac od gory do samego dolu:)
                • kropkaa Re: hydrazine 29.07.10, 23:55
                  Vanila, tak samo jak Ty chcesz nacięcia, tak samo ktoś może sobie
                  nie życzyć! A bez nacięcia można W OGÓLE nie pęknąć albo pęknąć może
                  tylko śluzówka i mieć szycie na 1-2 szwy. Jest to jednak
                  nieporównywalne z nacięciem, które z zasady jest II st.
                  • betty842 Re: hydrazine 30.07.10, 10:17
                    kropkaa napisała:
                    A bez nacięcia można W OGÓLE nie pęknąć albo pęknąć może
                    > tylko śluzówka i mieć szycie na 1-2 szwy.

                    Albo można pęknąć aż po sam odbyt,albo łącznie z odbytem.O tym
                    zapomniałaś??? Czy może wierzysz w bajki,że takie rzeczy się nie
                    zdarzają? Moja znajoma i moja najbliższa przyjaciółka pękły łącznie
                    z odbytem. Ta pierwsza po prostu zażyczyła sobie że NIE CHCE być
                    nacinana a ta druga oddała się w ręce położnej i niestety wyszło tak
                    jak wyszło:-(.Podkreślam,że nie jestem zwolenniczką
                    nacinania.Wystarczy poprosić położną o ochronę krocza i oddac sie w
                    jej ręce.Nie wszystkie położne są potworami czyhającymi tylko na to
                    żeby naciąć rodzącą.W szpitalu gdzie rodziłam wierzę że położne są w
                    porządku.
                • boo-boo Ooooo........ 30.07.10, 12:41
                  Ja nie miałam nacięcia, dzieciak duży, a jakoś nie pękłam od samej góry do
                  dołu-minimalnie-można by nawet do otarcia zaliczyć.
                  • mloda0242 Re: Ooooo........ 30.07.10, 17:47
                    no i wspaniale, naprawdę szczerze Ci gratuluję, my jednak staramy się pogadać w
                    nieco szerszej perspektywie niż ja-moje; chodzi o tendencję w podejściu do
                    nacinania...
                • katarzynaoles Re: hydrazine 30.07.10, 18:59
                  Proszę pamiętać jednak o tym, że nie wszyscy mają takie szczęście -
                  u bardzo wielu kobiet nacięcie pozostawia mniejsze lub większe
                  ślady. Chciałabym też podkreślić, że opierając się na badaniach
                  naukowych można stwierdzić, że pęknięcie krocza III i IV stopnia
                  jest częściej powikłaniem nacięcia niż ochrony krocza. To, że w
                  Polsce można odnieść inne wrażenie wynika min. z tego, że większość
                  położnych i lekarzy ma długoletnie doświadczenie w nacinaniu i
                  szyciu krocza a bardzo niewielkie w naturalnym postępowaniu podczas
                  całego porodu, a właśnie wtedy ochrona krocza daje najlepsze
                  rezultaty, bo urodzenie się dziecka jest zwieńczeniem pewnego
                  procesu. No i jest jeszcze coś - na pewno nikt nie będzie w
                  dzisiejszych polskich realiach na siłę chronił Pani krocza jeśli nie
                  będzie Pani tego chciała, nawet jeśli będzie brak uzasadnienia
                  położniczego do nacięcia. Ale w drugą stronę to już tak nie działa...
              • mloda0242 kropkaa... 30.07.10, 17:45
                > Problem w tym, że zwykle na dobrym porodzie zależy tylko jednej
                > stronie, drugiej zaś, na tym, by w spokoju wypić kawę i obejrzeć
                > 2876. odcinek "Mody na sukces"...

                właśnie o to mi chodziło kiedy pisałam o pozytywnym nastawieniu, większym
                zaufaniu i histerii...
                • kropkaa Re: kropkaa... 01.08.10, 01:09
                  > właśnie o to mi chodziło kiedy pisałam o pozytywnym nastawieniu,
                  większymzaufaniu i histerii...

                  Ale to nie do mnie;) - ja na tyle zaufałam położnej, że była jedyną
                  osobą z wykształceniem medycznym przy moich porodach, w dodatku bez
                  zaplecza szpitalnego, bo towarzyszyła mi w domu:) Nie można chyba
                  mieć większego zaufania i bardziej pozytywnego nastawienia:)
                  A histerii dostaję, a i owszem, zwykle jak słyszę, jak urządzono
                  koleżanki w szpitalu:(
                  • mloda0242 Re: kropkaa... 01.08.10, 11:03
                    chodziło mi o to, że kąśliwa ironia w Twoich słowach jest zbędna - do Ciebie to
                    napisałam; albo staramy się pogadać merytorycznie i na poziomie albo wymieniamy
                    się złośliwościami - ja wybieram to pierwsze;
    • ochra Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 28.07.10, 20:09
      Ja nie rozumiem tej całej histerii o ochronę krocza. Ja sama
      prosiłam o nacięcie żeby szybciej urodzić, pobolało, zagoiło się i
      zapomniałam, co tu przeżywać?
      • boo-boo Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 29.07.10, 11:14
        "Ja sama prosiłam o nacięcie żeby szybciej urodzić, pobolało, zagoiło się i
        zapomniałam, co tu przeżywać? "

        Jasne- nie ma to jak poprosić o okaleczenie własnego ciała.


        Urodziłam pierwsze dziecko-4100 bez nacięcia-lekko pękłam-nie bolało-widzisz
        różnicę?

        "Zalecenie WHO

        Światowa Organizacja Zdrowia podkreśla, że traktowanie nacięcia krocza jako
        standardowej procedury jest nadużyciem. Dlatego też WHO wzywa lekarzy i położne,
        aby uciekać się do epizjotomii wtedy, gdy jest naprawdę konieczna. Zwraca uwagę,
        że naturalne pęknięcia leżą w ramach fizjologii, a więc są czymś naturalnym, i o
        wiele szybciej potrafią się zagoić.

        Klasyfikacja obrażeń krocza w czasie porodu

        I stopnia

        * pęknięcie pochwy i skóry krocza bez naruszenia mięśni dna miednicy

        II stopnia

        * pęknięcie mięśni: dna miednicy, krocza i pochwy, co odpowiada nacięciu

        III stopnia

        * obejmujące także zwieracz zewnętrzny odbytu

        IV stopnia

        * obejmujące także błonę śluzową odbytnicy



        Powyższa klasyfikacja pokazuje, iż naturalne pęknięcia odpowiadają obrażeniom I
        stopnia, natomiast nacięcie obrażeniom stopnia II. Wnioski nasuwają się same.
        WHO uznała, że epizjotomia może być zasadna u około 20% rodzących. Do tych
        przypadków należą:

        * zagrożenie dla płodu
        * poród przedwczesny
        * ułożenie pośladkowe
        * ciąża mnoga
        * użycie kleszczy lub próżnociągu położniczego
        * anatomiczna budowa krocza
        * zagrażające pęknięcie III i IV stopnia"

        W Pl nacina się 90%, a nie 20 %.
        • ochra Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 29.07.10, 17:04
          > Urodziłam pierwsze dziecko-4100 bez nacięcia-lekko pękłam-nie
          bolało-widzisz
          > różnicę

          Widzę, jesteś stworzona do rodzenia dzieci, gratulacje!

          > Jasne- nie ma to jak poprosić o okaleczenie własnego ciała

          Według Ciebie powinnam się czuć okaleczona, a ja się nie czuję i co
          ja zrobię ??

          Położna chciała chronić krocze ale wtedy parcie trwałoby dłużej, a
          mnie akurat parcie najbardziej bolało, więc zależało mi żeby to jak
          najszybciej skończyć. Samo nacięcie nie bolało, a szycie w
          znieczuleniu, to był komfort w porównaniu z mękami piekielnymi jakie
          przechodziłam chwilę wcześniej.







          Połozna
          • miska83 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 29.07.10, 17:12
            dokladnie!
            ostatnio ciagle mam wrazenie ze dziewczyny ktore mialy naciecie i
            ktore nie biora tego za cos strasznego sa "tepione".taka nagonaka
            sie zrobila na ta ochre krocza ze teraz jak ktora da sie naciac to
            jest odbierana jak jakas nienormalna bo nie walczyla do straty
            przytomnosci by jej nie nacieli...
    • katarzynaoles Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 30.07.10, 18:47
      Gratuluję urodzenia zdrowego dziecka - to przede wszystkim. Rozumiem
      jednak Pani rozgoryczenie w kwestii nacięcia, bo tu nie chodzi tylko
      o to, czy je zrobiono czy nie, ale przede wszystkim o to, że poczuła
      się Pani zmanipulowana, że nie miała Pani poczucia kontroli nad
      przebiegiem wypadków, że musiała się Pani skonfrontować z nagłą
      zmianą okoliczności (przyjście oddziałowej)i tym, że pogwałcono Pani
      integralność dokonując zabiegu bez Pani zgody. Mniejsze znaczenie ma
      rana krocza, większe zadra emocjonalna, prawda? Rozumiem, że może to
      być dla Pani problem i jestem daleka od bagatelizowania tego, co się
      stało. Dziecko nie jest nagrodą za to, że matka podporządkowuje się
      czyimś wymaganiom - to dwie odrębne sprawy. Nie można też stawiać
      znaku równości pomiędzy między sukcesem medycznym i poczuciem
      satysfakcji z porodu. I moim zdaniem jest jak najbardziej normalne,
      że chciałaby Pani mieć i jedno i drugie, tym bardziej, że pracowała
      Pani na to podczas ciąży. Proszę jednak dać sobie czas na opadnięcie
      emocji, potem będzie Pani mogła spojrzeć na wszystko z większego
      dystansu. Życzę, żeby udało się Pani nie tylko powrócić do udanego
      seksu (a będzie tak prawie na pewno) ale także tego, żeby to
      doświadczenie nie rzutowało na Pani macierzyństwo. Pozdrawiam
      serdecznie :)
      • sonique Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 01.08.10, 11:42
        I tyle daja w wiekszosci przypadkow akcje rodzic po ludzku. Czytamy,
        jak powinien wygladac dobry porod, a potem idziemy do szpitala i te
        wiedze mozemy sobie gdzies wlozyc. Bo wyklocac o swoje nikt podczas
        porodu sie nie bedzie. A potem pozostaje wlasnie frustracja.
        Bo piekna teoria jedno, a praktyka swoje. Coz z tego, ze wiem, jaka
        najlepsza pozycja do porodu, jak potem kaza sie klasc i przec na
        lezaco, coz z tego, ze porod dobrze postepuje, jak i tak w
        wiekszosci przypadkow rutynowo podadza oskytocyne. A na jakikolwiek
        znak protestu w szpitalu dziala jedno zdanie - ryzykuje pani
        zdrowiem/zyciem dziecka.
        Naprawde szczesliwe nieuswiadomione, bo nie wiedzac jak byc powinno,
        nie beda zawiedzione tym, jak bylo.
        • katarzynaoles Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 03.08.10, 16:27
          Nie mogę się z Panią zgodzić. Gdyby kobiety nie wiedziały czego mogą
          chcieć to większość z nich nie znalazłaby odwagi, żeby się domagać
          zmian. Wbrew temu, co Pani pisze w ostanich kilkunastu latach na
          salach porodowych zmieniło się bardzo wiele. Jeszcze nie tak dawno
          nie do pomyślenia była obecność bliskiej osoby przy porodzie, picie
          czegokolwiek,o jedzeniu nie wspominając, czy rodzenie poza łożkiem
          porodowym. Wszyscy zainteresowani chcieliby, żeby zmainy następowały
          szybciej, ale chyba nie bardzo da się przyspieszyć ten proces.
          Pozdrawiam serdecznie :)
    • blue_romka Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 01.08.10, 16:02
      Rozumiem, że postąpiono wbrew Twojej woli, zgadzam się w zupełności,
      że tak być nie powinno. Rozumiem, że teraz boli, że obawiasz się o
      swoje życie seksualne. Ale na miłość boską, nie dramatyzuj! Gorsze
      rzeczy mogą człowieka w życiu spotkać, gorsze rany, operacje, dużo
      gorsze przeżycia psychiczne! Wynika z Twojego postu, że masz niską
      tolerancję bólu i zakusy na konformizm, o czym świadczy choćby to
      Twoje retoryczne pytania, czy natura nie mogła tego urządzić
      inaczej. Skoro tak- może nie trzeba się było decydować na dziecko?
      Przecież jako duża dziewczynka wiedziałaś, że poród to nie
      najprzyjemniejszy moment życia, a i cięcie krocza należało przecież
      brać pod uwagę (w Polsce to wciąż standard mimo naszych pobożnych
      życzeń), zamiast teraz użalać się nad sobą.
      • ark-am Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 03.08.10, 12:16
        blue_romka napisała:
        na miłość boską, nie dramatyzuj! Gorsze
        > rzeczy mogą człowieka w życiu spotkać, gorsze rany, operacje, dużo
        > gorsze przeżycia psychiczne! Wynika z Twojego postu, że masz niską
        > tolerancję bólu i zakusy na konformizm, o czym świadczy choćby to
        > Twoje retoryczne pytania, czy natura nie mogła tego urządzić
        > inaczej. Skoro tak- może nie trzeba się było decydować na dziecko?


        A cóż to za teksty?! Weż się kobieto opanuj, bo cie jakaś zółć zalewa. To jest forum "dobry poród" i poród Julki mógł taki być. O takim czytała na tym forum i ma chyba prawo napisać jak jest rozgoryczona. I wszystkie (łącznie z p. Katarzyną) to rozumiemy. To forum nie dotyczy "gorszych rzeczy, ran i gorszych przeżyć" tylko porodu właśnie i ona o porodzie pisze, więc o co ci chodzi, że tak umoralniasz i mądralujesz?
        Przy okazji... sprawdz w słowniku co znaczy konformizm, bo chyba ci sie coś po...myliło.
        • blue_romka Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 03.08.10, 18:38
          > A cóż to za teksty?! Weż się kobieto opanuj, bo cie jakaś zółć
          zalewa. To jest
          > forum "dobry poród" i poród Julki mógł taki być. O takim czytała
          na tym forum i
          > ma chyba prawo napisać jak jest rozgoryczona. I wszystkie (łącznie
          z p. Katarz
          > yną) to rozumiemy. To forum nie dotyczy "gorszych rzeczy, ran i
          gorszych przeży
          > ć" tylko porodu właśnie i ona o porodzie pisze, więc o co ci
          chodzi, że tak umo
          > ralniasz i mądralujesz?
          > Przy okazji... sprawdz w słowniku co znaczy konformizm, bo chyba
          ci sie coś po.
          > ..myliło.

          Ja też rozumiem rozgoryczenie autorki, co wyraziłam w pierwszym
          zdaniu. Każda z nas ma prawo do dobrego porodu. Ale od pobożnych
          życzeń do realizacji jest daleka droga, choćbyś zaklinała
          rzeczywistość i udawała, że jest inaczej. I rozczulanie się nad
          sobą, dramatyzowanie i czynienie z nacięcia krocza największej
          życiowej tragedii do niczego pozytywnego nie prowadzi.

          A słowa "konformizm" użyłam świadomie i zgodnie z jego znaczeniem.
          Za to w słowniku, do którego mnie odsyłasz nie ma
          czasownika "mądralujesz", którym się posłużyłaś. Więc może naukę
          języka ojczystego zacznij od siebie?
          Bez odbioru.
    • anik801 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 01.08.10, 18:05
      Ja też byłam nacięta.Przy pierwszy porodzie(prawie 7lat temu)
      potraktowano to jako rutynowe.Przy drugim porodzie(3,5mies.temu)
      podczas porodu,który trwał aż 15min.;)położna powiedziała,że jeśli
      uda mi się urodzić bez nacięcia to ok.No,ale niestety główka się
      cofała,co wyparłam.Przyszedł lekarz i stwierdził,że jeśli zaraz nie
      urodzę to vacum.Byłam zadziwiona,bo gdy wchodziłam na łóżko porodowe
      rozwarcie było na 10,skurcze ładne i wszystko szło
      błyskawicznie.Gdyby nie jakieś zwężenie(tłumaczyli mi potem,ale nie
      pamiętam dokładnie o co chodzi)urodziłabym w 2 skurczach i bez
      nacięcia.Zarówno ja jak i położna chciałyśmy szybko zakończyć
      poród,bo lekarz jakby znów przyszedł to sięgnąłby po vacum(co dla
      mnie jest czymś czego za wszelką cenę chciałam uniknąć).Dlatego
      zostałam nacięta i parłam z całych sił nawet bez skurczu.No i udało
      się.Co prawda nie wiem-czy nacięcie było źle wykonane,czy nie tak
      mnie potem zszyto,że cierpiałam niesamowicie.Nie trzymałam moczu,nie
      mogłam się poruszać,no straszne to potem wszystko było!Po pierwszym
      porodzie i nacięciu od razu siedziałam i czułam się rewelacyjnie,no
      a teraz to nawet nie wiem do czego ten okropny ból porównać-
      cierpiałam 3tyg.A dziś oczywiście jest już wszystko ok.Natomiast
      zaraz po porodzie(jakiś tydzień po)stwierdziłam,że więcej dzieci nie
      chcę.A dziś już myślę inaczej-za kilka lat może się jeszcze skuszę;)
      • karla.81 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 03.08.10, 10:43
        Gdy ja rodziłam pierwszego synka a było to 10 lat temu, nacinano pierworódki rutynowo.Byłam strasznie rozcięta bo faza parcia szła opornie i na dodatek źle mnie lekarz zeszył.Połóg to był koszmar a później osiem lat cierpiałam z powodu złego szycia; ból po stosunku, podczas oddawania moczu itp. Zarzekałam się że więcej dzieci mieć nie będę:) Aż któregoś pięknego dnia dowiedziałam się że będę miała dziecko.Pomimo wszystkiego co przeszłam,ucieszyłam się:) Była to również "okazja" do poprawienia źle zeszytego krocza.I tak się stało.Poród był błyskawiczny.Położna mówiła,że nie trzeba nacinać ale ja sama CHCIAŁAM! Byłam umówiona z moją panią doktór,że przy porodzie siłami natury poprawi mi to szycie.Nacinania nie czułam w ogóle, to były sekundy i synek był na świecie.Pani doktór zeszyła mnie super:) teraz mam komfort psychiczny i fizyczny.
        Postanowiłam,że chcę mieć jeszcze jedno dziecko:) Jestem teraz w 27 tygodniu ciąży, bardzo źle ją znoszę ale jestem pozytywnie nastawiona na poród i w razie potrzeby na cięcie. Wiele razy padły te słowa "zdrowie dziecko jest najważniejsze", "jego dobro jest najważniejsze" Zgadzam się z tym w 100% i wszystkim mamom które zostały nacięte życzę szybkiego gojenia się krocza:)
    • ewa-krystyna Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 26.08.10, 08:23
      gratuluje coreczki!

      do sali weszła
      > przełożona (nowa zmiana) -spojrzała na przebieg porodu i bez najmniejszych
      > skrupułów i bez pytania o zgodę mnie nacięła!


      jakim prawem ona to zrobila? wedlug mnie powinnas napisac pismo do przelozonej
      tej przelozonej z prosba o wytlumaczenie zaistnialej sytuacji zaznaczajac,ze owa
      osoba nie miala zupelnie pojecia ( poza tym,ze odbywa sie porod i jest to jego
      koncowka) co sie dzieje. Postapila wedlug wlasnego widzi mi sie bez
      przedstawienia sie,pytania o zgode na wykonany zabieg; nieuszanowanie wspolpracy
      rodzacej z opiekujaca sie nia polozna w momencie kiedy nie bylo wskazan do
      natychmiastowego dzialania z powodu jakichs nieoczekiwanych komplikacji,ktore
      bylyby zagrozeniem zycia.
      Masz prawo czuc sie jak sie czujesz i to rozpamietywac - pogwalcono twoje prawa
      i dziecko nie jest absolutnie w tym momencie zadnym pocieszeniem,bo wedlug mnie
      to dwie rozne sprawy :)
      Mam nadzieje,ze starczy ci odwagi na zakonczenie tej sprawy oficjalnie z
      zadaniem odszkodowania.... nastepnym razem owa przelozona zastanowi sie chilke
      zanim okaleczy kolejna rodzaca.....
      • betty842 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 26.08.10, 19:53
        ewa-krystyna napisała:
        > Mam nadzieje,ze starczy ci odwagi na zakonczenie tej sprawy
        oficjalnie z
        > zadaniem odszkodowania....

        Łooo matko...
        • gleana Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.08.10, 15:40
          betty842 napisała:



          > Łooo matko.

          Niektórym z nas zależy na poszanowaniu naszego ciała, poród nie musi oznaczać
          okaleczenia. A nacięcie krocza to okaleczenie. Autorka wątku ma prawo czuć się
          tak jak to opisała. A mówienie żeby się nie przejmowała uważam za grubiaństwo i
          brak taktu.
        • ewa-krystyna Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 27.08.10, 23:24
          betty842 napisała:

          > ewa-krystyna napisała:
          > > Mam nadzieje,ze starczy ci odwagi na zakonczenie tej sprawy
          > oficjalnie z
          > > zadaniem odszkodowania....
          >
          > Łooo matko...





          czy wedlug ciebie powinna kupic im kosz z kwiatami i dac bombonierke?


          w twoim poscie nieco wyzej piszesz,ze twoje kolezanki popekaly az po odbyt
          -wybacz ale bardzo to ciekawe :) mieszkam w kraju,gdzie nie wykonuje sie
          epizjotomii i jakos kobiety tutaj nie pekaja az po sam odbyt a najczesciej maja
          lekkie pekniecia,na ktore czasami potrzebuja 2-3 szwow :)

          jesli lekarz / pielegniarka nie potrafi uszanowac pacjenta to moze powinien
          pomyslec nad zmiana kariery :)
          • mikaelka Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 01.09.10, 10:36
            zazdroszczę każdej kobiecie która miała choćby 6 szwów, mnie lekarz
            szył 1,5 h, a jak po godzinie spytałam czy długo jeszcze to
            stwierdził że jeszcze trochę, a na pytanie ile założył szwów
            stwierdził że nawet nie liczył, gdyby mnie wcześniej rozcieli może
            by to tak nie wyglądało a tak popękałam na wszystkie strony świata,
            i jeżeli dziwi cię pęknięcie odbytu to dziwie się że się wogóle
            udzielasz na tym forum jestem wdzieczna lekarzowi że mnie dobrze
            poszył a biedny się namęczył. Nie powiem że nie jestem za
            chronieniem krocza ale niektórzy poprostu nie mają predyspozycji do
            tego by je ochronić. Ja wiem tyle że przez miesiąc nie mogłam
            siedzieć a rane zapewne ciętą czuję do tej pory przy zmianach pogody
            lub po intensywnym zbliżeniu. Zgadzam się jednak z założycielką
            tematu gdyż u niej wszystko szło po dobrej myśli a jakaś za
            przeproszeniem krowa spaprała robotę wiem jak każdy że rana się
            zagoi ale nigdy nie blizna psychiczna ja teraz jestem w ciąży mimo
            niemiłych wspomnień i bardzo się boję drugiego porodu myślałam nawet
            o cesarce ale myślę że muszę spróbowac może nie będzie tak źle a jak
            będzie coś nie tak to mam nadzieje że w porę się zorientują i zrobią
            to co trzeba.
            • ewa-krystyna Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 02.09.10, 04:41
              Mikaelka,
              nie,nie dziwi mnie popekanie po odbyt,ale jest to na prawde zadkie i pewnie w
              twoim przypadku powinnas miec epizjotomie... po prostu z wypowiedzi betty
              zrozumialam,ze wszystkie porody bez epizjotomii koncza sie popekaniem po odbyt
              :) co jest nie prawda... nie mieszkam w Polsce od wielu wielu lat i znam tylko
              jeden przypadek wsrod moich znajomych gdzie dziewczyna miala bardzo ciezki
              porod,ale ona rodzila ponad 4 kilogramowego dlugiego malca z proznociagiem i w
              koncu kleszczami, jednak jej porod jest WYJATKIEM wsrod wielu moich blizszych i
              dalszych znajomych ... i wiele z nich rodzilo w domu z polozna :) bez zadnych
              nacinan krocza :)
    • kalamara Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 28.08.10, 12:46
      Rodzilam w uk.Pierwsze ciecie z musu z powodu proznociagu, drugi raz
      na wlasna prosbe.Polozna oszczedzala moje krocze niepotrzebnie bo po
      nacieciu moj bobas blyskawicznie ,,wyskoczyl''.Okazalo sie, ze
      poprzednia blizna zgrubiala mi i dziecko nie moglo jej rozciagnac.
    • kepucha Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 01.09.10, 21:37
      A ja cięta nie byłam, więc nie zawsze rutyna personelu górą. Nie było w ogóle o
      tym mowy, czy chcę, czy nie. Dopiero po urodzeniu Małej-ślicznej :-) położna
      poinfomowała mnie, że nie cieła. Tak, czy inaczej szwy konieczne były, co jest
      oczywiste, bo jak nie natną to sama "pękniesz" (wrrrrr :-/).
      Dla informacji- rodziłam w Toruniu. Poród - super sprawa, personel pierwsza
      klasa. Wiele jednak do życzenia pozostawia opieka na poporodowym. Po dwudniowym
      pobycie w szpitalu nabawiłam się traumy na dobrych kilka tygodni (opieka nad
      maleństwem jest jednak na tyle absorbująca, że przestałam już o tym myśleć).
      • settimana Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 02.09.10, 06:18
        hmm ale dlaczego oczywiste ze pekniesz? ja nie bylam nacieta i nie
        peklam i szyc nie trzeba bylo.. wlanie dlatego na porodowkach tej
        rutyny nalezaloby sie pozbyc.. rozumiem julkecebulke w 100% - czulabym
        sie pewnie tak samo na jej miejscu:(
        • lisia312 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 02.09.10, 14:43
          weźcie pod uwagę, że każdy ma inną rozciągliwość skóry i mięśni. Przy pierwszym
          porodzie (dziecko 3 kg) nacięli mnie, bo pękła mi szyjka macicy. Przy drugim
          porodzie ( dziecko 4 kg) pękła mi tylko śluzówka.
          • emine2302 Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 04.09.10, 04:01
            dokladnie kazde cialo reaguje inaczej ja dopiero bede rodzila ale bylam przy
            porodzie mojej siostry i gdyby nie ja tez by ja nacieli bez potrzeby i pytania
            wiedzialam ze ona tego nie chce wiec w momencie gdy zobaczylam ze polozna wziela
            nozyczki zapytalam czy to naprawde konieczne i ze uzgdnialysmy ze natniemy
            naprawde w ekstremalnej sytuacji nie odpowiedziala mi ale odlozyla nozyczki
            wydaje mi sie ze niektore polozne robia to automatycznie moja siostra miewa sie
            dobrze nie zostala nacieta i tez nie pekla urodzila w 25 min po przyjezdzie do
            szpitala i moze sama nie jestem jeszcze matka (za 2 tyg bede rodzic) ale
            wydawalo mi sie ze skoro wszytsko tak szybko i gladko idzie nie ma potrzeby
            nacinania a rutyna i przyzwyczajenie powoduja ze przynajmniej 40 % z 90%
            nacietych wogole tego nie potrzebowalo ja bede starala sie bronic przed
            nacinaniem naszczescie mieszkam w kraju w ktorym nic nie robia wbrew woli pacjenta
            • milenazagi Urodziłam, zostałam 'naznaczona'.Moja psychika tez 08.09.10, 21:57
              :((( Przykre co przezyla autorka watku. Rozumiem Jej uczucia :( Tez nie chcialam byc nacinana... Wszystko szlo dobrze. Niestety pan doktor byl straaasznie zmeczony jak do mnie przyszedl (ja myslalam, ze jest pijany :/ Tak wygladal :/) i po 5 minutach zadecydowal, ze zrobi cc :O Myslalam, ze z lozka spadne! Ledwo siedzial a otwierac mnie chcial!! No i zaczelam przec bez skurczy i zazadalam innego lekarza i powiedzialam, ze nie zgadzam sie na cc i nic mnie nie obchodzi! Przyszedl inny lekarz, niestety tylko na chwile, ale ze zdziwieniem popatrzyl na "zmeczonego" kolege i powiedzial, ze wszystko jest ok i glowka juz idzie.. Mialam dwa skurcze i zobaczylam glowke :) Kolejny skurcz... i nagle okropny bol :/ Polozna mnie naciela... Tak wiezgnelam, ze prawie ja kopnelam... Potem patrze... a ta przecina pepowine... No ale maly jeszcze cialkiem w srodku... i w tym momencie pan doktor sie obudzil (zasnal na moim kolanie :/ ) i z lokciami na moj brzuch, zeby wypchnac dzidzie na swiat :/ Nie spodziewalam sie czegos takiego :/ Zamarlam ze zdziwienia. Nastepny skurcz, parcie i dzidzia wyskoczyla. Niestety bez odruchow, oddechu :(((( W czasie, kiedy czyscili dzidzie polozna probowala wyciagnac lozysko. Pod lozkiem byla taka metalowa rura. Zaparla sie o nia noga i ciaaaagnie za pepowine i mowi do mnie: No nie moge... Cos mi sie tam rwie... Moze poprzyj troche to urodzisz? :/ eeee??? No to poparlam i wyrwala. Udalo jej sie wyciagnac to ze mnie. Duze to bylo :P No i zwinela i hop do miski? i zaczela mnie zszywac. O zgrooozooo... Gdzies mi tam dala znieczulenie. Gdzies, bo jak wbila mi igle, to myslalam, ze sie pos....ram!!! Sam porod mnie nic nie bolal! A tu takie cos! :/ Polozyli mi dzidzie na doslownie minute i wzieli na intensywna. Zszywanie trwalo jakies 2 minuty. 5 zewnetrznych i 5 wewnetrznych!!! Dziecko przyniesli mi 5 godzin pozniej!!! Ja sie pytam co sie dzieje? Odpowiedz : Jest pani po porodzie, prosze wracac na sale! Ja mowie, ze dzidzia jest glodna... :((( Bo to juz 2 godziny :(( Odpowiedz: Prosze isc na sale i sie polozyc, a dziecko zaraz przyniosa. Godzine pozniej znowu powtorka z rozrywki i tak az do przyniesienia dziecka :(((( Ja myslalam, ze zwariuje tam :( Chodzilam i plakalam i najgorsze juz widzialam i zadnej sensownej odpowiedzi. Mowie, ze glodny musi byc, a oni to teraz bedzie pani karmic!! Wie pani jak!! :/ Oczywiscie, ze wiem jak!!! Co za babsztyl! za przeproszeniem... i wszystkie z tej zmiany bez wyjatku!! Ale instynkt to instynkt i maluszek umial jesc, a ja umialam podac :) Niestety koszmar dopiero sie zaczal. Juz jak dzidzia przyjechala mialam problemy z poruszaniem sie. Oddac mocz? Pierwszy raz UDALO mi sie zrobic po 12 godzinach od porodu :/ Ale ani wstac! Ani lezec! Ani stac! A siedziec?? :/ Niemozliwe! Dobrze znosze bol, ale tego nikomu nie zycze... Ryczalam z bolu... Ze wzgledu, ze maluch musial zostac 2 tygodnie na intensywnej, lekarz powiedzial, ze i ja mam prawo byc z dzieckiem, bo przeciez karmie, tylko musze podpisac zgode na jego hospitalizacje itd., ale jesli nie chce tu zostac, to moga mi inny szpital poszukac. No to mysle, po co inny jak tu mozemy zostac? No i podpisalam.Maluch o 12 rano i w nocy dostawal antybiotyk. Przez 20 minut byl na intensywnej. Reszte czasu byl ze mna :))) Niestety... Dwa dni pozniej przyszedl inny pan doktor i powiedzial, ze miejsc brak i musze isc do domu :((( Przeszlam przez oddzial a sale puste! Czulam, ze wariuje :((( Ale musialam opuscic szpital... Przez kolejne 12 dni, ktore wydawaly mi sie nieskonczonoscia dojezdzalam rano do maluszka i karmilam i siedzialam z nim do poznego wieczora i tak w kolko... Sciagalam maaaase pokarmu. Na noc zostawialam 4 opakowania po 250ml. Jak dojna krowa :P No ale wyciskalam, zeby maluch mial co jesc jak wyrodna matka zostawia je w nocy samo z obcymi kobietami, do ktorych na dodatek nie mialam zaufania :((( Przychodzilam i spedzalam wspaniale chwile z maluchem. Gdy wychodzilam... Nie moglam wyjsc... Zajmowalo mi to spooooro czasu :((( Przepraszalam kruszynke, za to, ze w szpitalu miejsc nie ma i ze musze moje kochane dziecko zostawic i ze jutro rano znowu przyjade... i tak w kolko... W drodze do domu placz, placz i placz. W domu ryk niesamowity. Zlosc. Bezsilnosc. Zagubienie. Do tego dochodzilo to naciecie. Ledwo co sie ruszalam, a tu tyle kilometrow do przejscia i dojazd dlugi.
              • milenazagi Re: Urodziłam, zostałam 'naznaczona'.Moja psychik 08.09.10, 22:48
                A jak tu zasnac, jesli lezec nie moge? Jak sie umyc? .... Wychodzac ze szpitala po porodzie czulam sie zle. Bolal mnie dziwnie brzuch. W dniu wyjscia skrecalo mnie. Uslyszalam, ze to normalne i musi bolec po porodzie... :/ No ok... Choc dla mnie dzialo sie cos nie tak. No i wykrakalam... Jeden lekarz zrobil USG i pokazal mi 5cm lozyska. O wszystkim dowiedzial sie ordynator i koniecznie chcial to lozysko zobaczyc. Wczesniej zrobilam mala awanture z NFZem, wiec bylam na cenzurowanym... i odziwo na USG tego pana doktora byly tylko skrzepy... Jak to powiedzial : Widocznie malo pani chodzila w porodzie... :/ JAk to malo?!!! Przez pierwsze 5 godzin bylam CALY CZAS NA NOGACH!!! Przez kolejne 5 dni pokonywalam kazdego dnia 5 kilometrow!!! NA PIESZO !!! ktora kobieta zrobi 5km siedzac w pologu w domu??!!! No i niestety zabieg... :((( Najpierw podawali mi antybiotyk, zeby zbic temperature, ktora nie spadala... wrecz przeciwnie. No ale na chlopski rozum. Jak mozna obnizyc temperature, skoro w organizmie jest stan zapalny? Zeby zbic temperature trzeba wyeliminowac przyczyne! a oni chcieli mnie 3 dni dluzej tak trzymac... Chyba bym tam zeszla... Bo oczywiscie co? Zaznaczam podczas rozmowy na co jestem uczulona... a pani pielegniarka przychodzi mi zrobic zastrzyk, ja oczywiscie przeczulona pytam co to i oczywiscie chciala mi podac to czego nie moge!!! :O i zdziwiona patrzy na mnie i pyta: Naprawde? Booooszeeee.... Nastepneego dnia spytalam i przedstawilam moja teorie zbijania temperatury. Lekarz nic nie odpowiedzial, ale zadecydowal na wieczorny zabieg. Dowiedzialam sie wszystkiego dokladnie. Doszlismy do porozumienia, ze bedzie to odsysanie, bo tak sobie zazyczylam i podpisalam zgode na ten zabieg. Obudzilam sie. Ale jak!!! Otwieram oczy. No dobra zyje. U gory sufit. Z boku worki z przescieradlami, koszulami szpitalnymi, wielki smietnik.. o kur...wa... czy ja umarlam i to pieklo? Nie... Takby chyba nie wygladalo? Tymbardziej, ze jest mi cholernie zimno!!! A tam bym sie smazyla :P Patrze w prawo - sa drzwi. Wolam. Wychodzi pielegniarka. Ok. To nadal szpital :/ Dlaczego mi zimno bylo? Bo lezac z wielkim lodem na brzuchu przykryta bylam przescieradlem :/ Skostnialam na tym korytarzu :/ Wyszla druga pielegniarka i mowia, ze moge isc na sale :/ Boooszeee... Ja palcami ruszyc nie moglam, a one mi isc kazaly!!! No to z LASKA zawiozly mnie na sale i powtorka z rozrywki :) No przejdz na swoje lozko. :/ Tak mna rzucalo, ze prawie spadlam. to mi pomogly. A raczej przerzucily mnie i zostawily na lozku, a pode mna koldra... i cieplutki koc... miedzy nogami wielka lignina... krew sie leje, zimno jak cholera i ruszyc sie nie moge... Po JAAAKIMS czasie dalam rade... Mysle sobie: Obudzilam sie po zabiegu. Dzidzia jest zdrowa. nJeszcze tydzien i bedziemy razem w domu. Ide po wypis a tam LYZECZKOWANIE! Podpisywalam zgode na co inne?! A tam dlugopisem co innego na druku podpisanym przeze mnie a reszta przekreslona! I co o tym myslec? Ide do lekarza i pytam, czemu nikt po zabiegu mnie o tym nie poinformowal? A to prosze lekarza wykonujacego zapytac! Ale pan jest prowadzacym! i byl pan przy zabiegu! Ja nic nie wiem. :O Ok... Wychodze z oddzialu, ide do malucha, spedzam cudowny czas i kiedy przychodzi pora rozstania znowu wpadam w histerie :((( Rycze... i ide na autobus... ide... i rycze... W domu rycze... nwreszcie zasypiam :((( Rano wstaje... i rycze :((( bo zasnelam a malenstwo samo w szpitalu :((( i tak w kolko :((( Koncem koncow wzielam wypis z mojego pobytu na porodowce, a tam jakies dziwne nazwy... Pytam sie sie co to? Panie w recepcji, ze mialam podane to i to i tamto...i to... Ja oczy jak piec zlotych :O Ze co???!! Nic takiego nie dostawalam! Mowie, ze nie bylo znieczulenia i ze jak sie nastepnego dnia okazalo, to ze NA ZYWCA bylam szyta!!! One ze nie mozliwe... i zdziwione odeslaly mnie do poloznej, ktora sie mna "opiekowala" w trakcie porodu. Ja ja prosze, zeby to skorygowala, a ona, ze ja bylam oszolomiona i nie pamietam co sie dzialo, ale ze to normalne... :O Wyszlam... Ktoregos dnia przez przypadek dowiedzialam sie, ze dziecku zmieniono lek i ilosc. Przez przypadek, bo w trakcie rozmowy z pielegniarka to wyszlo. Ona sama byla zdziwiona, ze nic nie wiem... :( Dopiero tez na karcie przy wypisie widze, ze jest zaznaczane, ze na nocnych karmieniach bylo podawane sztuczne mleko!!! To gdzie do chole...ry moje litry wyladowaly??!!! Nie chcialam, dziecka sztucznym karmic!! Tymbardziej, ze mialam pokarm!! Wzielam dziecko i opuscilam mury tego szpitala, postrzegana jako niezrownowazona psychicznie... No tak... Teraz juz wiem, ze trzeba zaplacic poloznej, aby miec godny porod... Trzeba przyjechac z mezem, narzeczonym, siostra, ciotka, albo kimkolwiek, to wtedy nikt nie powie, ze bylam oszolomiona i nie pamietam dobrze... bo bedzie ktos kto bedzie widzial wszystko dobrze... Nic nie podpisywac. Jak chca cos to niech dzwonia i pytaja, albo wzywaja by wyrazic zgode... i jeszcze pare rzeczy wiecej...
                To watek o ochronie krocza... Przez tydzien ze szwami nie moglam nic... Potem mialo byc dobrze... Mialo, ale nie bylo. Dopiero po poltorej miesiaca przestalo mnie bolec!!! i moglam chodzic normalnie, nie jak kulawy, i bez pojekiwania i bez dziwnych min :((( Mialam szeroka i elastyczna pochwe. Naciecie bylo niepotrzebne. Mialam... teraz ani we mnie wejsc...ani wyjsc... a nawet jak sie uda to i tak miejsca nie ma... Tu cos wychodzi... Tam sie rozeszlo na szwach...
                Musialam sie wirtualnie wyzalic... Nie zycze nikomu tego co przezylam po porodzie... Ale zycze wszystkiego co najlepsze dla Was i Waszych maluszkow :)
                Dobranoc...
                • boo-boo Napisz jaki szpital to był. 09.09.10, 12:13
                  Nich go inne jak ognia unikają.
                  No i współczuję i chociaż dobrze,że w miarę dobrze się skończyło.
          • boo-boo Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 09.09.10, 12:05
            Ale co ma szyjka macicy do nacięcia krocza?
    • kokosara Re: Urodziłam i zostałam "naznaczona" 21.09.10, 12:24
      heh dla mnie 1 poród nie był taki straszny, jakoś przeżyłam to wszystko bez płaczu i prawie bez krzyku, choć przyznam że jestem osobą dosyć odporną na ból
      ponacinali mnie porządnie, ale krocze zagoiło się w 4 tygodnie, zostały tylko blizny, pochwa nie jest jakaś gigantyczna, a satysfakcja seksualna jest tak jak przed ciążą...
      życzę tego serdecznie wszystkim mamą... powodzenia i nie zrażania się... jedno jest pewne mimo że jakoś to wszystko przeżyłam to przy 2 dziecku biorę znieczulenie choćby nie wiem ile kosztowało :) po co się męczyć jak nie trzeba :)
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się


Nakarm Pajacyka