GoĹÄ: Pioter
IP: *.czestochowa.cvx.ppp.tpnet.pl
22.08.03, 15:17
Czasami historycy puszczają wodze fantazji (mówię teraz o przypadkach, kiedy
przyznają się do tego otwarcie, ponieważ znaczna ilość materiałów źródłowych,
a także ich dostępność, nie pozwala na formułowanie wniosków wyssanych z
palca). Tak będzie i tym razem.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka wydawnictwa Bellona z 1998 pt. „Co by było,
gdyby… Historie alternatywne”, gdzie dwaj dziennikarze, Janusz Osica i
Andrzej Sowa prowadzą wywiad z kilkoma uznanymi autorytetami polskiej
historiografii, jak Henryk Samsonowicz, Janusz Tazbir, Jerzy Skowronek i
Andrzej Ajnenkiel, o tym, w jaki możliwy sposób potoczyłyby się losy Polski,
gdyby kila kluczowych wydarzeń w tej historii (chrzest, zjednoczenie Polski
przez Łokietka, bitwa pod Grunwaldem, bitwa pod Wiedniem, Powstanie
Kościuszkowskie, Wojny Napoleońskie, Powstanie Listopadowe, Wojna Polsko –
Rosyjska 1920, II Wojna Światowa – akurat te są tam wymienione), miało
zupełnie inny przebieg.
Nie będę polemizował z możliwościami przedstawionymi w przemyśleniach tych
autorów, ponieważ jak było (albo jak wydaje się polskim historykom że było),
wszyscy doskonale wiemy, a jeśli ktoś zapomniał to może sięgnąć po dowolny
podręcznik do historii. Ja mam zamiar zastanowić się nad jednym zagadnieniem –
możliwością zaistnienia na światowej scenie politycznej tworu
zwanego „Freistatt Oberschlesien”.
Większość historyków jest zgodna do tego, że gdyby nie działalność Wojciecha
Korfantego, Polska nigdy nie rozszerzyłaby swych granic o jeden z najbardziej
uprzemysłowionych rejonów Europy. W jaki sposób Piłsudski opłacił się
Korfantemu także powszechnie wiadomo. Ale co by było, gdyby ambicje tego
człowieka były znacznie większe i nie wystarczała mu godność premiera Rządu
Polskiego (którą i tak sprawował tylko kilka dni), a zachciałoby mu się
zostać prezydentem Freistattu? (z propozycją taką zwrócili się do
Korfantego „powstańcy”, a także niektórzy przedstawiciele społeczności
międzynarodowej).
Wiadomo, że dla największej ówczesnej siły politycznej na Górnym Śląsku – dla
Bund der Oberschlesier – Korfanty nie był osobą odpowiednią na to stanowisko,
chyba że dopiero w czasie III Powstania, kiedy jako Dyktator sprawował
faktyczną władzę wojskową. BdO na tym stanowisku widziało by raczej kogoś z
osób już związanych z polityką (Centrum) lub rodów książęcych. Kto by to mógł
być raczej dziś trudno stwierdzić.
Idea Freistattu była popierana przez przemysłowców górnośląskich, i choć w
tym przypadku chodziło o zmniejszenie obciążeń fiskalnych po przegranej przez
Niemcy wojnie (w celu spłacenia reparacji Niemcy zostały zmuszone do
podniesienia podatków), to raczej mnie bardziej przekonuje takie podejście do
polityki (pieniądze zawsze grają w polityce ważne miejsce) niż próby
wmówienia ludziom, że robi się pewne rzeczy dla idei. Układ taki byłby
również bardziej przejrzysty.
Planowane było (przez BdO) oparcie siły Freistattu na gospodarce, a
bezpieczeństwo granic miały zapewnić układy międzypaństwowe. Patrząc jednak
na politykę międzynarodową w ówczesnym czasie, należy stwierdzić, że
Freistatt wplątałby się w miarę szybko w spory graniczne z Czechami i Polską
(terenem spornym okazałby się Śląsk Cieszyński i Opawski). O ile Masaryk
nieoficjalnie zapewnił przedstawicieli BdO o swej przychylności o czym
poinformowała górnośląska prasa, oraz zrzekł się praw do Śląska, o ile
Freistatt powstanie (nic go to nie kosztowało, ponieważ nie wierzył aby Liga
Narodów dopuściła do tego), o tyle w przypadku zajętej w 1919 roku północnej
części Śląska Cieszyńskiego przez Polskę wywiązałaby się walka zbrojna.
Nawet, gdyby w mediacje włączyła się Liga, to jest mało prawdopodobne, aby
Polska dobrowolnie zrzekła się wywalczonego terytorium (wystarczy przypomnieć
sobie w jaki sposób do Polski przyłączono Wileńszczyznę, mimo protestów Ligi
Narodów). Do ochrony własnych granic byłaby potrzebna dobrze wyszkolona i
uzbrojona armia (na bazie Reischwehry), a ponieważ na żaden inny kraj nie
nałożono przymusu ograniczenia sił wojskowych, można przypuszczać, że całe
oddziały Reichwehry znajdą się na terenie Freistattu, teraz już pod zmienioną
nazwą, aby uniknąć demobilizacji (zwłaszcza kadra, której groziłoby
bezrobocie). Tak więc dla poparcia traktatów o dobrym sąsiedztwie doszedłby
poważny argument w postaci możliwości szybkiego reagowania (bliskość
nowoczesnego przemysłu pozwalałaby lepiej uzbroić i wyposażyć tę armię).
Samo istnienie Freistattu doprowadziłoby prędzej czy później (lepsze jest to
pierwsze rozwiązanie) do konfliktu z Polską. W czasie największego kryzysu
Polski, kiedy wojska rosyjskie stały prawie pod Warszawą, wojskowi i politycy
Górnośląscy mogliby się pokusić o odzyskanie Śląska Cieszyńskiego.
Granicząc z Czechami, Polską i Niemcami (osłabionymi po wojnie) mając na
swoim terenie ludność zarówno niemiecką, morawską, polską, czeską jak i
śląską, musianoby zrezygnować z narzuconego przez Ligę Narodów programu
ochrony mniejszości narodowych i zrównać wszystkich obywateli względem prawa
wprowadzając do urzędów jako równorzędne języki niemiecki i polski (później
zapewne także czeski, morawski i śląski). Ponieważ Freistatt miał być
wzorowany na Szwajcarii, przeto wydaje się takie rozwiązanie najlepszym z
możliwych. Nadawanie większych przywilejów jakiejkolwiek grupie etnicznej
mieszkającej w granicach Fraistattu mogłoby się skończyć destabilizacją
państwa. Tyle teorii konstytucyjnej, praktycznie uprzywilejowanym językiem
(przynajmniej w początkowym okresie) byłby niemiecki (wojsko, przemysł i
administracja).
Polska prasa plebiscytowa podnosiła wrzawę, że po kilku latach istnienia
Freistatt „na własne żądanie” zostanie przyłączony z powrotem do Rzeszy.
Praktycznie w przypadku lepszych warunków życia na Górnym Śląsku niż w Rzeszy
(spowodowane nie spłacaniem reparacji wojennych Niemiec), oraz znacznej sile
militarnej (przy demilitaryzaji częsci Niemiec i znacznym ograniczeniom w
możliwości posiadania rodzajów wojska nowoczesnego, jak lotnictwo czy wojska
pancerne) nie wydaje się możliwy Anschluss Freistattu (kto chce przyłączać
się do słabszego organizmu państwowego?) przynajmniej do czasu dojścia
Hitlera do władzy w Niemczech.
Kryzys gospodarczy z lat 30 dotknął całego świata, tak więc również we
Freistacie nie możnaby go uniknąć, ale miałby łagodniejszy przebieg.
Co do późniejszych wydarzeń, to w momencie dojścia do władzy Hitlera los
Freistattu, tak jak i los Austrii wydaje się przesądzony. Ale ten Anschluss
również na Rzeszy wymusiłby inną politykę. O ile w przypadku Austrii Hitler
powoływał się na prawo do samostanowienia, którego w 1919 odmówiono
austriackim Niemcom (były znaczne wysiłki na przyłączenie Austrii i
Sudetenlandu do Rzeszy), o tyle w przypadku Freistattu, który wybrał zupełnie
inną drogę możliwe by było jedynie przeprowadzenie plebiscytu lub rozbiór
tego kraju wraz z Polską (jak stało się w przypadku Czechosłowacji w 1938).
Przy poprawnie przeprowadzonym plebiscycie niewielka część społeczeństwa
górnośląskiego opowiedziałaby się za przyłączeniem do Rzeszy, a nawet gdyby
tak się stało to warunki Anschlussu byłyby znacznie korzystniejsze. Bardziej
realnym wydaje mi się pójście Freistattu tą samą drogą jaką poszły Węgry,
Rumunia, Bułgaria czy Słowacja, a więc sojusz militarny z Niemcami.
Przebieg i wynik II Wojny są znane wszystkim. W jej wyniku Freistatt na pewno
znalazłby się w obrębie wpływów rosyjskich, a czy równocześnie polskich? O
ile polscy politycy chcieliby przeprowadzić Anschluss do Polski, o tyle (jak
było w przypadku wymienionych państw) zmiana sojusznika po przegranej
kampanii rosyjskiej i jednoczesne powstanie ludności (komunistyczne)
pozwoliłaby zachować swą tożsamość państwową.