Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Okratek australijski, zwany także "palcami diabła" wyróżnia się na tle innych grzybów. Wyglądem przypomina macki ośmiornicy, a okropny zapach, który wydziela, potrafi odstraszyć niejednego z turystów. W jaki sposób trafił do Polski i gdzie można go znaleźć? Oto jeden z najdziwniejszych okazów flory w naszym kraju.
O nietypowym grzybie powiadomił ostatnio "Tygodnik Podhalański". Do redaktorów zwróciła się turystka, która natrafiła na niego podczas spaceru na wieżę widokową na Magurkach. Okratek australijski zaskoczył podróżującą kobietę swoim dziwnym wyglądem i specyficznym zapachem. O niecodziennym grzybie wspomniano również na profilu Nadleśnictwa Stuposiany.
Owocnik na początku rozwoju ma kształt jaja, jednak z czasem zmienia formę i zaczyna przypominać czerwoną ośmiornicę - stąd ma przydomek 'Palce Diabła', wydziela również bardzo intensywny zapach gnijącego mięsa.
Jak wskazuje nazwa grzyba, za pierwotny obszar jego występowania uznaje się Australię i Tasmanię. Do naszego Europy przybył prawdopodobnie w 1914 roku, razem z ziemią i roślinami sprowadzonymi do francuskich ogrodów botanicznych. W Polsce pierwsze gatunki "palców diabła" odkryto dopiero ponad 60 lat później w okolicy Biłgoraju.
Dziś okratka australijskiego możemy spotkać na wielu ojczystych górskich szlakach. W południowej części kraju, a konkretnie w Sudetach i Karpatach, napotkamy wiele okazów. Grzyb rośnie również na wyżynach południowo-wschodniej Polski, np. na Lubelszczyźnie. Co ciekawe, przez niecodzienny wygląd, mieszkańcy Polski początkowo uznawali go za jaja węża.
"Palce diabła" pojawiają się także w Tatrach. Jest to jednak dość rzadki widok. Pierwsze okazy znaleziono w 2012 roku na Olczy i na Polanie Chochołowskiej. Grzyb pochodzący z Australii wytwarza owocniki od lipca do października. To właśnie w tym okresie możemy się na niego natknąć w lasach na południu kraju. Okratek jest jadalny, jednak wymaga raczej wyrafinowanego podniebienia. "Palce diabła" sprawiają, że każde danie, w których się znajdują, smakuje bowiem padliną.