[go: up one dir, main page]

Akademiki tylko dla wybranych? "Dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową"

REKLAMA
Uniwersytet Warszawski wprowadził nowy regulamin dotyczący akademików. Jak mówiła w TOK FM studentka Agata Żeleźnik, zrobił to w pośpiechu i bez większych konsultacji. - Przydzielanie miejsca do akademików stało się po prostu kolejnym stypendium naukowym, a nie pomocą socjalną - alarmowała mieszkanka Domu Studenta Nr 4 "Zamenhof".
REKLAMA

5 czerwca Uniwersytet Warszawski ogłosił nowy regulamin naboru do akademików. Zmienione zasady - jak czytamy na stronie internetowej uczelni - "rozszerzają grupę osób, które otrzymają miejsce w akademiku w pierwszej kolejności" o tych, którzy "pobierają stypendium socjalne lub których dochód na osobę w rodzinie uprawnia do jego uzyskania".

REKLAMA
Zobacz wideo

Jak informuje nowy regulamin, "najwięcej punktów (120) mogą otrzymać osoby, które otrzymały stypendium ministra za znaczące osiągnięcia, oraz osoby, "których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza określonego progu dochodowego", czyli 1800 zł miesięcznie.

Nowy regulamin akademików UW wyklucza? "Jesteśmy nastawieni pesymistycznie"

Na pierwszy rzut oka zasady te wydają się być zmianą na plus, jednak - jak wskazała w TOK FM studentka Uniwersytetu Warszawskiego Agata Żeleźnik - w rzeczywistości wykluczają one osoby o niższych dochodach (ale nie na tyle, by otrzymywać stypendium socjalne) i zamiast potrzebujących wspierają prymusów.

- Przydzielanie miejsca do akademików stało się po prostu kolejnym stypendium naukowym, a nie pomocą socjalną. Punkty za aktywność dodatkową de facto przewyższają punkty za kryteria socjalne. Uderzające jest to, że jeśli nasz dochód przekracza 1800 zł na osobę, dostajemy 0 punktów, a osoba, która ma stypendium ministra, dostaje 120 - tłumaczyła w "Pierwszym Programie" mieszkanka Domu Studenta Nr 4 "Zamenhof" Uniwersytetu Warszawskiego.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

REKLAMA

Poza tym - jak przekonywała Żeleźnik - nowy regulamin faworyzuje osoby udzielające się w wolontariatach, kołach naukowych czy aktywnościach konferencyjnych. W ten sposób pod uwagę nie są brani studenci, którzy ze względu na kiepską sytuację materialną, muszą poświęcać czas pracy.

- Domy studenta mogą stać się zbiorowiskiem dla osób z dobrą sytuacją materialną, które są w stanie angażować się w te wszystkie dodatkowe aktywności. To jest wartościowe i powinny być za to punkty, ale nie aż tyle. Nie chcemy, żeby środowisko studentów wykluczało biedne osoby. Jesteśmy w stanie włożyć w życie uniwersytetu bardzo dużo i nie zgadzamy się z tym, żeby nas wykluczać. Taka punktacja nie odzwierciedla tego, po co są akademiki. Jesteśmy nastawieni pesymistycznie - komentowała gościni Wojciecha Muzala.

Nowe przepisy wprowadzane w pośpiechu. "Dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową"

Co interesujące, taki los mniej majętnym studentom UW zgotowały nie władze uczelni, a Zarząd Samorządu Studentów UW, który zaopiniował projekt nowego regulaminu bez uwag. Ponadto - zaznaczyła Agata Żeleźnik - informacja o zmianach dotarła do zainteresowanych dopiero na dwa tygodnie przed rekrutacją.

- Dowiedzieliśmy się pocztą pantoflową. Parlament studentów mówił, że były prowadzone konsultacje, jednak odbyło się w to sposób tak okrojony, że np. większość mieszkańców mojego akademika nie miała o nich żadnego pojęcia. Wiele z dokumentów wymaga osobistego stawienia się w urzędzie. Nie wiedzieliśmy, co mamy przygotować - argumentowała studentka.

REKLAMA

Jak na postulaty protestujących przeciw nowemu regulaminowi reagują same władze uczelni? W ocenie gościni "Pierwszego Programu", choć kontakt z nimi nie jest utrudniony, to jest "nieefektywny".

- Mailujemy z rektorem i otrzymujemy odpowiedzi na nasze argumenty. Nie zgadzamy się z nimi w stu procentach - przez rektora czy prorektora nie została podniesiona kwestia tej rażącej różnicy w punktacjach. Natomiast jesteśmy cały czas uspokajani, że były konsultacje, że koledzy wiedzą o naszych potrzebach. Uważamy, że to nie jest prawda. Mamy nadzieję, że uda się zmienić coś w następnym roku - mówiła Agata Żeleźnik w TOK FM.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA