Cztery lata więzienia dla piromana. Sędzia zwrócił uwagę na jego zawód. "Przeczy sobie"
W piątek Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosił wyrok w sprawie 34-letniego trenera personalnego Marcina O. Orzeczenie obejmuje usiłowanie spowodowania przez niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mężczyzny, narażenie go na niebezpieczeństwo utraty życia, a dodatkowo, że przemocą przy użyciu toporka i bagnetu usiłował wpływać na policjantów, by odstąpili od czynności służbowych, kiedy przyszli go aresztować.
Decyzją sądu poza czteroletnim pozbawieniem wolności (realnie będą to niespełna trzy lata, bo sąd zaliczył oskarżonemu na poczet kary 14 miesięcy aresztu tymczasowego) Marcin O. musi też zapłacić 500 zł zadośćuczynienia pokrzywdzonemu, który spał na podpalonym materacu, a później nagrał go telefonem komórkowym. Ma też obowiązek naprawienia szkody w wysokości 130 tys. zł.
Uzasadniając wyrok, sędzia Marcin Masłowski zwrócił uwagę na zawód oskarżonego Marcina O.
- Oskarżony jest trenerem personalnym. Ma podopiecznych, którym mówi, jak zdrowo funkcjonować, uprawiać sport i zdrowo się odżywiać, a później przeczy sobie, spożywając alkohol i po pijanemu dopuszcza się serii przestępstw w ciągu zaledwie kilku godzin - uzasadniał wyrok sędzia Marcin Masłowski.
Przed sądem Marcin O. tłumaczył, że dziewczyna zabrała mu dziecko. Dlatego załamał się, wpadł w depresję, upił się, a później pod wpływem alkoholu dopuścił się czynów, które po fakcie uznał za głupie, żałuje tego, co zrobił i przeprasza.
Sędzia oświadczył, że żal i przeprosiny, a nawet pojednanie się z pokrzywdzonym, to żadne okoliczności łagodzące, bo podpalenie materaca ze śpiącym człowiekiem nie było niewinnym żartem, a podejrzany przyznał w śledztwie, że znał pokrzywdzonego z osiedla, był to człowiek, który żebrał o pieniądze, nadużywał alkoholu i sypiał pod płotem.
- Oskarżony miał określone nastawienie do tego człowieka, a w swoich wyjaśnieniach mówił, że pokrzywdzony był znany na osiedlu, raczej nielubiany, utrudniający życie mieszkańcom, brzydko pachnący, śpiący gdzieś pod płotem i nadużywający alkoholu. Zdaniem sądu nie było to działanie pod wpływem chwili. To było działanie zamierzone, intencjonalne. Oskarżony chciał wyrządzić krzywdę pokrzywdzonemu, którego po prostu nie lubił, który go denerwował i o którym miał złe mniemanie - powiedział sędzia.
Marcin O. usłyszał wyrok. Podpalił materac, na którym spał 74-latek
Sąd uwierzył oskarżonemu, że nie zamierzał zabić pokrzywdzonego, ale uznał, że jest winnym usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu mężczyzny, narażenie go na niebezpieczeństwo utraty życia, a dodatkowo, że przemocą (przy użyciu toporka i bagnetu) próbował wpływać na policjantów, by odstąpili od czynności służbowych, kiedy przyszli go aresztować.
Sędzia podkreślił, że pozostawanie pod wpływem alkoholu nie zwalnia oskarżonego z obowiązku przewidywania skutków swych działań, bo podpalenie materaca, na którym śpi człowiek, mogło doprowadzić do tragedii.
W rezultacie sąd zdecydował, że za wszystkie zarzucone Marcinowi O. przestępstwa adekwatną karą będą cztery lata więzienia i nakazanie naprawienia szkody, jaką spowodował.
Bilans nocnego rajdu piromana to cztery doszczętnie spalone pergole i wiaty śmietnikowe o wartości ok. 140 tys. zł. Sąd obciążył oskarżonego obowiązkiem zwrotu tylko 130 tys. zł, bo firma ubezpieczeniowa, która wcześniej wypłaciła już odszkodowanie za spalone pergole, nie domagała się zwrotu całości wypłaconego odszkodowania.
Do wydarzeń na Bałutach w Łodzi doszło w czerwcu 2023 r. Strażacy w ciągu kilku godzin nocnych gasili serię pożarów śmietników w jednej okolicy, przy ul. Sierakowskiego, ks. Brzóski i Rajskiej.
Było jasne, że nie są to pożary przypadkowe, a przyczyną wybuchu ognia było podpalenie. W dodatku ustalili, że na jednej z posesji doszło do podpalenia materaca, na którym spał 74-letni mężczyzna. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, ze poruszający się z trudem o kulach 74-latek obudził się i uciekł z płonącego materaca.
Sprawcę po kilkunastu godzinach ujęli policjanci. W czasie próby zatrzymania rzucił się on na funkcjonariuszy z toporkiem, bagnetem i miotaczem gazu pieprzowego. Później tłumaczył, że zaspany myślał, że to nie policja, lecz bandyci.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżony odpowiadał z wolnej stopy.
Posłuchaj:
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
- XIX-wieczne znalezisko na krakowskim śmietniku. "Wyjątkowy skarb"
- Kaczyński zdecydował ws. kandydata na prezydenta? "W głowie mi dzwoni jedno nazwisko"
- Wypowiadają wojnę Warsaw Night Racing. "Kopali w moje drzwi, stali pod oknem"
- Paweł S. będzie współpracował ze śledczymi? "Otoczenie zrobi wszystko, żeby się nie 'rozpruł'"
- Całą noc spędziła z dwójką dzieci na przystanku. Motorniczy wezwał pomoc
- Tusk o amerykańskich wyborach. "Era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca"
- Ile prądu pochłania ChatGPT? Te dane mogą cię zaskoczyć
- Zderzenie na nowej trasie tramwajowej. Kilka dni po otwarciu
- Kosztowny remont na koniec prezydentury Andrzeja Dudy. Słono za to zapłacimy
- "Zełenski potrafi zdenerwować nawet sojuszników". Gen. Bieniek: Powinien teraz grzmieć