[go: up one dir, main page]

"Zełenski potrafi zdenerwować nawet sojuszników". Gen. Bieniek: Powinien teraz grzmieć

REKLAMA
Nie znają terenu, nie są zaprawieni w prawdziwej walce. A przeciwnik, że którym oni się będą mierzyć, jest doświadczony boju, zna teren, wie, jak walczyć - tak gen. Mieczysław Bieniek mówił w TOK FM o obecności żołnierzy z Korei Płn. na ukraińskim froncie.
REKLAMA

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał w piątek zachodnich sojuszników, aby przestali "obserwować" i podjęli działania w celu rozwiązania problemu obecności wojsk północnokoreańskich w Rosji, zanim zaczną one walczyć z żołnierzami ukraińskimi.

REKLAMA
Zobacz wideo

Na front miało trafić ok. 10 tys. żołnierzy z Korei Północnej. Czy może mieć to realny wpływ na wojnę Ukrainy z Rosją? - Podejrzewam, że to nie tylko żołnierze szturmowi, bojowi, ale to też oddziały zabezpieczenia i wsparcia, oddziały inżynieryjne - mówił w "Poranku Radia TOK FM" gen. Mieczysław Bieniek. Według byłego zastępca dowódcy strategicznego NATO, a obecnie doradcy ministra obrony sił bojowych mogą być dwie brygady.

- Nie jestem w stanie powiedzieć, czy oni wejdą do walki oddzielnie, czy zostaną wcieleni do oddziałów rosyjskich. Oni nie znają terenu, nie są zaprawieni w prawdziwej walce. A przeciwnik, że którym oni się ewentualnie będą mierzyć, jest doświadczony boju, zna teren, wie, jak walczyć - ocenił rozmówca Piotra Jaśkowiaka.  Zdaniem generała w stanie spoczynku dowódcy rosyjskich oddziałów, do których mogliby być dołączani Koreańczycy, nie będą mieli łatwego zadania.

- Oni ich tam kamuflują, przebierają w rosyjskie mundury; bo (Koreańczycy) przypominają Buriatów, Kałmuków - mówił, podkreślając, że Rosja może w ten sposób próbować ukryć udział żołnierzy Kim Dzong Una.

- Bo pamiętajmy o tym, że wejście strony trzeciej do walki, czyli Korei Północnej, to jest zdecydowane naruszenie prawa międzynarodowego - dodał.

REKLAMA

Korea Płn. wspiera Rosję. Dlaczego Chiny milczą?

Reżim Kim Dzong Una ewidentnie postawił na eskalację. Bo poza układem z Rosją i wysłaniem na ukraiński front żołnierzy, zdecydowano się też na wystrzelenie pocisku międzykontynentalnego. Jak chwalił się Pjongjang, pocisk "pobił rekord zdolności rakiet strategicznych". Działaniami Korei Płn. zaniepokojony są Seul i Tokio, bo Korea Południowa i Japonia są najbardziej zagrożone ew. atakami. Głosu na razie nie zabrały Chiny.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Ale jak ocenił gość TOK FM, "Chiny są też lekko zaniepokojone" ostatnimi decyzjami reżimu w Pjongjangu. Bo nie można zapominać, że Korea Płn. jest uzależniona od pomocy z Chin. - Zastanawia pozycja Chin, które nie zajmują żadnego stanowiska. Myślę, że prezydent Wołodymyr Zełenski, który jest tak aktywna na różnych forach, że potrafi nawet zdenerwować swoich dobrych sojuszników, powinien tutaj grzmieć, pytać się dlaczego, jak i jakie stanowisko zajmuje chińskie mocarstwo - stwierdził gen. Bieniek.

Ekspert przypomniał, że Chiny zapewne czekają na rozwój sytuacji - zgodnie z obowiązującą tam doktryną "długiego marszu". - Oni czekają na kolejne kroki - mówił doradca ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA