"10 lat młodsza w 10 dni" to program Mai Sablewskiej emitowany na antenie Polsat Cafe. To kolejne modowe show znanej stylistki, w którym przeprowadza wizualne przemiany ochotniczek. Nie jest tajemnicą, że metamorfozy nie zawsze spełniają oczekiwania bohaterek programu. Jedna z nich wprost przyznała, że planie produkcji "czuła się jak śmieć", nie zostawiając na prowadzącej suchej nitki. Co na to sama Maja Sablewska?
Maja Sablewska gościła niedawno w podkaście Pudelka, w którym odniosła się do przykrych komentarzy, jakie padają pod kątem jej programu ze strony niektórych uczestniczek. Stylistka przekonuje, że nikomu nie narzuca odbioru metamorfoz. - Jeżeli ja i moi ludzie (z produkcji - red.) jesteśmy w 100 proc. zadowoleni, a bohaterka nie jest, to ja w pełni to akceptuje. Widocznie to nie jest ten moment, na to, żeby połączyć to wnętrze z tym, co na zewnątrz. Znaleźć tę głębię. To jest dla mnie istotne, żeby pracować najlepiej, jak potrafię. Przyjmuję, że komuś się to może nie podobać - wyjaśniła. Sablewska podkreśla także, że problem uczestniczek często jest wewnętrzny, a nie zewnętrzny, co w jej ocenie utrudnia przyjęcie nowego wizerunku.
Zawsze polecam współpracę z psychologiem i psychiatrą, bo to nie jest obciach. Każdy z tego korzysta. Mamy choroby fizyczne, ale też psychiczne. Trzeba sobie pomagać. Często do programu trafiają kobiety, które mają wysokie oczekiwania, ale o tym nie mówią
- oceniła.
Co ciekawe, producenci "10 lat młodsza w 10 dni" już w poprzednim sezonie zabezpieczyli się przed przykrymi komentarzami swoich bohaterów. Jak donosiła Plejada, bohaterki show są zobowiązane do zachowania "informacji poufnych" przez czas nieokreślony. Na krytykę programu nie mogą sobie pozwolić przez okres... dwudziestu lat od emisji audycji. Co jeśli któraś z uczestniczek złamie zasady? Będzie musiała słono zapłacić. Kary zaczynają od 30 do 99 tys. złotych.