[go: up one dir, main page]

Dziennikarze "Superwizjera" byli w domu Stuu. Rozmawiali z jego matką. "Była rozprawa"

Jeszcze kilka miesięcy temu najważniejszym tematem w polskim internecie była afera Pandora Gate. Dziennikarze "Superwizjera" pojechali do domu Stuu. Matka youtubera opowiedziała o ekstradycji syna.

Polscy internauci najprawdopodobniej jeszcze nigdy nie przeżyli takiego szoku jak w przypadku Pandora Gate. O aferze było głośno w całym kraju, a nawet politycy zaangażowali się w wyjaśnianie sprawy. Zamieszany we wszystko był przede wszystkim Stuart B., który był jednym z najpopularniejszych youtuberów.

Zobacz wideo Psycholożka o manipulacji emocjonalnej w przypadku Pandora Gate

Matka Stuu wyjawiła prawdę o jego sytuacji. Co z ekstradycją?

Po wybuchu afery było wiadomo, że niechlubny bohater Pandora Gate nie przebywa na co dzień w Polsce. Jak wiadomo, Stuu wychował się w Wielkiej Brytanii i to właśnie tam zamieszkiwał przez ostatni czas. Internauci dowiedzieli się, że miało dojść do ekstradycji, ale do dziś youtuber nie odpowiedział przed polskim sądem. Media milczały na temat kolejnych konsekwencji, ale dziennikarze "Superwizjera" nie zapomnieli o sprawie. Postanowili udać się do matki Stuarta B., która, choć na początku nie chciała rozmawiać, o dziwo, poruszyła kilka ciekawych kwestii. 

Oni sobie życzą w Polsce, żeby to było na hura, a tutaj jest procedura. W Anglii nie ma tak, że kogoś wysyłają na łeb, na szyję, nie sprawdzając, co się dzieje, o co chodzi. A więc była ta rozprawa i teraz czekamy na wynik, a później będziemy się odwoływać, najwyżej. I dopiero jak dostaniemy decyzję, że może tu zostać, to będziemy tam załatwiali wszystko po kolei

- wyznała w rozmowie. 

Stuu straszył policją. Rodzina youtubera ma kłopoty finansowe 

Matka Stuarta B. opowiedziała również o kłopotach finansowych, z jakimi zmaga się rodzina. Kobieta ma problemy zdrowotne. - Finansowo jesteśmy totalnie do tyłu, bo moje zdrowie się trochę popsuło i nie mamy finansów na leczenie prywatne. Ale mamy nadzieję, że to się wszystko jakoś wyjaśni. Wszystko jest powykręcane - przyznała. Gdy youtuber dowiedział się o odwiedzinach dziennikarzy, natychmiastowo się wycofał i zaczął straszyć ich policją. Poprosił matkę, by ta nie rozmawiała z reporterami. Jak podkreślił, gdyby chciał coś powiedzieć, "to by się do kogoś odezwał". 

Mama, chodź tu, nie chcę rozmawiać. Dziękuję. Mam dzwonić na policję, że nachodzicie mnie w moim własnym domu? Jakbym chciał rozmawiać, to bym się do kogoś odezwał. Dziękuję. Jakbym chciał powiedzieć, to bym już powiedział. Jak będzie czas na to, to powiem

- słychać w tle w materiale. 

Więcej o: