Zygmunt Solorz to jeden z najbogatszych Polaków, który od wielu lat tworzy swoje imperium. W marcu tego roku przedsiębiorca poślubił Justynę Kulkę, która ma nie mieć w dobrych relacji z jego dziećmi - Tobiasem Solorzem oraz Piotrem i Aleksandrą Żakami. Biznesmen zapowiedział, że odsunie pociechy od władz spółek Grupy Polsat Plus. "Przez te wszystkie lata potęgę i pozycję firmy budowałem wspólnie z wieloma ludźmi - z częścią z nich jestem związany od początków działalności, część, co naturalne, to osoby nowe. (...) W ostatnich latach moje dzieci pełniły w moich spółkach różne stanowiska. W ostatnim czasie zdałem sobie sprawę, że angażowanie na obecnym etapie moich dzieci w zarządzanie firmami nie przyczynia się do większej stabilności w firmach ani do budowania ich lepszej przyszłości" - poinformował w liście, do którego dotarł "Presserwis". Wcześniej "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że dzieci Solorza wysłały list do głównych menedżerów grupy firm ich ojca. "Uczulają kadrę menedżerską, by ostrożnie przyjmowała polecenia wydawane przez osoby, których niedawno nabyte uprawnienia w tym zakresie mogą budzić wątpliwości" - przekazał dziennik. Jak rodzinne przepychanki mogą wpłynąć na przyszłość imperium, które Solorz budował przez lata?
Cała sytuacja już zdążyła wpłynąć na sytuację rynkową - akcje Grupy spadły o ponad pięć procent. Jest to gorący temat, więc nie dziwi reakcja inwestorów. Co o sprawie sądzi specjalistka od PR-u Żaneta Kurczyńska, znana w sieci jako "Okiem PR-owca"? Czy sprawa mocno uderzy w Solorza i jego biznesy? "O sytuacji Zygmunta Solorza rozpisują się media i rozpisywać będą, ze względu na jego mocną pozycję biznesową w Polsce, ale koniec końców nie wpłynie to na obniżenie tej pozycji. Tę sytuację można oceniać i pozytywnie i negatywnie" - stwierdza ekspertka. "Niesnaski rodzinne wpływają na pracowników i pewien chaos komunikacyjny, a przy tak dużym biznesie nie powinno dochodzić do takich sytuacji" - dodaje. Kurczyńska widzi pozytywny aspekt w przyziemności sytuacji. "Rodzina Solorzów ma takie same problemy, jak tysiące rodzin w Polsce, kiedy ktoś kogoś nie lubi i wpływa to na atmosferę wewnątrz rodziny, ale też i na wspólnie prowadzony biznes. Można więc wtedy powiedzieć: niezależnie, ile masz pieniędzy na koncie, problemy będziesz mieć te same" - podkreśla. Dodaje także, że to tylko chwila zainteresowania medialnego, która minie. Solorz wyjaśni wszystko z partnerami biznesowymi i wszystko ucichnie.
Podobnie sądzi ekspertka Marta Rodzik z agencji Rodzik Agency PR. "Biznesmen ma prawo odsunięcia dzieci od biznesu, skoro sam twierdzi, że zdał sobie sprawę, że nie wpływają swoim zaangażowaniem na rozwój spółki" - ocenia. "Uważam, że taki ruch jest poniekąd zabezpieczeniem tego, co budował pan Solorz latami. Poza tym są inne firmy, w których zarządzają potomkowie pana Zygmunta Solorza. Myślę, że przepychanki medialne nie wpłyną na imperium, które ma zbudowane ten przedsiębiorca" - podsumowała specjalistka.
O komentarz na ten temat poprosiliśmy również psycholożkę, Monikę Patkowską. Czy problemy rodzinne mogą odbić się na imperium Solorza? "Publiczne konflikty mogą zaszkodzić wizerunkowi firmy i wpłynąć na zaufanie klientów, inwestorów oraz partnerów biznesowych. W sytuacji, gdy media szeroko relacjonują wewnętrzne nieporozumienia, może to budzić wątpliwości co do stabilności i przyszłości spółek należących do grupy" - stwierdza psycholożka. "Odsunięcie dzieci od władzy może prowadzić do wewnętrznych napięć, które mogą zakłócać codzienne funkcjonowanie spółek. Kluczowe decyzje mogą być spowolnione lub kontrowersyjne, co może wpłynąć na wyniki finansowe" - dodaje.
Patkowska zauważa jednak, że miliarder ma ugruntowaną pozycję na rynku, na którym jest przecież od lat. "Jeśli potrafi skutecznie zarządzać sytuacją i skupić się na strategii rozwoju, może to nie mieć długofalowego wpływu na imperium. Ostatecznie kluczowe będzie to, jak sytuacja się rozwinie oraz jakie działania podejmie Solorz, aby zminimalizować potencjalne szkody" - podsumowuje ekspertka.