Jakiś czas temu Sylwester Wardęga i Konopskyy wypuścili materiały dotyczące rzekomej pedofilii wśród influencerów. O Pandora Gate usłyszeli wszyscy. Spore grono widzów czekało na dalszy rozwój sprawy i kolejne filmy od Sylwestra Wardęgi. Ten jednak w kwietniu postanowił zniknąć z internetu. - Chciałbym wam przekazać ważną decyzję, którą podjąłem. Nie jest to decyzja podejmowana pochopnie. Myślałem o niej już od kilkunastu miesięcy. (...) Nadszedł czas, żeby przestać się już męczyć i odejść w cień. Mam jedno życie i chyba chodzi w nim o to, by czuć satysfakcję z tego, co robimy - mówił. Internauci jednak nie zapomną tak szybko o Sylwestrze Wardędze. Wszystko za sprawą najnowszego wywiadu.
W 2013 roku Sylwester Wardęga chodził w masce po warszawskich ulicach i łapał kobiety za biust, tłumacząc się promocją badań. Wszystko nagrywał i zamieścił w sieci film pod nazwą "Boobsman". Wardęga wyjaśniał, że kobiety zgadzały się na jego zachowanie. Marta Kozłowska, która pojawiła się na nagraniu w wieku 19 lat, stanowczo temu zaprzeczyła. Udzieliła obszernego wywiadu dla portalu Goniec. - To jest śmieszne. Nie było żadnej zgody, w ogóle nie znałam tego człowieka. Byłam wtedy na spacerze z ówczesnym narzeczonym i jego znajomymi. To się działo bardzo szybko, nawet nie wiem, co powiedzieć - wyznała. Kozłowska dodała, że podobno nie miała pojęcia o tym, że jest nagrywana. - Dowiedziałam się, że wyszedł taki film, bo znajomi mi zaczęli to przesyłać. I pytali, dlaczego daję się macać na mieście. Wtedy dowiedziałam się, że to był Sylwester Wardęga, że ten film jest w internecie i że nie jestem jedyna. Nie wydałam zgody na to, żeby mój wizerunek został użyty, a ten film krążył po internecie - mówiła.
Marta Kozłowska wyznała, że rzekomo próbowała skontaktować się Sylwestrem Wardęgą. - Pisałam do niego, bez odzewu, że proszę o usunięcie mojego wizerunku z tego filmu. Nie życzę sobie, żeby ten fragment ze mną był tam zawarty. Jakim prawem? Nie pamiętam, żebym dostała od niego jakąkolwiek odpowiedź - mówiła. Kobieta rozważa podjęcie kroków prawnych. - Jest z tym bardzo dużo zachodu, trzeba mieć jakąś pomoc. Ale myślę, że jeżeli znajdzie się więcej kobiet z tego filmu, to może byśmy założyły jakąś sprawę grupowo. Nie może być tak, że takie czyny są bezkarne. To pokazuje przede wszystkim młodym ludziom, że taki film może sobie krążyć po sieci, może być wyśmiewany, kobieta może być traktowana w sposób przedmiotowy. Absurdalne - skwitowała.
Marta Kozłowska postanowiła w rozmowie zwrócić się bezpośrednio do Sylwestra Wardęgi. - Z internetu można sobie odejść, ale z życia sobie nie odejdziesz, dopóki jesteś na tej ziemi. Serio, zastanawiam się, Sylwester, że nie jest ci głupio. Wiele osób, wiele kobiet skrzywdziłeś i tak po prostu sobie rzucasz w eter, że przepraszasz albo że odchodzisz z internetu, w ogóle co to znaczy? Nie rozumiem takiej sytuacji. Bardzo bym chciała, żebyś powiedział prawdę po prostu - dodała. ZOBACZ TEŻ: Wojciech Gola zażenowany postawą Sebastiana Fabijańskiego. "Chciał przerwać walkę i zgarnąć siano"