Sebastian Karpiel-Bułecka od wielu lat jest w szczęśliwym małżeństwie z prezenterką telewizyjną Pauliną Krupińską, która kiedyś była Miss Polonia. Wspólnie wychowują dwójkę dzieci - córkę Antoninę i syna Jędrzeja. Sam muzyk nie miał jednak szczęścia w dzieciństwie. Został porzucony przez swojego ojca, co przez lata skrzętnie ukrywał.
Wychowaniem Karpiela-Bułecki zajęła się jego matka oraz babcia. Nie brakowało u jego boku męskich wzorców. Dziadek również był obecny u jego boku, lecz zmarł szybko, gdy wokalista miał zaledwie pięć lat. Autorytet dostrzegał w swoim starszym, przyrodnim bracie, Janie, który jednak był 20 lat starszy i szybko się usamodzielnił. Został więc z samymi kobietami. Mieszkali w skromnych warunkach.
Ważną postacią w życiu muzyka był także jego sąsiad - Roman Gąsienica-Sieczka. To właśnie mężczyzna podarował Sebastianowi pierwsze skrzypce, a za lekcję gry na instrumencie pobierał jedną bańkę mleka. Sam brak ojca był jednak dla niego bardzo odczuwalny. Postanowił, że swoim znajomym nie wyjawi prawdy na jego temat. W "Twoim Stylu" opowiedział, jak wymyślał różne historie, które miały ukrywać trudną, życiową sytuację,
W podstawówce opowiadałem różne historie o tym, jaki mój ojciec jest wspaniały. Kłamałem, że wyjechał. Tak naprawdę był cały czas na miejscu, w Zakopanem. Marzyłem o rodzinie, więc ją sobie wymyślałem - wyznał.
Teraz wokalista nie musi się martwić o to, że jego rodzinie czegoś zabraknie. Od zawsze jest obecny w życiu swoich dzieci, które wychowuje z żoną. Zaprojektował dla nich dom, gdyż z zawodu jest architektem. Jak wyznał: "Dziś już nie muszę wymyślać sobie rodziny, bo mam dokładnie taką, jaką sobie w dzieciństwie wymyśliłem".
Przez lata mężczyzna musiał przepracować wewnętrznie brak jednego z rodziców. Zaczął coraz więcej rozumieć i dostrzegać. Nie chciał oskarżać ani ojca, ani matki o to, jak wyglądało jego dzieciństwo. Starał się tłumaczyć to, że nie miał przy sobie taty.
Z czasem nauczyłem się bardziej go [ojca — przyp. red.] rozumieć, bo życie nie jest takie proste, jak nam się wydaje. Pewnie rodzice mogli kilka spraw lepiej rozegrać, ale może nie potrafili - opowiadał.
Jak się okazuje, mężczyźni spotkali się przed śmiercią ojca, który odszedł mając 89 lat. To właśnie po tacie Karpiel-Bułecka odziedziczył miłość do muzyki, który był cenionym artystą ludowym. Wyjawił także, że podczas ich spotkań grał ojcu różne nuty, a ten odpowiadał, które to. Potem nawet śpiewał coś pod nosem. Sebastian wyjawił również, że nie zabrakło słów "kocham cię".