Ania Rusowicz to wokalistka, która muzykę ma we krwi. Miłość do tejże odziedziczyła po ojcu Wojciechu Kordzie, liderze zespołu Niebiesko-Czarni (przypomnijmy, że Wojciech Korda zmarł 21 października 2023 roku) oraz matce - Adzie Rusowicz, która w 1991 roku zginęła w tragicznym wypadku samochodowym, z którego żywy wyszedł tylko Wojciech Korda. Rodzicom Rusowicz nie dane było zestarzeć się u swojego boku. Okazuje się, że była wokalistka zespołu Dezire także nie miała szczęścia w miłości. Postanowiła więc wziąć sprawy we własne ręce i to dosłownie.
Anna Rusowicz przed laty wyszła za kompozytora i perkusistę Huberta Gasiula. Zakochani w 2017 roku doczekali się syna Tytusa. "Nowy przybysz na planecie Ziemia. Dla mnie to magiczna noc pełna spadających gwiazd. Hej, nazywam się Tytus i przyszedłem na świat w swoje imieniny" - pisała wówczas Rusowicz. Na początku 2023 roku w kuluarach plotkowano, że małżeństwo przechodzi kryzys. W końcu sama wokalistka w programie "Twoja twarz brzmi znajomo", po tym jak wykonała piosenkę Abby "The Winner Takes It All" przyznała, że rozumie emocje zawarte w hicie o rozstaniu, bo sama przechodzi aktualnie podobne problemy. "W bardzo podobnym momencie teraz jestem" - powiedziała ze sceny. Później w wywiadzie dla "Pani" już wprost przyznała, że się rozwiodła.
Przeszłam swoje i muszę sobie z tym radzić. Czuję się dojrzałą kobietą. Nie ma już miejsca na iluzję, grę pozorów. Dogoniła mnie realność, a czterdziestka jak klamra spięła moje sukcesy i porażki. To, co osiągnęłam i co mi nie wyszło. Czas był burzliwy: rozwiodłam się, szukam swojego miejsca na ziemi, zaczynam składać życie jeszcze raz - czytamy.
Ania Rusowicz w tym samym wywiadzie przyznała, że jej wiedza na temat małżeństwa nie opierała się na silnych fundamentach. Wszystko dlatego, że wokalistka nie była wychowywana przez oboje rodziców. Po śmierci Ady Rusowicz, Wojciech Korda zamieszkał z synem Bartłomiejem, a Annę oddał na wychowanie do wujostwa. Ania Rusowicz wybaczyła to ojcu dopiero po jego śmierci. We wcześniejszych wywiadach przyznawała, że praktycznie nie zna Kordy i nie utrzymuje z nim kontaktów. Wokalistka, jak sama twierdzi, "wyobrażenia o małżeństwie budowała na marzeniach". W rozmowie z "Pani" zdobyła się na gorzkie wyznanie.
Co mogłam wiedzieć na ten temat? Mama zginęła, gdy miałam siedem lat, ojca właściwie nie znam. Wychowało mnie wujostwo. Moje wyobrażenia o małżeństwie budowałam na marzeniach. Z czasem odkryłam, że w relacji, w której byłam, nie ma miejsca dla mnie. Dotarło do mnie, że ślub zmienia wszystko nieodwracalnie. W pewnym sensie "ja" przestaje istnieć, odkąd jest "my". To rodzi poczucie utraty i wolności - opowiadała.
Okazuje się jednak, że Ania Rusowicz nie zrezygnowała całkiem z możliwości, by raz jeszcze stanąć na ślubnym kobiercu. Na tym symboliczne "tak" powiedziała jednak nie wybrankowi czy wybrance, ale... samej sobie. "Po rozwodzie, 29 kwietnia 2023 roku, wzięłam ze sobą ślub. Niecałe dwa tygodnie po rocznicy ślubu, który brałam z byłym mężem. Chciałam, aby to było blisko tej daty. I to był samoślub z prawdziwego zdarzenia! Odbył się wieczór panieński, zamówiłam u krawcowej piękną suknię ślubną. Białą. Zamówiłam też sygnet z moimi inicjałami, AR, zamiast obrączki. Sama ceremonia zaślubin wyglądała tak, że stanęliśmy wszyscy w kręgu, trzymając się za ręce. Wypowiedziałam ze wzruszeniem przysięgę, którą sama napisałam" - powiedziała w wywiadzie dla "Zwierciadła".
Na tym nie koniec, bo Ania Rusowicz zamieściła na Instagramie zdjęcia, na których pozuje w białej koronkowej sukience, z bukietem kwiatów w dłoni i wiankiem na głowie. Chwaliła się ceremonią i pisała, że będzie już zawsze wierna swoi ideałom i będzie kochać siebie. Nagrała także piosenkę "Co się stało z naszą miłością", którą okrasiła klipem, w którym wystąpiła w sukni ślubnej. W instagramowym wpisie piosenkarka pisała, że "taka była historia jej miłości".