Robert i Monika Janowscy od kilkunastu lat walczą o poczucie bezpieczeństwa. Wszystko przez stalkerkę, która ich prześladuje. Kobieta nieustannie śledzi małżeństwo. Wchodzi też na teren ich posesji i zostawia osobliwe "prezenty". Pomimo wyroku sądu wciąż pozostaje bezkarna. Monika Janowska opublikowała na Facebooku rozpaczliwy post.
Janowscy nie mogli zaznać spokoju także podczas świąt wielkanocnych. Żona prezentera zwróciła się na facebookowym profilu bezpośrednio do policji. Okazuje się, że pomimo postanowienia sądowego stalkerka wciąż nie została zatrzymana. Monika Janowska jest całą sytuacją wyraźnie sfrustrowana.
Miesiąc, równiutki miesiąc temu odbyła się rozprawa sądowa dotycząca naszej psychofanki, pani Moniki J. 6 marca zostało wydane i przesłane do was postanowienie o zastosowaniu natychmiastowego, tymczasowego aresztowania oskarżonej na okres trzech miesięcy. Dzisiaj mamy 9 kwietnia. I co? I jajo! (...) Pani J. też ma radochę. I swoje plany na święta. Postanowiła spędzić je z nami. Odkurzyła rower, kupiła czekoladki i wpadła zrobić ze mną porządek - napisała Monika Janowska na Facebooku.
Monika Janowska w swoim apelu na Facebooku podkreśliła, że czuje się już bezsilna zaistniałą sytuacją. Wyraźnie zaznaczyła, że obawia się o swoje życie. Przez to też siedzi zamknięta we własnym domu. Dodajmy, że według jej relacji stalkerka niejednokrotnie już groziła jej śmiercią. Przeszła także do czynów - próbowała przejechać żonę prezentera rowerem czy też rzuciła w nią butelką.
My jesteśmy już pod ścianą. Zastraszeni, zignorowani i bezsilni. Czy ja mam ją gonić? Łapać? Poszczuć psami? Oj, nie, przepraszam. Pójdę siedzieć przecież za naruszenie nietykalności. (...) Być może powinnam przemilczeć, złożyć odwołanie, iść dalej krokiem prawa. Być może odpowiem czkawką za tę publiczną skargę. Tyle tylko, że jestem już w takim stanie. Jestem już tak bardzo zmęczona, że jest mi chyba wszystko jedno. Siedzę zamknięta we własnym domu i próbuję nie dać się zabić tej pani. Od 12 lat uciekam od kwasu, noża lub innego ,"nieszczęśliwego wypadku", który trzeba nazwać po imieniu morderstwem. Ostatni mail pani J. to: "Życie, albo śmierć". Taki wydała wyrok. W waszych rękach leży to, czy go na mnie wykona - dodała Monika Janowska.