Za nami głośna premiera "Dziewczyn z Dubaju". Na czerwonym dywanie brylowały gwiazdy produkcji z reżyserką Marią Sadowską i producentem Emilem Stępniem na czele. Tego wieczoru na bankiecie zabrakło producentki kreatywnej, czyli Dody. Ma to oczywiście związek z jej konfliktem ze Stępniem, który odbywał się na płaszczyźnie zarówno prywatnej, jak i zawodowej. Zamieszana w całą sprawę była również Maria Sadowska, która kilka tygodni temu z Rabczewską nie została wpuszczona do montażowni, aby dokończyć film. Finalnie udało się jednak całej trójce dojść do kompromisu.
Emil Stępień podczas premier swoich filmów do tej pory nie stawał na ściance i nie udzielał wywiadów. W przypadku "Dziewczyn z Dubaju" postąpił jednak inaczej. W rozmowie z reporterem Plotka opowiedział o konflikcie z Dodą i Marią Sadowską. Odniósł się do sytuacji sprzed kilku tygodni, kiedy zablokował im wejście do montażowni.
Krytycznie patrzę na to zachowanie Doroty i Marysi. Obydwie pokazały, że nie nadają się do biznesu. W tamtym momencie przestał to być konflikt na linii Emil-Dorota. W to zaangażowany był produkt, jakim jest film, który powstał z prywatnych pieniędzy. Moich widzów i inwestorów, którzy idą do kina, nie interesuje, czy ja się kocham, czy nie z Dorotą. To mogą przeczytać w mediach. Kupując bilet do kina, te osoby mają przyjść i dostać gotowy produkt. Każda osoba, która myśli o biznesie, nie będzie wykorzystywała swojego produktu, żeby uderzać w inną osobę. To jest antybiznesowe - mówił w rozmowie z Plotkiem Stępień.
Emil Stępień dodał, że Maria Sadowska i Doda nie zostały wpuszczone do montażowni, ponieważ chciały to zrobić za jego plecami.
Panie nie powiedziały tego, że próbowały się dostać do mojej postprodukcji, wysyłając uprzednio maile: Nie mówcie nic Emilowi. Ja jestem współwłaścicielem tego filmu. Panie mogły wejść wszędzie, bo znają mnie. Tu nie chodziło o przeciąganie linii, a o to, żeby postępować wspólnie, a nie solidarnością jajników - podsumował.
Całą rozmowę z Emilem Stępniem możecie obejrzeć poniżej.