Książę William 26 kwietnia przybył do Christchurch w Nowej Zelandii, gdzie 15 marca doszło do serii zamachów terrorystycznych podczas których zginęło 50 osób. Książę chciał okazać wsparcie Nowozelandczykom, a szczególnie rodzinom zmarłych. Podczas przemowy w Christchurch sięgnął do wspomnień sprzed niemal 20 lat, kiedy to sam doświadczył bólu po stracie matki.
Zagraniczne media rozpisują się na temat ostatniej przemowy księcia Williama. Wszystko dlatego, że była niezwykle poruszająca.
15 marca w tym pokoju wydarzyła się tragedia. Terrorysta usiłował zasiać podział i nienawiść w miejscu, w którym gości wspólnota i bezinteresowność. Myślał, że może zmienić to miejsce. Jestem tu, by udowodnić światu, że mu się to nie udało - mówił książę.
Wystąpienie najstarszego syna Diany było też bardzo intymne. William wie bowiem, czym jest cierpienie i strata. Jako 15-latek nagle stracił matkę, która zginęła w tragicznym wypadku.
Miałem powód, by zastanawiać się nad żalem, nagłym bólem i stratą w moim życiu. Zdałem sobie sprawę, że oczywiście żal może zmienić punkt widzenia, doznajesz szoku, smutku lub bólu, ale nie wierzę, że smutek zmienia to, kim jesteś - wyznał.
Książę William, by oddać cześć zmarłym, po przemowie złożył również wieniec pod jednym z pomników w Christchurch.
AG