11 września 2001 roku oczy całego świata zwrócone były na Stany Zjednoczone. Uprowadzone przez terrorystów samoloty uderzyły tego dnia m.in. w dwie wieże kompleksu budynków World Trade Center w Nowym Jorku. W zamachu zginęło niemal 3000 osób, w tym sześciu Polaków. Jedną z nich mogła być Manuela Michalak, która w tamtym czasie przeżywała szczyt popularności związanej z udziałem w "Big Brotherze".
Pierwsza polska edycja programu "Big Brother" emitowana była wiosną 2001 roku. Reality show bił wówczas rekordy popularności, a jego uczestnicy z dnia na dzień stali się jednymi z najpopularniejszych osób w kraju. Jedną z nich była Manuela Michalak, która w programie zajęła drugie miejsce. Po udziale w formacie Michalak została zasypana lukratywnymi propozycjami. Jak wyjawiła po latach, jedną z nich była sesja fotograficzna, która miała odbyć się dokładnie 11 września na dachu World Trade Center. Jak wyjawiła po latach, od śmierci w wyniku zamachu terrorystycznego uratował ją cud. Z powodu problemów z dokumentami nie udało jej się wsiąść do samolotu.
Przed wyjazdem miałam problem z paszportem i formalnościami z tym związanymi, więc ostatecznie nie doszło do wyjazdu i nie poleciałam do Stanów
- opowiadała po latach w "Dzień dobry TVN". W dniu zamachu Michalak włączyła telewizor i przeżyła szok, widząc, co się dzieje. - 11 września, czyli w dniu, kiedy były zaplanowane zdjęcia, tak jak zwykle włączyłam telewizor. Na wszystkich kanałach transmitowano atak na World Trade Center i pokazywano, jak runęły dwie wieże. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Przecież dokładnie wtedy, kiedy wydarzyła się ta tragedia, ja miałam być na dachu jednego z budynków - dodała.
Po zakończeniu emisji reality show Michalak przez pewien czas pozostała w telewizji. Przez kilka lat była prowadzącą TVN-owskiego programu "Maraton uśmiechu". Później wycofała się z mediów. Otworzyła salon fryzjerski, a także zajęła się polityką. Rok temu starowała w wyborach do Senatu z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców. Nie udało się jej jednak zdobyć mandatu.