Polska to najmocniejszy ośrodek żużla na świecie i nie przypadkiem to właśnie w naszym kraju funkcjonuje najlepsza żużlowa liga świata. Niestety organizatorzy Speedway Grand Prix najwyraźniej nie mają najlepszego zdania o polskich "rajderach". Tylko dwóch z nich będzie stałymi bywalcami przyszłorocznej edycji walki o Indywidualne Mistrzostwo Świata.
Wśród Polaków jedynym pewnym występu w przyszłorocznym Grand Prix był mistrz świata Bartosz Zmarzlik. Miejsce obok niego wywalczył sobie Dominik Kubera, który awansował z GP Challenge. Reszta musiała niestety liczyć na stałe dzikie karty od organizatorów. Żaden z Biało-Czerwonych nie dostąpił jednak tego przywileju. Zamiast Polaków stałe dzikie karty dostali Mikkel Michelsen, Kai Huckenbeck, Jan Kvech i Jason Doyle.
Rezerwowi:
Tylko w gronie rezerwowych znaleźli się Patryk Dudek i Wiktor Przyjemski, a nawet tam nie ma Macieja Janowskiego i Janusza Kołodzieja. Dziwić może również brak Leona Madsena, który może pochwalić się drugą średnią biegową w ekstralidze. Zamiast tego zobaczymy drugoligowego Huckenbecka, niewiele wnoszącego do Grand Prix Kvecha i czwartego w stawce Australijczyka Doyle'a. Dzika karta dla Michelsena dziwić nie powinna.
Decyzje organizatorów wywołały niemałą burzę w mediach społecznościowych. "Oburzające dzikie karty, które wprost wymierzone są w Polaków. Czekam na reakcję władz PZM, bo chyba nie będą udawać, że wszystko jest ok, bo jednak nie jest ok" - napisał Mateusz Puka z WP SportoweFakty.
"Napluto dziś w twarz polskim miastom, które finansują ten cyrk" - pisał z kolei Kamil Siałkowski z Gazeta.pl. "Brak Polaka - żart, Doyle (jako czwarty Australijczyk) - żart, Huckenbeck - żart. Jeśli miałbym wybrać jednego Duńczyka, to byłby to Mikkel. Kvech to wybór polityczno-geograficzny" - dodał.
Oczywiście w gronie startujących zabraknie też dwóch wielkich gwiazd - Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa - Rosjan z polskimi paszportami i startujących na polskich licencjach. Przeciwnikami takiego rozwiązania miał być rzekomo Polski Związek Motorowy, który blokuje starty tej znakomitej dwójki w mistrzostwach świata. Realnie obaj mogliby powalczyć ze Zmarzlikiem o mistrzostwo świata. Zresztą Łaguta już w 2021 roku odebrał najlepszemu z Polaków tytuł.
"PZM w postaci Michała Sikory tak bardzo skupił się na walce z największymi wrogami światowego żużla - Łagutą i Sajfutdinowem, że aż zapomniał o załatwieniu dzikiej karty dla Janowskiego lub Dudka. Szkoda chłopaków, a jeszcze bardziej Leona Madsena. Kuriozalne nominacje dla Kvecha i Huckenbecka" - napisał Karol Bierzyński.
Speedway Grand Prix w 2025 roku ma rozpocząć się 3 maja w niemieckim Landshut. W Polsce cykl zawita do Warszawy, Gorzowa Wielkopolskiego i Wrocławia.