Blaz Kramer nie był rozpatrywany jako kluczowy zawodnik Legii w ubiegłym sezonie. Od początku obecnych rozgrywek zachwyca jednak formą, przez co wdarł się do podstawowego składu i mało tego wzbudził też zainteresowanie zagranicznych klubów. W 11 meczach strzelił już pięć goli i dołożył do tego cztery asysty.
Parę tygodni temu wydawało się, że Słoweniec na pewno przeniesie się do tureckiego Konyasporu. Jak się okazało, jego agent chciał zmienić warunki wcześniej ustalonego kontraktu, co zdenerwowało tamtejszych działaczy, którzy postanowili definitywnie zerwać z nim rozmowy. Niedawno pojawił się za to temat transferu Kramera do CSKA Sofia, natomiast obalił go dziennikarz Tomasz Włodarczyk.
"CSKA Sofia nie, ale w międzyczasie pojawiła się jeszcze oferta ze Slovana Bratysława. To już inna półka. Faza grupowa Ligi Mistrzów" - napisał. I niejako potwierdził tę informację trener Goncalo Feio, który nie włączył piłkarza do kadry na spotkanie z Motorem. - To tylko i wyłącznie moja decyzja. Blaz zgłaszał gotowość do gry. Jest nadal naszym piłkarzem, ale jest o krok od zespołu grającego w Lidze Mistrzów - zaznaczył.
Slovan Bratysława sprawił ostatnio niemałą niespodziankę, gdyż w IV rundzie el. LM wyeliminował z rywalizacji drużynę Adama Buksy FC Midtjylland. Nie było to jednak takie proste, zwłaszcza że rywale w rewanżu prowadzili do 80. minuty 2:1 i wówczas mieli zagwarantowany awans do fazy ligowej. Ale wtedy nastąpił cud. - Tak naprawdę to stworzyli dwie sytuacje i strzelili trzy gole. To szalone - grzmiał reprezentant Polski.
Jeśli Legia faktycznie sprzeda Kramera, to może zarobić za niego niemałe pieniądze. Mimo że jego kontrakt wygasa za rok, to portal Transfermarkt wycenia go na 500 tys. euro, natomiast Konyaspor miał za niego zapłacić nawet ok. miliona euro. W przypadku odejścia Słoweńca Goncalo Feio będzie miał do dyspozycji tylko czterech napastników: Thomasa Pekharta, Marca Guala, Migouela Alfarelę oraz będącego dotąd kompletnym rozczarowaniem - Jeana Pierre'a Nsame.