Sześć goli i siedem asyst - takim bilansem może się pochwalić w tym sezonie Dominik Marczuk. To zawodnik, który jeszcze w poprzednim sezonie grał w 1. lidze, a dziś jest jednym z liderów walczącej o mistrzostwo Jagiellonii Białystok. W marcu otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Na debiut w kadrze musi jednak jeszcze poczekać.
W rozmowie z TVP Sport skrzydłowy wrócił do tematu zgrupowania. – Byłem bardzo podekscytowany, byłem zadowolony. Szkoda, że nie udało się zadebiutować, ale też rozumiem, o jaką stawkę były te mecze. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas na debiut, gdy będę dalej ciężko pracował. Rodzice byli ze mnie bardzo dumni, gdy dowiedzieli się o powołaniu. Mnie o tym poinformował Michał Probierz. Gdy skończyłem z nim rozmawiać, to zacząłem w mieszkaniu skakać ze szczęścia - przyznał.
Marczuk dodał, że dołoży wszelkich starań, aby znaleźć się w kadrze na EURO 2024. Biało-czerwoni w tym turnieju zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. - To już zależy od selekcjonera Probierza. Ja na pewno zrobię wszystko, by po pierwsze Jagiellonia odniosła sukces. To może pozwolić mi znaleźć się w kadrze. Będę robił wszystko, żeby do tego doszło - dodał.
W rozmowie przeprowadzonej przez Roberta Bońkowskiego pojawił się także wątek przeszłości zawodnika. Okazuje się, że ważną wartością w jego życiu jest wiara. Marczuk nie boi się o niej głośno mówić.
- Przez osiem lat byłem nawet ministrantem w kościele. Rodzice od dziecka prowadzili mnie do kościoła. Tworzymy rodzinę religijną. Bardzo dużo zawdzięczam Bogu [...] ja się tego nie wstydzę. Wierzę w Boga i bardzo dużo mu zawdzięczam. Wierzę, że ma mnie w swojej opiece i wiem, że dzięki niemu również jestem tu, gdzie jestem. Wierzę też, że ma dla mnie wybraną drogę. Tą drogą chcę się kierować. Czasami trudno pogodzić chodzenie do kościoła z rozgrywkami ekstraklasy, ale jeśli mecz jest w niedzielę, to chodzę albo w sobotę, albo w poniedziałek. Raz w tygodniu w kościele muszę być - przyznał.
Dominik Marczuk w trwającym sezonie wystąpił w każdym z 28 meczów Jagiellonii. Białostoczanie, którzy w niedzielę przegrali z Cracovią 1:3, wciąż liczą się w walce o historyczne, pierwsze mistrzostwo Polski.