We wtorek w Dortmundzie Polska zremisowała 1:1 z Francją w trzeciej i ostatniej kolejce fazy grupowej Euro 2024.
Po golach Kyliana Mbappe i Roberta Lewandowskiego mecz skończył się dla naszej kadry wynikiem korzystnym, który jednak nie dał nam nic poza punktem na pocieszenie. Wcześniej przegraliśmy bowiem z Holandią 1:2 i z Austrią 1:3, dlatego było pewne, że odpadniemy z Euro 2024, nawet gdybyśmy na koniec zdołali pokonać Francję.
- Szkoda, że mimo trudnej grupy nie udało nam się awansować. Odjeżdżamy stąd z jednym punktem. Żałujemy, bo wszyscy chcieliśmy tutaj zostać jak najdłużej - podsumowywał po meczu Michał Probierz. Na konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Polski mówił też tak: "Nie zgodzę się, że w meczu z Austrią zboczyłem z wyznaczonej drogi. Do 60. minuty mogliśmy przegrywać 0:3. Problemem też były urazy oraz to, że nie wszyscy zawodnicy grają regularnie w swoich klubach, więc wydatek energetyczny był duży. Chcieliśmy grać w piłkę, wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki".
- Nie słyszałem tej wypowiedzi i kiedy mi ją pan cytuje, to muszę powiedzieć, że jestem bardzo zdziwiony - słyszymy od Jacka Bąka. - Musi być przyznanie się do błędów. Bez tego nie będzie rozwoju. Wiem, że do błędu trudno się przyznać. Sam grałem prawie zawsze w pierwszej jedenastce, ale zdarzało się, że trener sadzał mnie na ławce i wtedy trudno było mi przyznać, że jeden, drugi i trzeci mecz zagrałem słabo, czyli zasłużyłem na tę ławkę i że widocznie musiałem się na niej obudzić, żeby przestać obrastać w piórka. Jak się gra słabo, to się mówi, że się gra słabo. Bardzo ważna jest samokrytyka. Dziś generalnie wszyscy wszystkich głaszczą, ale my nie możemy sobie na to pozwolić. Musimy sobie wprost powiedzieć, co zrobiliśmy źle, co zrobiliśmy dobrze, bo bez tego nie pójdziemy naprawdę do przodu, nie podniesiemy umiejętności. Piłka to jest gra błędów, popełnianie ich jest normalną sprawą, ale normalne musi być też, że się do nich człowiek przyzna, a nie że brnie - denerwuje się były kapitan reprezentacji Polski.
Bąk, który w kadrze rozegrał 96 meczów i występował na Euro 2008 oraz na mundialach 2002 i 2006, wprost wskazuje błędy, jakie Probierz popełnił przy okazji meczu z Austrią.
- Buksa strzelił gola Holandii i zagrał fajny mecz, Piątek strzelił Austrii, ale błędem było wystawienie ich obu na Austrię. Musiało być widać na treningach, że między nimi nie ma współpracy, że oni sobie przeszkadzają, a nie robią jakąś grę dla drużyny. Przez obecność na boisku ich obu Zieliński nie miał z kim pograć. Bardzo brakowało Urbańskiego. To jest młody chłopak, świetny, bardzo fajny, ma kiwkę, ma fantazję, nikogo i niczego się nie boi. Musimy na takiego piłkarza stawiać, a nie dawać mu parę minut w końcówce kluczowego meczu, gdy szansa już uciekła - punktuje Bąk (Urbański w meczu z Austrią wszedł na boisko dopiero w 87. minucie, przy wyniku 1:3).
- Oczywiście ja nie mówię, że przez brak jednego Urbańskiego w składzie my nie wygraliśmy z Austrią. Pamiętam, że to jest nowy, młody chłopak i że od takiego nie można wymagać, żeby nam sam ciągnął ten wózek. Ale mówię, że decyzja Probierza, żeby go nie wystawiać na Austrię, to nie była odwaga. To nie było niezbaczanie z drogi. Tak naprawdę trzeba było ustawić praktycznie ten sam skład na Austrię, co na Holandię. Myślę, że teraz by tak Probierz zrobił. Że on też się przekonał, że choćby Slisz i Piotrowski nie pasowali do reprezentacji na takim turnieju, na takim poziomie - dodaje były kapitan.
Dwóch pomocników z meczu z Austrią surowo oceniło wielu ekspertów i Bąk nie potrafi do tego grona nie dołączyć. - Slisz przegrywał pojedynki biegowe z rywalami, z którymi grając w środku w ogóle nie powinien się ścigać, tylko powinien się cofać i czekać na nich. To był koszmar, coś takiego się nie powinno zdarzyć! W ogóle co ten chłopak ma? Nie jest wysoki, głową nie pogra. Podania specjalnego nie ma, w rozegraniu nadzwyczajny nie jest. To może chociaż zapierdziela? No nie jest to niestety pitbull, u niego nie ma orania w środku pola. Piotrowski też wyszedł sobie tak, jakby chciał grać swoją typową piłkę z ligi bułgarskiej, a to nie tędy droga, bo mecz z dobrze zorganizowaną Austrią na Euro to są naprawdę wysokie progi. Probierz myślał, że to będą dwa pitbulle, że będą kostki rywali poprzestawiane i trawa powyrywana? Niestety, było pałętanie się po boisku. Nie mówię, że ich teraz trzeba skreślić. Ale mówię, że trzeba wyciągnąć wnioski. A wnioski są takie, że oni nie dali rady, że postawienie na nich było błędem - ostro punktuje Bąk.
- To jest kadra nas wszystkich, to jest reprezentacja Polski, a nie tylko Probierza i piłkarzy, których on powołuje. Dlatego się angażujemy i mamy prawo dyskutować - tłumaczy były piłkarz.
- Trener musi się trzymać zawodników, którzy się sprawdzają. Za dużo było żonglowania składem, nawet jeśli trochę wymusiły to kontuzje - mówi Bąk, zmierzając do podsumowania postawy naszej kadry na Euro 2024.
- Uważa pan, że gdyby Probierz z Austrią spróbował zagrać tym składem co z Holandią i w podobny sposób, to Polska mogłaby być dalej w turnieju? Czy jednak potencjał mamy za mały? - pytam. - No oczywiście, że bez błędów w podejściu do meczu z Austrią Polska mogła z tej grupy wyjść! - nie ma wątpliwości Bąk.
Wszystko, co do tej pory powiedział Bąk, zwolennicy Probierza mogli przyjąć z trudem. Ale - jak przekonuje były obrońca kadry - on też jest po stronie tych, którzy doceniają pracę selekcjonera.
- Dla mnie Michał i tak zrobił dużo. Dostał tę kadrę po Santosie, w stanie opłakanym, bo ten portugalski trener dbał tylko o to, żeby u nas jeszcze sobie dorobić, a nie nas poznać, zrobić trochę wstrząsu i pociągnąć za sobą drużynę. Probierz w ostatniej chwili wywalczył nam grę w tym Euro. Zrobił to, kiedy już na to nawet nie liczyliśmy. I nie mówmy teraz, że nie było warto, bo to bzdury. On trochę to wszystko jednak zaczął odbudowywać. Mieliśmy trudną grupę, spotkaliśmy się z mocnymi rywalami i dla wielu chłopaków, którzy zaczynają się liczyć w kadrze, to było bardzo cenne. Zyskali trochę obycia, sporo się nauczyli, na pewno się dzięki Euro rozwinęli. I uwierzyli w siebie. Z taką Francją możesz zagrać od święta, więc dla Urbańskiego, który robił z Francuzami kółeczka, to jest coś "wow", on będzie dzięki temu rósł. Nie tylko on, tak naprawdę wszyscy po kolei. Nawet ci, którzy spisali się gorzej, coś wyniosą - mówi Bąk.
- Mecz z Austrią nam nie wyszedł przez zły dobór zawodników, zwłaszcza w środku pola. Ale dobrze, że prezes Kulesza zostawia Probierza na stanowisku. Niech Michał pracuje dalej. Zna wszystko, pokazał, że ma pomysły i niech tylko będzie naprawdę konsekwentny, a może to z czasem naprawdę fajnie poukłada - kończy Bąk.