[go: up one dir, main page]

"Panowie, Francja to jest przeszłość". Engel zdradza prawdę o anegdocie Mateusza Borka

Łukasz Jachimiak
- Myślę, że jedną bramką pokonamy Francuzów. Teraz zaczyna się walka o mistrzostwo świata - zaskakuje Jerzy Engel. Skąd taki optymizm u byłego selekcjonera reprezentacji Polski?

0:0 z Meksykiem, 2:0 z Arabią Saudyjską i 0:2 z Argentyną - oto komplet wyników Polski na MŚ Katar 2022. Po zdobyciu czterech punktów nasza reprezentacja zajęła drugie miejsce w grupie C i teraz w 1/8 finału zmierzy się ze zwycięzcą grupy D. Jest nią Francja, mistrz świata, rywal chyba najtrudniejszy z możliwych. Choć Jerzy Engel ma inne zdanie.

Zobacz wideo Zatrzymał Messiego, teraz czas na Mbappe. Wojtek, zatrzymaj Francję!

Początek meczu w niedzielę o godzinie 16.00 czasu polskiego. Relacja na żywo na Sport.pl

Łukasz Jachimiak: Na pewno podoba się panu wynik, jaki Polska osiągnęła na mundialu, a czy podoba się też panu sposób, w jaki Polska gra?

Jerzy Engel: Mundial to nie jest miejsce, gdzie ocenia się jakość gry. Na mundialu jest gra o wynik, o mistrzostwo świata. Dobry jest każdy sposób, który doprowadzi do pucharu.

Tylko czy po tym, co Polska pokazała w fazie grupowej, można powiedzieć, że realnie jest w grze o mistrzostwo świata? Moim zdaniem potrzebnych byłoby kilka cudów z rzędu. Widzi pan, że po meczu z Argentyną mało kto wierzy, że stać nas na walkę z najlepszymi, prawda?

- Tak, ale presja wyjścia z grupy na mundialu ciążyła na reprezentacji Polski tak długo i tak bardzo, że ja sobie zdaję sprawę z tego, że nasz zespół tak bardzo chciał ten cel zrealizować, że zrobił wszystko, byle tylko zdobyć cztery punkty i przejść dalej. Natomiast teraz zaczyna się walka o mistrzostwo świata. W związku z tym jest zupełnie inne podejście do meczu.

Spodziewa się pan, że do meczu z Francją podejdziemy zupełnie inaczej niż podeszliśmy do meczu z Argentyną? Liczy pan, że zobaczymy futbol na tak?

- Bardzo bym chciał, bo przecież w tylko jednym meczu zdobyliśmy bramki, a w dwóch nie. Grać futbol na tak nie jest łatwo, ale chciałbym, żeby Polska zagrała.

Tylko że Francja będzie chyba jeszcze trudniejszym rywalem, w związku z czym możemy być jeszcze bardziej przestraszeni.

- Myślę, że nie. Francja dla nas jest łatwiejszym rywalem. To zespół europejski, takie znamy lepiej niż te z Ameryk. Rywale stamtąd są inaczej szkoleni, grają inny futbol, inaczej podchodzą do meczu, w związku z tym z nimi nam się gra o wiele trudniej niż z zespołami europejskimi.

W 2000 roku, na początku pańskiej kadencji, Polska zagrała z Francją w Paryżu. Zagraliście niezły mecz z mistrzami świata i przegraliście 0:1 po golu Zinedine'a Zidane dopiero w 88. minucie. Dobrze pan pamięta tamto spotkanie?

- Oczywiście.

Mateusz Borek opowiedział kiedyś kapitalną anegdotę o tym, co się działo w waszej szatni przed tamtym meczem. Pańskie stwierdzenie "Panowie, Francja to jest przeszłość" było reakcją na pospuszczane głowy naszych piłkarzy po tym, jak każdym Francuzem z osobna postraszył ich Dariusz Śledziewski?

- Zawsze jest kilka odpraw przed meczem, nigdy nie jest tak, że jest jedna. Mój asystent opowiedział wszystko, co wiedział o Francuzach, po prostu przekazał piłkarzom informacje. A po nim przyszedłem ja i mówiłem, jak Francuzów pokonać. To były dwie zupełnie różne odprawy. Jedna z drugą nie miała nic wspólnego. Na pierwszej zostało powiedziane wszystko, co przeciwnik miał najlepsze, żebyśmy wiedzieli, przed czym się trzeba będzie bronić. Natomiast na drugiej mówiliśmy o tym, co przeciwnik ma najsłabsze i jak go pokonać. Ja byłem od futbolu na tak. Sądzę, że teraz przed meczem z Francją nasi piłkarze też zobaczą słabe strony rywala i dostaną wskazówki, jak mistrzów świata ograć. Bo nie ma zespołów, które tylko zwyciężają. Zresztą, Francuzi już przegrali na tych mistrzostwach. Warto zrobić taką odprawę, która będzie pokazywała, jak dojść do zwycięstwa.

Wplótłby pan w taką odprawę jakieś elementy patriotyczne? Pamiętam, że pan to lubił.

- Wie pan, różne były filmy, nie tylko patriotyczne. Czasem był potrzebny z taką nutą, a czasem nie. Ogólnie to było coś całkiem nowego w polskim futbolu, że wprowadziłem krótkie filmiki motywacyjne do naszej pracy.

Który z nich zrobił na piłkarzach największe wrażenie?

- Chyba ten przed Norwegią.

Mówimy o meczu, który wygraliście 3:0, i zapewniliście sobie awans na MŚ 2002?

- Tak, w zrobieniu tego filmiku pomagali mi redaktor Wołoszański i redaktor Szpakowski. Musiałem znaleźć kilka materiałów, żeby skonstruować krótki, 5-minutowy, przekaz dający zamierzony efekt.

Co piłkarze zobaczyli?

- Całą prawdę. O 1 września, o wybuchu II wojny światowej. Piłkarzy, sportowców, nikogo nie wolno oszukiwać. Jak grasz ważnego dnia, to im o tym powiedz, pokaż, co się działo, nawiąż do bolesnej daty. Zrobiliśmy to i powiedzieliśmy, że mamy szansę sprawić, że ta data będzie się kojarzyła też z czymś miłym, a nie tylko tragicznym.

Wspomniał pan, że Francja na tym mundialu już raz przegrała - 0:1 z Tunezją. Ale czy to może być dla nas jakikolwiek punkt zaczepienia? Francuzi byli pewni, że wygrają swoją grupę i wystawili wielu rezerwowych. Czy pan ma nadzieję, że to zaszkodzi gwiazdom, że przerwa wybije je z rytmu?

- Każdy mecz wprowadza odpowiednią atmosferkę w zespole. Zespół to jest żywy organizm i tak sukces, jak i porażka oddziałuje na ten organizm. Francuzi mieli dwa zwycięstwa, po nich przyszła porażka i nie ma takiej możliwości, żeby ta porażka nie zostawiła jakiegoś śladu. Po drugie: kiedy się wpuszcza wielu zawodników, którzy wcześniej nie grali i oni przegrają, to coś takiego ich bardzo dołuje, bo oni sobie zdają sprawę, że bez najlepszych graczy nic nie znaczą. Dlatego na pewno to zostawia duży ślad. Po trzecie: wiele drużyn, które dały odpocząć swoim najlepszym graczom w trzecim meczu, w następnym odpadało. Przypomnę tylko Chorwatów z Euro 2008. Oni przeciwko nam na zakończenie fazy grupowej zagrali drugim składem, mimo to ograli nas 1:0, a później znów wystawili pierwszy skład i odpadli. Mam nadzieję, że na Francuzów zmiany też wpłyną negatywnie.

Pan wierzy, że Polska sprawi sensację?

- Rzadko typuję, ale ponieważ wiem, jak duże mamy rezerwy w zespole i wiem, że te rezerwy na razie jeszcze nie były uruchomione, to liczę, że w tym meczu zostaną wykorzystane w stu procentach. Jestem optymistą, myślę, że jedną bramką pokonamy Francuzów. Teraz zaczyna się gra o mistrzostwo świata.

Więcej o: