Przypomnijmy: reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy nie pokazała się z dobrej strony. W pierwszym meczu, w którym każdy liczył na zwycięstwo, przegrała ze Słowacją 1:2. Drugi mecz z Hiszpanią (1:1) dał nadzieję na awans, o co piłkarze Paulo Sousy walczyli do ostatnich minut w starciu ze Szwecją. Finalnie jednak przeciwnik okazał się lepszy wygrywając 3:2, przez co nasi kadrowicze zakończyli swoją przygodę na Euro 2020.
Wyniki reprezentacji Polski sprawiły, że polała się fala krytyki m.in. na nowego selekcjonera Paulo Sousę. Portugalczyk prowadzi kadrę od stycznia br. W obronie szkoleniowca stoi Przemysław Frankowski, dla którego był to debiut na mistrzostwach Europy w seniorskiej reprezentacji.
- Widać, że trener Sousa ma pojęcie o futbolu. Ma duże doświadczenie - powiedział Przemysław Frankowski - Nie graliśmy źle. Byliśmy lepsi od Słowacji, przegraliśmy pechowo. Awans z grupy był w naszym zasięgu. Był taki moment w meczu ze Szwecją, gdy naprawdę wierzyłem, że za chwilę wciśniemy trzeciego gola i wygramy. Atakowaliśmy, zamknęliśmy rywali w polu karnym. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Zabrakło trochę szczęścia i konsekwencji w tym wszystkim - dodał.
Przemysław Frankowski zadebiutował na Euro 2020 w meczu ze Słowacją, w którym zagrał 16 minut. Z Hiszpanami rozegrał 22 minuty, a ze Szwecją 45. Polak chwali Paulo Sousę, choć przyznaje, że wybory selekcjonera nie zawsze były zrozumiałe, ponieważ w dwóch ostatnich meczach grał na różnych pozycjach.
- W ogóle ani razu nie zagrałem na swojej normalnej pozycji, czyli na prawym skrzydle. Trener miał dla mnie inne zadania na boisku, musiałem się podporządkować. Pewnie liczył na moją wszechstronność. Myślał, że może mnie ustawić tam, gdzie dyktuje potrzeba chwili. Cóż, ja jestem od tego, aby wykonywać zalecenia selekcjonera. Zawsze będę grał tam, gdzie wystawi mnie trener - skwitował 27-latek.