W 2001 roku z Flamengo przeniósł się do Europy, do Interu Mediolan. Później grał w jeszcze kilku włoskich klubach - Fiorentinie, Parmie, Romie. W sumie w Serie A rozegrał 180 meczów i strzelił 77 goli. Do tego dorzucił 14 trafień w 27 występach w Lidze Mistrzów. A w reprezentacji Brazylii zdobył 27 bramek w 48 meczach. Był napastnikiem bardzo dobrym, a pewnie mógłby być wybitnym, gdyby profesjonalnie się prowadził. Niestety, od kilku dobrych lat częściej niż o jego postawie na boisku media informowały o skandalach, jakie wywoływał.
Alkoholizm, depresja, oskarżenie o handel narkotykami, postrzelenie kobiety, z którą bawił się w nocnym klubie, podejrzenia o udział w wojnie gangów w Rio de Janeiro - to tylko skrót z pozapiłkarskiego życia człowieka, w którym Brazylijczycy widzieli następcę Ronaldo. Adriano nie gra w piłkę od półtora roku, dokładnie od maja 2016 roku, gdy skończyła się jego przygoda z futbolem w Miami. Ale teraz przekonuje, że to jeszcze nie koniec jego kariery.
- W przyszłym roku znów zaczynam na poważnie trenować. Nikomu nie muszę udowadniać, że Flamengo to cały mój świat, właśnie w tym klubie chcę znów grać. Nie muszą mi nawet płacić. Będę grał z miłości do piłki i mojego klubu - powiedział w rozmowie z kanałem "Entrando em Campo" w serwisie YouTube.