Przemysław Frankowski od początku sezonu musi walczyć o miejsce w składzie RC Lens, prowadzonego przez nowego trenera Willa Stilla. Lepiej szło mu w eliminacjach Ligi Konferencji, w rywalizacji z Panathinaikosem był podstawowym zawodnikiem i zdobył nawet bramkę (ostatecznie jego zespół przegrał dwumecz 2:3).
Mniej korzystnie wyglądało to w Ligue 1, gdzie reprezentant Polski, powołany przez Michała Probierza na wrześniowe mecze ze Szkocją i Chorwacją, przesiedział na ławce spotkanie z Angers (1:0), a ze Stade Brest (2:0) pojawił się na boisku tylko na minutę. Także spotkanie trzeciej kolejki z AS Monaco rozpoczął wśród zmienników. Natomiast w zespole wicemistrzów Francji zabrakło kontuzjowanego Radosława Majeckiego.
Mecz pomiędzy dwoma przedstawicielami Francji w europejskich pucharach, którzy sezon rozpoczęli od dwóch zwycięstw, zapowiadał się jako hit kolejki Ligue 1. Jednak przez bardzo długi czas gole nie padały, a w 65. minucie Still wpuścił na boisko Frankowskiego.
Na pierwszą bramkę trzeba było czekać aż do 84. minuty, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego celnie główkował Denis Zakaria. Ten sam zawodnik w doliczonym czasie gry zagrał ręką we własnym polu karnym i Lens otrzymało rzut karny. To była 94. minuta spotkania. Do piłki podszedł Frankowski i płaskim, a przy tym mocnym strzałem w swój lewy dolny róg doprowadził do remisu 1:1. I to takim wynikiem zakończył się mecz.
Dzięki trafieniu 29-latka Lens nadal jest niepokonane w Ligue 1 i po trzech kolejkach zajmuje czwartą pozycję w tabeli. Tuż nad nim jest Monaco, Nantes oraz Olympique Marsylia, ale zespół Polaka jeszcze w tej serii gier mogą wyprzedzić PSG oraz Lille (oba w dwóch meczach zdobyły sześć punktów).
Bramka wahadłowego to też z pewnością powód do zadowolenia dla Probierza, którego zdecydowanie bardziej martwi nieduża liczba minut Frankowskiego. Ten od początku kadencji 51-latka jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji i raczej nie zmieni się to podczas nadchodzącego zgrupowania.