Przemysław Frankowski o tym wieczorze będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Polak wziął na siebie wielką odpowiedzialność w hitowym starciu z PSG, ale mu się to nie opłaciło. W niedzielę stanął przed gigantyczną szansą, by przeciwko tak wielkiemu rywalowi wpisać się na listę strzelców. Skończyło się lekką kompromitacją.
Już po pięciu minutach liderujące w tabeli PSG mogło niespodziewanie przegrywać w Lens. Danilo sfaulował w polu karnym Wahiego i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do jedenastki podszedł Przemysław Frankowski, który słynie ze skutecznego wykonywania tego stałego fragmentu. Tym razem wybrał jednak najgorzej, jak mógł. Strzelił nisko w sam środek bramki. Bramkarz PSG Gianluigi Donnarumma pozostał tam, gdzie stał, tylko przyklęknął, a piłka odbiła się od jego kolan i poleciała daleko do przodu. Włoch zaliczył dość łatwą interwencję.
Lens kontynuowało akcję. Piłkę przejął przed polem karnym Andy Diouf, popisując się bajeczną techniką, minął dwóch rywali i odegrał z powietrza ponownie do Frankowskiego. Polak tym razem złożył się do strzału przewrotką i znów nic z tego nie wyszło.
Dla drugiej ekipy poprzedniego sezonu był to dopiero początek problemów. Po 30 minutach PSG przeprowadziło zabójczy kontratak. Mbappe zagrał do skrzydła do Bradleya Barcoli, a ten wpadł w pole karne i pięknym, technicznym strzałem z ostrego kąta umieścił piłkę tuż przy słupku. Na domiar złego w drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy czerwoną kartę otrzymał Gradit i Lens musiało sobie radzić w dziesiątkę. W drugiej połowie tuż przed końcem meczu po podaniu Dembele wynik na 0:2 ustalił Kylian Mbappe.
Przemysław Frankowski wykonywał rzuty karne dla Lens już w poprzednich meczach w tym sezonie. Przeciwko Olympique'owi Marsylia i Olympique'owi Lyon się nie pomylił. Podobnie było w przypadku rywalizacji z Arsenalem w Lidze Mistrzów.