Jeszcze w poniedziałek Girondins Bordeaux potwierdziło za pośrednictwem swojej stronie internetowej, że doszło do porozumienia z AS Romą. Na konto "Żyrondystów" miało trafić około 35 milionów euro.
Okazuje się jednak, że 21-latek nie przejdzie do rzymskiego klubu, a do Barcelony, która wkroczyła do walki o piłkarza w ostatnich godzinach. Mistrzowie Hiszpanii zapłacą za Brazylijczyka 41 mln euro (dodatkowo dopłaca milion w bonusach). W środę zawodnik podpisze pięcioletni kontrakt. Rzymianie są wściekli zaistniałą sytuacją.
- Zobaczymy, co może zrobić od strony prawnej. Może nie mieliśmy podpisanego kontraktu z zawodnikiem, ale mamy wiele wiadomości z ich prezydentem oraz agentem zawodnika, które zasługują na uwagę. Roma zrobiła wszystko, co mogła, aby do nas dołączył. W ostatnim momencie zdecydowaliśmy jednak wycofać się z licytacji. Mogę jednak zapewnić, że znajdziemy gracza równie dobrego co Malcom, a może nawet lepszego - powiedział Monchi, dyrektor sportowy włoskiego klubu.
Tego lata Roma straciła dwóch kluczowych piłkarzy. Do Interu trafił Radja Nainggolan, a do Liverpoolu Alisson Becker. Natomiast w klubie zameldowali się m.in: Justin Kluivert, Javier Pastore, Gregoire Defrel czy Robin Olsen.