Choć mają już za sobą wpadki z Osasuną (2:4) oraz AS Monaco (1:2), to FC Barcelona zdaje się rosnąć w siłę z każdym kolejnym tygodnie. Katalończycy na przestrzeni czterech dni roznieśli w drobny mak Sevillę (5:1) w La Liga, a w Lidze Mistrzów rozbili jeden ze swych największych koszmarów Bayern Monachium 4:1. Ojcem tego zwycięstwa był przede wszystkim Brazylijczyk Raphinha, który strzelił hattricka, ale i Robert Lewandowski swoje dołożył, strzelając Bayernowi pierwszego gola jako piłkarz Barcelony.
Świat był pod dużym wrażeniem tego, co Hansi Flick zrobił z tym zespołem i jak silni stają się Katalończycy. Genialna forma Raphinhi, kapitalni Lamine Yamal oraz Pedri, powrót do zabójczej skuteczności Roberta Lewandowskiego. W porównaniu do dość miałkich oraz nijakich czasów Xaviego, to jak dzień i noc. Mimo to nie każdy aż tak się tym zachwyca. Wystarczy choćby spojrzeć w stronę Zbigniewa Bońka.
Były prezes PZPN w rozmowie z Polsatem Sport podszedł do wyczynów Barcelony z dużą rezerwą i wskazał, że w piłce to, co dziś, wcale nie musi być też jutro. - Jesteśmy dopiero we wstępnej fazie Champions League. Niemiec na pewno dobrze prowadzi Barcelonę, w rozgrywkach ligowych idzie jej jak z płatka. Za długo jednak jestem w piłce, żebym nie wiedział, że niektóre tendencje mogą się zmieniać w ciągu siedmiu, dziesięciu dni. Na dzień dzisiejszy zespół dobrze wygląda, ale w moim rankingu Barcelona nie jest w pierwszej trójce kandydatów do zdobycia Ligi Mistrzów. Chciałby jednak, by mnie przekonali - powiedział Boniek.
Były selekcjoner reprezentacji Polski nie był też szczególnie rozemocjonowany wyczynami strzeleckim Lewandowskiego. Zauważył, że jego gol z Bayernem nie był efektem czegoś niezwykłego, a przy okazji mocno uderzył w Manuela Neuera.
- Ja bym się nie podniecał tym, że Robert strzelił 700 bramek, a w Champions League ma ich prawie 100. Biłbym mu brawo i zawsze będę mówił, że to są wspaniałe wyniki, natomiast nad bramką z meczu z Bayernem nie będę się rozpływał. Wszyscy, którzy grają w piłkę zawodowo, zdobyliby gola w tej sytuacji. Ciężko nie trafić z ośmiu metrów do pustej bramki. Natomiast Bayern przystąpił do tego meczu bez bramkarza, bo Manuel Neuer to znakomita karta i historia, ale Neuer, którego znamy to, by przede wszystkim w tej akcji nie zostawił pustej bramki. Zażartowałem nawet, że Szczęsny bardziej by się przydał Bayernowi niż Barcelonie - ocenił Zbigniew Boniek.