Dani Alves w końcu został skazany przez hiszpański sąd. W nocy 30 grudnia 2022 r. brazylijski piłkarz dopuścił się napaści na tle seksualnym i gwałtu na 23-letniej kobiecie podczas imprezy w nocnym klubie Sutton w Barcelonie. Niedługo później trafił do aresztu, gdzie spędził rok i jeden miesiąc. Już wiadomo, że na wolność prędko nie wyjdzie. Otrzymał karę 4,5 roku więzienia, a mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie pomocna dłoń... Neymara.
Wyrok ws. byłego gracza FC Barcelony, PSG czy Juventusu zapadł w czwartek rano. Poza karą pozbawienia wolności Alves przez kolejne pięć lat po jej odbyciu będzie na zwolnieniu warunkowym. Dodatkowo nałożono na niego zakaz zbliżania się do poszkodowanej na okres 9,5 roku. Musi także pokryć koszty procesu.
Mimo to i tak został potraktowany dość łagodnie, bo prokuratura wnioskowała o 9 lat, a strona pokrzywdzonej aż o 12 lat bezwzględnego więzienia. Na zmniejszenie kary pozwoliło jednak przewidziane w hiszpańskim prawie wypłacenie dodatkowego odszkodowania ofierze w ramach rekompensaty za wyrządzone krzywdy. I tu pojawiają się ciekawe ustalenia.
Mowa o tu o kwocie 150 tys. euro. Pieniądze te już trafiły do skrzywdzonej kobiety. Okazuje się jednak, że Alves nie zdobył ich sam, ale przekazało mu je... rodzina Neymara. Do takich informacji dotarł brazylijski portal UOL. Nie była to zresztą jedyna pomoc, jaką kolega z reprezentacji i z czasów gry w FC Barcelonie wyświadczył skazanemu. W czasie procesu Alvesowi miał pomagać jeden z najstarszych prawników, na co dzień obsługujących firmę Neymara Seniora, Gustavo Xisto.
Neymar i Dani Alves występowali wspólnie w FC Barcelonie w latach 2013-2016, do momentu, aż ten drugi zdecydował się transfer do Juventusu. Panowie znają się także ze wspólnej gry w reprezentacji Brazylii. Obecnie Neymar jest zawodnikiem saudyjskiego Al-Hilal, ale od października leczy kontuzję.