Od kilku tygodni wiadomo, że trener FC Barcelony Xavi Hernandez tylko do końca bieżącego sezonu będzie piastował swoje stanowisko. Sam szkoleniowiec ogłosił to na konferencji prasowej tuż po przegranym meczu z Villarrealem (3:5). - Ten klub potrzebuje zmiany dynamiki - stwierdził 44-letni szkoleniowiec. Xavi wspominał też między słowami, że nie czuł się doceniany przez środowisko związane z klubem, m.in. media czy kibiców.
Później o tej presji związanej z pracą w Barcelonie w tym samym tonie wypowiadali się byli trenerzy Barcy, m. in. Pep Guardiola czy Ernesto Valverde, którzy przyznawali rację Xaviemu. - Presji, jaką odczuwa się w Barcelonie, nie można porównać z tą, jaka panuje w jakimkolwiek innym miejscu. Tam jest tysiąc razy trudniej niż tutaj - mówił obecny szkoleniowiec Manchesteru City.
Teraz do tego grona dołączył także Holender Ronald Koeman, który prowadził Barcelonę w latach 2020-21. - Bycie trenerem Barcelony jest atakiem na własne zdrowie psychiczne - stwierdził obecny selekcjoner reprezentacji Holandii, który tak jak Xavi miał okazję zarówno grać w Barcelonie, jak i ją trenować - Jest zdecydowanie bardziej przyjemnie być piłkarzem Barcy niż jej trenerem i Xavi, jako Katalończyk i syn tego klubu, z pewnością to zauważył.
- To zdecydowanie najtrudniejsza praca w mojej karierze. Prasa ma tam wycelowaną w ciebie broń. Jeśli coś idzie nie najlepiej, to zawsze wina trenera. Sam również odczuwałem ten stres i tę presję - mówił Holender w wywiadzie dla "Good Morning Eredivisie".
Ronald Koeman w trakcie swojej niespełna półtorarocznej przygody z FC Barceloną nie miał łatwo. Musiał mierzyć się z kryzysem związanym z niepewną przyszłością Leo Messiego, a następnie odejściem legendarnego Argentyńczyka. W dodatku w trakcie jego kadencji doszło do afer, które zakończyły się odejściem prezydenta Josepa Marii Bartomeu i przyjściem Joana Laporty.
Sam Koeman z kolei dostał za zadanie podniesienia zespołu po kadencji Quique Setiena zakończonej blamażem 2:8 z Bayernem Monachium, a nie mógł liczyć na wielkie transfery w związku z coraz trudniejszą sytuacją finansową klubu z Katalonii. Mimo to Holendrowi udało się zdobyć Puchar Króla, ale w La Liga (trzecie miejsce) i Lidze Mistrzów (odpadnięcie w 1/8 finału z PSG) tak dobrze już nie było.
Jednak dopiero drugi sezon, już bez Leo Messiego, był w wykonaniu Barcy Koemana tragiczny. Holender zostawiał zespół na dziewiątym miejscu w tabeli La Liga i praktycznie wyeliminowany w fazie grupowej Ligi Mistrzów. To wtedy Joan Laporta postanowił zastąpić go Xavim, który do dziś piastuje to stanowisko, ale tylko do końca sezonu.