- Nie znam Neymara, nigdy osobiście z nim nie rozmawiałem. Jakieś 10 lat temu byliśmy jednak nim zainteresowani. O ile dobrze pamiętam w 2011 r. złożyliśmy za niego ofertę w wysokości 45 mln euro - powiedział we wtorek prezydent Realu Madryt - Florentino Perez.
Hiszpan zeznawał w sądzie ws. nieprawidłowości przy transferze brazylijskiego napastnika z Santosu do FC Barcelony. Brazylijski fundusz inwestycyjny DIS, który posiadał 40 proc. praw do zawodnika, zgłosił sprawę do sądu, bo uważa, że przed transferem obie strony dogadały się ws. zaniżenia wartości transakcji. Zdaniem DIS jej kwota została zaniżona o 25 mln euro.
Perez zeznawał w sądzie jako jeden ze świadków, bo w momencie, gdy Neymar przechodził z Santosu do FC Barcelony, zainteresowanie piłkarzem wyrażał też Real Madryt. - Piłkarze idą tam, gdzie chcą, dlatego Neymar wybrał FC Barcelonę. My złożyliśmy jedną ofertę i nie miałem okazji uczestniczyć w żadnych negocjacjach. Nie słyszałem nic, byśmy musieli zapłacić FC Barcelonie jakąkolwiek karę, gdyby Neymar został naszym piłkarzem - mówił Perez.
Słowom prezydenta Realu Madryt zaprzeczył były skaut FC Barcelony - Andre Cury. - W 2013 r. Real Madryt bardzo chciał u siebie Neymara. Oferowali za niego 150-160 mln euro. Real chciał zapłacić za niego zdecydowanie więcej - ujawnił Cury.
W sprawie, poza Neymarem i jego ojcem, oskarżeni są też byli prezydenci FC Barcelony - Sandro Rosell i Josep Maria Bartomeu. Temu pierwszemu grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności, a FC Barcelonie wysoka grzywna finansowa.
Fundusz inwestycyjny DIS domagał się również pięciu lat pozbawienia wolności dla Neymara. Hiszpańska prokuratura chce kary o trzy lata niższej. Piłkarzowi grozi też grzywna w wysokości nawet 10 mln euro.
W 2013 r. FC Barcelona oficjalnie zapłaciła za Neymara niespełna 60 mln euro. Zdaniem brazylijskiego funduszu inwestycyjnego kwota została specjalnie zaniżona, by trafiły do niego mniejsze pieniądze z tytułu posiadanych praw do piłkarza.