13,5 mln euro. Tyle Sevilla w 2018 roku zapłaciła Rennes za Jorisa Gnagnona. Inwestycja okazała się nietrafiona, bo francuski obrońca przez trzy lata zaliczył tylko siedem występów w lidze hiszpańskiej. I wszystko wskazuje, że więcej nie zaliczy. Bynajmniej w Sevilli, która co prawda oficjalnie o tym nie informuje, ale informują za to hiszpańskie media, które piszą, że rozwiązała ona kontrakt z Gnagnonem.
Powód? Brak profesjonalizmu i notoryczne problemy z utrzymaniem odpowiedniej wagi. "Wielokrotnie przekraczał ponad 100 kg, czyli znaczniej powyżej swojej docelowej wagi [Gnagnon mierzy 182 cm wzrostu" - czytamy na ESPN, a hiszpańskie media dodają, że Sevilla jest gotowa na batalię prawną z piłkarzem.
A to pewnie właśnie tak się skończy, bo ważny do 2023 roku kontrakt z Gnagnonem został rozwiązany jednostronnie. Z winy piłkarza, który według hiszpańskich mediów znany był z rozrywkowego stylu życia, a do tego był wielokrotnie upominany przez szkoleniowca Julena Lopeteguiego, by zaczął przykładać się do treningów.
Gnagnon nic sobie z tego nie robił. W tym sezonie klub nie zgłosił go ani do ligi hiszpańskiej, ani tym bardziej do Ligi Mistrzów, gdzie Sevilla w fazie grupowej mierzy się z Red Bullem Salzburg, OSC Lille i VfL Wolsfburg. Po pierwszej kolejce wszystkie drużyny mają po jednym punkcie, bo Sevilla zremisowała z Red Bullem (1:1), a Lille z Wolfsburgiem (0:0).
W lidze hiszpańskiej zespół Lopeteguiego, który w środę ograł Valencię (3:1), zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Do drugiego Atletico traci trzy punkty, a do pierwszego Realu Madryt - pięć. Ma jednak rozegrany jeden mecz mniej.