Nie minął kwadrans, a kibice zebrani na stadionie im. Alfredo Di Stefano (Santiago Bernabeu jest modernizowane) zdążyli zobaczyć trzy groźne akcje. Bramkę dla Realu mogli zdobyć Karim Benzema i Eden Hazard, ale w obu przypadkach dobrze spisał się Jasper Cillessen. Choć można mieć nieco większe pretensje do Belga, bo on akurat miał niemal stuprocentową sytuację, oko w oko z bramkarzem. Z kolei Valencia mogła objąć prowadzenie po strzale Rodrigo, ale piłka trafiła w słupek. Sześć minut później 22-krotny reprezentant Hiszpanii płaskim strzałem pokonał Thibauta Courtoisa, ale sędzia - po obejrzeniu powtórek - gola nie uznał.
Bramkę zobaczyliśmy po przerwie, gdy w 61. minucie Real zagrał tak, jakby czuł presję wypełnionego po brzegi Santiago Bernabeu. Sergio Ramos agresywnie odebrał piłkę rywalowi i uruchomił Hazarda, który zagrał na jeden kontakt z Luką Modriciem, a następnie dograł do niepilnowanego Benzemy. Francuz technicznym strzałem Cillessena, który wcześniej kilkukrotnie uratował gości.
W 74. minucie Marco Asensio zmienił Fede Valverde i już kilkadziesiąt sekund później strzelił gola. Ferland Mendy minął na skrzydle rywala i zagrał mocną piłkę wzdłuż linii bramkowej, a Asensio huknął z woleja.
W 87. minucie Real znowu zdobył bramkę w podobny sposób, co pierwszą. Tym razem akcję zainicjowało przejęcie piłki przez Casemiro, po chwili trafiła ona pod nogi Asensio, który dośrodkował w pole karne. Tam, działa się już tylko magia.
To była jego 16. bramka w lidze. Real traci do prowadzącej Barcelony dwa punkty, zaś Valencia jest ósma. W następnej kolejce Królewscy zmierzą się na wyjeździe z Realem Sociedad, zaś Nietoperze podejmą Osasunę.
Przeczytaj też: