Dziewięć zwycięstw z rzędu, z czego pięć w Premier League zanotował Manchester City przed sobotnim spotkaniem z Evertonem. PIłkarze Pepa Guardioli odzyskali kontuzjowanych Erlinga Haalanda i Kevina de Bruyne i na własnym stadionie stanęli przed dwoma zadaniami - wygrać, awansując tym samym na pierwsze miejsce w tabeli oraz "odblokować" Haalanda, który w dwóch poprzednich spotkaniach nie potrafił odnaleźć drogi do bramki rywali. Udało się jedno i drugie, chociaż nie bez kłopotów.
Jak można było się spodziewać - Manchester City zdominował grę w ataku pozycyjnym, a piłkarze Seana Dyche'a skupiali się przede wszystkim na defensywie i szukali szans w kontratakach. Chociaż gospodarze mieli 74 proc. posiadanie piłki, to nie przełożyło się to na okazje. Mistrzowie Anglii oddali aż dziesięć strzałów, ale żaden nie leciał w światło bramki strzeżonej przez Jordana Pickforda. Za to Evertonowi raz udało zatrudnić do pracy Edersona. Do przerwy było więc 0:0.
Druga połowa to ciągły napór Manchesteru City, któremu na pomoc wszedł Kevin de Bruyne w 57. minucie. 14 minut później gospodarzom udało się wreszcie trafić do siatki. Po rzucie różnym piłka spadła pod nogi Erlinga Haalanda, a ten huknął potężnie z prawej nogi i przełamał tym uderzeniem dłonie Pickforda. Pierwszy celny strzał i pierwszy gol Haalanda w tym spotkaniu oraz w 2024 roku.
W 85. minucie De Bruyne posłał świetną prostopadłą piłkę do Norwega, ten zdemolował w pojedynku fizycznym Jarrada Branthwaite'a i strzelił gola na 2:0. Był to drugi celny strzał City w tym meczu. I tyle wystarczyło, żeby wygrać przeciwko dzielnie broniącemu się Evertonowi, któremu brakowało siły w ofensywie.
Były to wyjątkowe trafienia dla Erlinga Haalanda. Jak informuje Fabrizio Romano, Norweg strzelił 51 goli w 50 meczach Premier League. Jest to nieprawdopodobny sukces, bo nikt wcześniej tego nie dokonał.
Po tym spotkaniu Manchester City został liderem tabeli Premier League z dorobkiem 52 punktów. Jeszcze dziś może jednak stracić tę pozycję, jeśli Liverpool (51 pkt) wygra u siebie z Burnley. W razie niepowodzenia piłkarzy Juergena Kloppa to z Manchesterem City punktami może zrównać się Arsenal (49 pkt). "Kanonierów" czeka w niedzielę 11 lutego wyjazdowa potyczka z West Hamem United.