Warta Poznań jest jednym z zespołów, który pomimo wczesnej fazy sezonu zdecydował się już na zmianę trenera. Za słabe wyniki zapłacił Piotr Jacek, którego zastąpił Piotr Klepczarek. Szkoleniowiec, który do niedawna był trenerem Świtu Szczecin, może być umiarkowanie zadowolony ze swojego debiutu trenerskiego w I lidze.
To właśnie od spotkania spadkowiczów z Ekstraklasy rozpoczęła się sobota w I lidze. Poznaniacy podejmowali Znicza Pruszków i chcieli przerwać niekorzystną passę. Aż do soboty Warta przegrała trzy spotkania z rzędu. W 32. minucie Kacper Michalski wykorzystał podanie Macieja Żurawskiego i otworzył wynik spotkania.
Niedługo, bowiem tylko pięć minut Warta cieszyła się z prowadzenia. Gola na 1:1 dla Znicza zdobył bowiem Radosław Majewski. W drugiej połowie żaden gol już nie padł. Znicz, z którego po sezonie odszedł trener Mariusz Misiura, od dwóch spotkań jest niepokonany i notuje całkiem niezły początek sezonu.
Skoro zaś o Misiurze mowa, to jego Wisła Płock w drugim sobotnim meczu podejmowała GKS Tychy. Płocczanie od początku rozgrywek znajdują się w doskonałej dyspozycji i przegrali tylko jedno spotkanie. W hitowym starciu I ligi ulegli bowiem Bruk-Betowi Termalice Nieciecza 2:4. Nie ma co ukrywać - to oni byli faworytami. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że GKS Tychy na starcie sezonu nie zachwycał formą. Z tego też powodu w Płocku nie poprowadził go już Dariusz Banasik. Za prowadzenie drużyny odpowiadał jego dotychczasowy asystent Martin Bielec.
Już w 18. minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, ale niezłą sytuację zmarnował Dominik Kun. To płocczanie byli konkretniejsi. Maciej Famulak także jednak nie potrafił pokonać Marcela Łubika. Po przerwie do siatki trafił... GKS. Radość gości nie trwała długo. Okazało się bowiem, że strzelec - Bartosz Śpiączka - faulował rywala. Pod koniec spotkania szanse na zdobycie zwycięskiego gola zmarnowali Łukasz Sekulski, a także Dani Pacheco. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i gospodarze z pewnością mogą mówić o sporym niedosycie.
Udany debiut Szulczka. Ruch wygrywa pierwszy raz od początku sezonu
Najwięcej emocji, ale przede wszystkim goli zobaczyli kibice, którzy zdecydowali się śledzić ostatni sobotni mecz. Ruch Chorzów, który kilka dni temu pożegnał się z trenerem Januszem Niedźwiedziem, chciał wygrać drugi mecz w tym sezonie. Na wygraną czekał od pierwszej kolejki i zwycięstwa z Odrą Opole (1:0). O dobry wynik miał zatroszczyć się nowy szkoleniowiec - Dawid Szulczek.
Zadanie nie było jednak łatwe, bowiem do Chorzowa przyjechał świetnie spisujący się Górnik Łęczna. Podopieczni Pavola Stano w tym sezonie nie zaznali jeszcze goryczy porażki. Co więcej - na swoim koncie mieli pięć zwycięstw i tylko jeden remis - wywalczony w starciu z Łódzkim Klubem Sportowym.
Nieoczekiwanie to gospodarze od początku starali się przejąć inicjatywę i zostali wynagrodzeni już w 21. minucie. Do siatki rywali trafił Mateusz Szwoch, dla którego był to już trzeci gol w tym sezonie.
Szczęście chorzowian trwało do 43. minuty. Wówczas na potężny strzał z daleka zdobył się Adam Deja i doprowadził do wyrównania. Po upływie nieco ponad godziny gry na prowadzenie znów wyszli gospodarze. Tym razem do siatki trafił Denis Ventura.
Dla słowackiego pomocnika, który latem zasilił Ruch, był to pierwszy gol w nowych barwach. Wynik ostatecznie podwyższył jeszcze rezerwowy Bartłomiej Barański i gospodarze mogli się cieszyć z pierwszej wygranej od 19 lipca. Trafienie Damiana Warchoła z doliczonego czasu gry nic już bowiem nie zmieniło. Dokończenie 7. kolejki I ligi w niedzielę. Zaplanowano trzy mecze. Bruk-Bet Termalica - lider tabeli - zagra z czerwoną latarnią ligi ze Stalowej Woli (12:00), a Kotwica Kołobrzeg postara się zatrzymać Wisłę Kraków (14:30). Na koniec Pogoń Siedlce podejmie Stal Rzeszów (17:00).
Tabela I ligi po sobotnich meczach: