W Lidze Europy pozostały już tylko cztery zespoły. Nie ma wśród nich m.in. Liverpoolu, który był uznawany za wielkiego faworyta rozgrywek. W tej sytuacji największe szanse na triumf daje się Bayerowi Leverkusen, nowemu mistrzowi Niemiec. Jego kapitalną serię 46 meczów bez porażki chciała przerwać AS Roma.
Obie drużyny w poprzednim sezonie również spotkały się w półfinale LE. Wtedy rzymianie wygrali dwumecz 1:0, ale wiadomo, że nie powtórzą tego rezultatu. Stało się to jasne w 27. minucie czwartkowego spotkania, gdy fatalny błąd popełnił Rick Karsdorp. Jego złe podanie przejął Alex Grimaldo i zagrał do Floriana Wirtza, który wbił piłkę do w zasadzie pustej bramki.
Drużyna Xabiego Alonso do przerwy prowadziła 1:0, choć powinna znacznie wyżej. Trzy bardzo dobre okazje zmarnował bowiem Jeremie Frimpong. - To jest hat-trick - ironizowali komentatorzy Viaplay Sport. Po stronie Romy najbliżej gola był Romelu Lukaku, lecz trafił w poprzeczkę.
Od początku drugiej połowie tempo meczu spadło, a żadna z drużyn przez długi czas nie była w stanie wykreować sytuacji bramkowej. Aż w 73. minucie sprawy w swoje ręce wziął Robert Andrich i kapitalnym strzałem zza pola karnego podwyższył na 2:0 dla Bayeru.
Roma powinna ruszyć do ataków, lecz przez całą drugą połowę oddała zaledwie jeden celny strzał (w całym meczu dwa). W samej końcówce wyborną okazję miał Tammy Abraham, jednak z bliska główkował nad poprzeczką.
Tym samym zespół Alonso może pochwalić się już 47 kolejnymi spotkaniami bez porażki. W o wiele gorszych nastrojach jest Roma, bardzo trudno będzie jej odrobić straty w rewanżu w Leverkusen. Bardzo rozczarowany mógł być Nicola Zalewski, który przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych.
W drugim półfinale LE również rywalizuje włoski zespół. Atalanta, sensacyjny pogromca Liverpoolu, kapitalnie rozpoczęła mecz z Marsylią na Stade Velodrome. Już w 11. minucie bramkę zdobył Gianluca Scamacca.
Goście utrzymali prowadzenie przez dziewięć minut. Efektownym uderzeniem zza pola karnego do remisu doprowadził środkowy obrońca Chancel Mbemba. Chociaż wydawało się, że po odbiciu od słupka piłka może nie przekroczyć linii bramkowej.
W kolejnych minutach tego wyrównanego spotkania nie padły kolejne gole. Nie ma zatem faworyta do awansu, aczkolwiek w rewanżu na korzyść Atalanty będzie przemawiał atut własnego boiska.
Rewanżowe spotkania półfinałowe Ligi Europy odbędą się w czwartek 9 maja o godzinie 21:00. Finał rozgrywek zaplanowano na 22 maja w Dublinie.