Crvena zvezda z pewnością nie jechała do Księstwa Monako jako faworyt, ale mogła mieć nadzieję, że chociaż uda się powalczyć o minimum jeden punkt. Cenny punkt, bo poprzednie dwa starcia w Lidze Mistrzów przegrali kolejno u siebie z Benfiką Lizbona (1:2) oraz na wyjeździe z Interem Mediolan (0:4). Szczególnie ta druga porażka pokazała ogromną przepaść między belgradzkim zespołem a najlepszymi.
Niestety dla fanów mistrzów Serbii przeciwko Monaco wyglądało to jeszcze gorzej. Tylko w pierwszej połowie można było mówić o jakichkolwiek problemach gospodarzy, gdy w 27. minucie Cherif Ndiaye zamienił rzut karny na gola, odpowiadając na trafienie Takumiego Minamino. Potem jednak do siatki trafiali już tylko gracze AS Monaco i to aż czterokrotnie, okrutnie gromiąc serbski zespół. W efekcie po trzech kolejkach Ligi Mistrzów Crvena zvezda ma zero punktów i bilans bramkowy 2:11.
Taki stan rzeczy mocno irytuje serbskie media. Tamtejsi dziennikarze mają świadomość, że Crvena zvezda nie jest i nie była faworytem do awansu, ale tak słaba postawa wywołała falę ogromnej krytyki. - Tam, gdzie na jachtach pływają najbogatsi Europejczycy, tam Crvena zvezda po prostu się rozbiła. Byli kompletnie zagubieni. Częściowo z powodu dużej liczby kontuzji, które spotkały ją przed i w trakcie meczu, ale także z powodu dziwnych decyzji trenera Vladana Milojevica. Po każdej zmianie zespół wyglądał na coraz bardziej zdezorientowany, a Monaco brutalnie to wykorzystało - pisze portal mondo.rs.
Portal nova.rs podkreśla, że mistrzowie Serbii absolutnie niczego się nie nauczyli po poprzednich doświadczeniach. - Zespół powtórzył błędy z meczu z Interem. W pierwszej połowie jeszcze byli solidni. Aczkolwiek w drugiej zabrakło im sił, ale też koncentracji. Tymczasem rywale nacierali równie mocno cały czas. To wszystko potrafiło ich kosztować także w meczach ligowych, a co dopiero w Lidze Mistrzów - czytamy.
Natomiast kurir.rs jest wyjątkowo brutalny dla trenera Crveny zvezdy. - Jego eksperymenty zakończyły się fiaskiem. Przyznał się do błędów w drugiej połowie, gdy korygował ustawienie, ale było już za późno. Nie jest jasne, jaki był pomysł Milojevicia na dzisiejszy wieczór. Zmiany były bardziej kosmetyczne, niż wnoszące cokolwiek. Zespół wyglądał na bezradny, szczególnie w drugiej połowie. Jeśli w poprzednich kolejkach płacili za indywidualne błędy zawodników, to teraz zawiodła taktyka - piszą tamtejsi dziennikarze.
Kolejny mecz mistrzów Serbii w Lidze Mistrzów zapowiada się jeszcze trudniej. Crvena zvezda zagra co prawda u siebie, lecz z FC Barceloną. Starcie to rozpocznie się w środę 6 listopada o 21:00 na stadionie w Belgradzie.