W ostatnich tygodniach w świecie futbolu doszło do wielu kontrowersyjnych sytuacji. W jednej z nich "bohaterami" byli m.in. Josue i Radovan Pankov, którzy zostali zatrzymani po meczu z AZ Alkmaar. Wówczas doszło do starć z miejscową policją i ochroną, w wyniku czego naruszono nietykalność cielesną Dariusza Mioduskiego. Już 14 grudnia odbędzie się rewanż pomiędzy tymi drużynami, ale w Warszawie zabraknie kibiców AZ. Holenderski klub zakazał bowiem sprzedaży biletów. Teraz doszło do kolejnych kontrowersji, ale z udziałem drużyn Ligi Mistrzów.
Już we wtorek 12 grudnia dojdzie do rewanżowego starcia RC Lens z Sevillą. Mecz zostanie rozegrany na terytorium Francji. Na stadionie najprawdopodobniej nie pojawią się jednak hiszpańscy kibice. Powód? Zakaz wstępu wydało francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Politycy tłumaczyli, że mecz już wcześniej oceniany był jako spotkanie "podwyższonego ryzyka". Dodatkowo w ostatnim czasie doszło do kilku poważnych incydentów na stadionach, w wyniku których śmierć poniósł m.in. jeden z kibiców dźgnięty nożem.
W związku z tym politycy profilaktycznie zakazali przyjazdu kibiców Sevilli do Lens, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji. Zarządzenie będzie obowiązywać "od godziny 10:00 we wtorek 12 grudnia do godziny 3:00 w środę 13 grudnia". W przypadku niezastosowania się do wytycznych fanom będą grozić surowe kary. Jak zapowiedział Gerald Darmanin, minister spraw wewnętrznych, to sześć miesięcy pozbawienia wolności, a także grzywna w wysokości 30 tysięcy euro.
Ta decyzja oburzyła Sevillę, która zapowiedziała podjęcie odpowiednich kroków. Domaga się przede wszystkim cofnięcia zakazu. Do Francji wybierało się bowiem około 300-400 kibiców. Klub stwierdził, że to rozwiązanie "szkodzi fanom". Hiszpanie zapowiedzieli także złożenie formalnej skargi do UEFA w sprawie przeprowadzonej procedury, bez uprzedzenia i bez możliwości reakcji.
W tej sprawie oficjalne oświadczenie wydali też zagorzali kibice Lens. Oni również byli oburzeni decyzją rządu i zapowiedzieli, że są gotowi oddać swoje miejsca przyjezdnym fanom. "Wierni naszym wartościom, jakimi są m.in. gościnność, a także wierni naszym ultra zasadom, które prowadzą nas do promowania popularnej i wspierającej piłki nożnej, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby powitać fanów Sevilli. Jesteśmy skłonni nawet oddać im własne miejsca. Kibice, którzy zarezerwowali i zapłacili za transport, noclegi i miejsca na stadionie, nie będą cierpieć z powodu niekompetencji rządu" - czytamy w oświadczeniu "Czerwonych Tygrysów".
Zszokowany decyzją władz Francji był również Franck Haise. - Losowanie grup odbyło się pod koniec sierpnia. W związku z tym kibice Sevilli już przygotowali się na wyjazd. Jest ich 300 czy 400 i w ostatniej chwili mówimy im "nie". W związku z tym pytam się, w jaki sposób chcemy zorganizować igrzyska olimpijskie, skoro nie możemy przyjąć na naszej ziemi 300 osób z Sewilli? - grzmiał trener RC Lens.
Wtorkowy mecz będzie niezwykle istotny dla Lens i Sevilli. Aktualnie francuska ekipa zajmuje trzecie miejsce z dorobkiem pięciu punktów. Hiszpanie są ostatni i mają dwa punkty na koncie. Stawką meczu będzie gra w Lidze Europy na wiosnę.