To był absolutny hit całej fazy grupowej tegorocznej Ligi Mistrzów. FC Barcelona z Robertem Lewandowskim, po raz pierwszy od letniego transferu Polaka, udała się do Monachium na starcie z jego byłym klubem - Bayernem. Na Allianz Arenie Barca chciała udowodnić, że już wróciła do grona absolutnie najlepszych drużyn w Europie, z kolei Bayern miał nadzieję pokazać wszystkim, że radzi sobie również bez Roberta Lewandowskiego.
W pierwszej połowie lepiej wyglądała "Duma Katalonii", ale nie udokumentowała przewagi bramką. To zemściło się na początku drugiej części gry. W ciągu czterech minut Bayern strzelił dwa gole i ograł Barcelonę 2:0. To pierwsza porażka drużyny Xaviego w tym sezonie.
Powrót do Monachium nie udał się Robertowi Lewandowskiemu, który miał sytuacje do zdobycia bramki, ale żadnej z nich nie wykorzystał. W pierwszej połowie stanął oko w oko z Neuerem, ale strzelił niecelnie. Za drugim razem uderzał głową, ale bramkarz Bayernu był dobrze ustawiony. W drugiej części Lewandowski miał już mniej okazji. Mógł jednak zdobyć bramkę po rzucie wolnym. Polak był faulowany parę metrów od pola karnego. To była dobra sytuacja na uderzenie. Do piłki podszedł sam Lewandowski oraz Marcos Alonso. Sytuacja wydawała się korzystniejsza dla Hiszpana, ponieważ była to pozycja dla piłkarza lewonożnego. Szczęścia spróbował jednak Lewandowski. Strzelił za nisko i trafił prosto w mur.
Tę sytuację skomentował na Twitterze Cesc Fabregas, były zawodnik Barcelony. "Marcos strzelił z tej pozycji około 30 bramek. Nie rozumiem, dlaczego on nie uderzał" – napisał Hiszpan na Twitterze, który był też klubowym kolegą Marcosa Alonso w Chelsea.
Trudno stwierdzić, czy Alonso rzeczywiście strzelił 30 goli z podobnych pozycji, ale prawdą jest, że lewy obrońca Barcelony potrafi dobrze strzelić z rzutu wolnego. Być może następnym razem to on postawi na swoim. Barcelona następne spotkanie rozegra w sobotę. Rywalem "Dumy Katalonii" będzie Elche.