- Inter wciąż może odwrócić sytuację, ale nie ma już miejsca nawet na najmniejszy błąd - pisała gazeta "Corriere dello Sport" przed środowym spotkaniem z Realem. Inter jednak nie ustrzegł się od błędów. Była 33. minuta meczu w Mediolanie, gdy z boiska za czerwoną kartkę wyleciał Arturo Vidal. Był to nie tylko przełomowy moment środowego hitu w Lidze Mistrzów, ale też sytuacja kuriozalna. Chwilę wcześniej Chilijczyk domagał się podyktowania rzutu karnego za faul Raphaela Varane'a. Po analizie VAR i powtórkach mogliśmy jednak stwierdzić, że przewinienia nie było, bo Francuz trafił w piłkę, a nie nogi rywala. Vidal nie zgadzał się z decyzją sędziego, ostro protestując. Za pyskówkę zawodnik Interu Mediolan obejrzał żółtą kartę. To go jednak nie uspokoiło. Vidal doskoczył do arbitra i rzucił w jego kierunku kilka słów, za co został usunięty z boiska. Inter ostatecznie przegrał 0:2.
- Mecze z drużynami pokroju Realu są trudne, a my nie mieliśmy szczęścia podczas obu starć z Królewskimi. Jeśli szybko tracisz, a później twój zawodnik ogląda czerwoną kartkę, to sytuacja robi się skomplikowana. Szczerze mówiąc, wolałbym się nie wypowiadać o pracy sędziego. Arbiter musi być inteligentny i nie może rujnować meczu w taki sposób. Jeśli Vidal nie powiedział nic poważnego, to zostawianie zespołu w osłabieniu już w 30. minucie zabije drużynę. Ale powtarzam: nie wiem, co Vidal powiedział sędziemu - mówił po meczu Conte.
I dodał: Nie zapominajmy, że w ostatnich latach Real wielokrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. Są zupełnie na innym etapie niż my. Inter musi skupiać się na ciężkiej pracy i nie słuchać głosów z zewnątrz.
Po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów Inter jest w fatalnej sytuacji. Zespół Conte zajmuje ostatnie miejsce z dwoma punktami na koncie. Włosi tracą sześć punktów do prowadzącej Borussii Moenchengladbach (w środę wygrała 4:0 z Szachtarem) i pięć do Realu Madryt. Przed Interem z czterema punktami jest też Szachtar Donieck. Inter ma jeszcze szanse na awans z grupy, jednak przede wszystkim musi wygrać dwa pozostałe mecze i liczyć na korzystne wyniki w pozostałych spotkaniach. Za tydzień Włosi grają na wyjeździe z Borussią, a Real też na wyjeździe z Szachtarem.
Kibice są jednak zawiedzeni, bo latem klub dokonał najgłośniejszych transferów na Półwyspie Apenińskim. Kadra zespołu w teorii powinna wystarczyć na awans co najmniej do najmocniejszej ósemki Ligi Mistrzów. Włosi dobrze pamiętają, gdy Antonio Conte trenował Juventus i narzekał, że nie może odnosić sukcesów w Europie, bo ma zbyt mały budżet transferowy. - Nie można siedzieć w restauracji, gdzie obiad kosztuje 100 euro, mając 10 w kieszeni - mówił wówczas Conte. Teraz stracił ten argument, latem otrzymał od władz Interu m.in. Achrafa Hakimiego, wielką gwiazdę Borussii Dortmund. Inter zasilili także doświadczeni: Aleksandar Kolarov i Vidal. Conte wybrał doświadczenie, zamiast młodości (klub interesował się Sandro Tonalim i Marashem Kumbullą, ale pierwszy wybrał Milan, a drugi Romę). Tyle, że doświadczeni zawodnicy zawodzą. A jego zespół - tak, jak poprzednie - zawodzi w europejskich pucharach.
Klasa trenerska Conte nie ulega żadnym wątpliwościom. W 2011 r. Włoch przejął Juventus, który wcześniej dwa razy z rzędu kończył Serie A na siódmym miejscu. Odchodząc po trzech latach, Conte zostawił zespół jako potrójnego mistrza, po drodze bijąc wiele rekordów. Z Chelsea wygrał w debiutanckim sezonie w Premier League, choć więcej szans dawano innym (Juergen Klopp pracował w Liverpoolu, Jose Mourinho w United, a Pep Guardiola w City). Po drodze przejął rozbitą reprezentację Włoch i w świetnym stylu awansował do 1/4 finału Euro 2016. W zeszłym sezonie zdobył z Interem wicemistrzostwo Włoch, tracąc tylko punkt do Juventusu. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko ligowe wyniki, to Conte byłby na tej samej półce, co Klopp. Problem w tym, że od wielu lat regularnie zawodzi w Europie.
W sezonie 13/14 nie potrafił z Juventusem wyjść z fazy grupowej Ligi Mistrzów, a później awansować do finału Ligi Europy, choć decydujący mecz rozgrywany był na obiekcie Starej Damy. W półfinale lepsza okazała się Benfica. Do LM wrócił w rozgrywkach 17/18, ale jego Chelsea odpadła już w 1/8 finału. Dwa lata później, już jako szkoleniowiec Interu, nie wyszedł z grupy LM. I choć zrehabilitował się finałem LE (przegranym z Sevillą), to niesmak pozostał.
Conte prowadzi zespół w LM już piąty raz, a najprawdopodobniej trzeci raz nie wyjdzie z grupy.